Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Miałam wypadek.

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Śro gru 30, 2015 20:00 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Bo mówia . Tylko my nie do końca je rozumiemy . Niestety masz rację z tym kanałem komunikacyjnym . Zauwaz , że małe dzieci bez problemu dogadują się ze zwierzakami . Czyżbyśmy dorastając coś tracili ?
Zachwyciłam się fotkami :1luvu:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Śro gru 30, 2015 22:12 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Czytając i oglądając zdjecia przeniosłam sie w inny swiat...
Ja tak cicho siedze u Ciebie Lilianko na wątku, bo sie delektuje słowami pisanymi :oops:
Chciałoby sie napisać
Wiecej.... Pisz wiecej.... Duzo mądrości niosą Twoje wypowiedzi. Dziekuje
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Śro gru 30, 2015 23:18 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Bunio& Daga pisze:Zdjęcia świetne.Koty lawirujące w prezentach super :ryk: Ale miały atrakcje.Co zrobiłaś ,że Twój TŻ schował się w kąciku przygnieciony prezentem :D ?
A ty gdzie się schowałaś ,ze Cie nie ma na Światecznych zdjęciach ?

Basiu, koty sprawczały co dla nich przyniósł Mikołaj, bo grzeczne przecież były. Poza tym nowe przedmiotu pachną w fascynujący sposób i trzeba to zbadać. A prezenty były obwiązane dyndającymi wstążkami...
TŻ natomiast samodzielnie, choć z trudem, wcisnąl się za choinkę, bo koniecznie chciał zrobić zdjęcia żeby uwiecznić zachwyt w oczach dzieci, kiedy weszły do salou i zobaczyły prezenty. Ja robiłam zdjęcia z drugiej strony.

Moli25 pisze:Czytając i oglądając zdjecia przeniosłam sie w inny swiat...
Ja tak cicho siedze u Ciebie Lilianko na wątku, bo sie delektuje słowami pisanymi :oops:
Chciałoby sie napisać
Wiecej.... Pisz wiecej.... Duzo mądrości niosą Twoje wypowiedzi. Dziekuje


Moli, ja w tym innym świecie żyje cały czas. Nieustannie i bez wytchnienia. Jest to świat w miarę szczęśliwy i poukładany, ale pełen pośpiechu. W moim świecie rzeczy dzieją się w pędzie. Czasem mam wrażenie, że życie przecieknie mi przez palce, a ja nawet nie zauważę, kiedy przyjdzie pora umierać.
Miło mi, że podoba Ci się mój watek.
Prawdę mówiąc, ja też lubię siedziec na miale, to dla mnie element higieny psychicznej. Nie zawsze jednak mam szansę, żeby znaleźć czas. Czasem zwyczajnie padam na twarz i śpię i nagle dzwoni budzik i muszę wstawac do pracy.... Grudzień ucieka za grudniem, styczeń ucieka za styczniem. Poza tym padł Julka komputer, a ja nie lubię pisać na tablecie. Ranię język ojczysty na tej klawiaturze.
Czekam wlasnie sobie, aż ciasto się upiecze. Po powrocie z pracy spędziłam uroczy dzień w kuchni. TŻ cioteczne rodzeństwo bedzie z nami świętować nadejście Nowego Roku i pozostanie u nas przez weeckend. Teoretyczie bardzo się cieszę, tyle, że sporo ambarasu z przygotowaniami. Kuzynka prowadzi restaurację i świetnie gotuje, więc muszę wyleźć ze skóry i się postarać. Bo będę na cenzurowanym. Dzisiaj gotowanie, a jutro sprzątanie. Mam zamiar delegować moje uprawnienia na Tż i dzieci, bo znowu nie zdążę się wypięknić. Najgorsze jest to, że oni sprzątaja w sposób tak dyskretny, że w ogóle można nie dostrzec, że w ktoś jeździł na szmacie. A jak jeszcze kociki się przyłączą do pomocy, to wszędzie fruwa futro i jest porażka.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Czw gru 31, 2015 0:37 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Sto razy przyglądałam się żeby dojrzeć Twojego TZ i nie mogę go znaleźć za ta choinka. Juz nawet między gałęzie zaglądałam i nic - nie widze! Bo chyba to nie ten młody chłopak który siedzi pod ścianą z aparatem przy choince? :mrgreen:
Zosia jest prześliczna, chłopaki tez bardzo przystojne. Zazdroszczę Ci takiej pięknej rodziny! W ogole to trójki dzieci :) Zagesciliscie Cię działania swego czasu (jak to mówi moja przyjaciółka) ;)
Powodzenia jutro :)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw gru 31, 2015 14:15 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

klaudiafj pisze:Sto razy przyglądałam się żeby dojrzeć Twojego TZ i nie mogę go znaleźć za ta choinka. Juz nawet między gałęzie zaglądałam i nic - nie widze! Bo chyba to nie ten młody chłopak który siedzi pod ścianą z aparatem przy choince? :mrgreen:


Mysle ze to wlasnie maż Liliany, ma 3 dzieci, koty to wiadomo i gdzieś w tym zdjęciu ukrył sie maż :mrgreen: Klaudia albo maż Liliany jest mistrzem kamuflażu, ubrał sie na zielono i powiesił na guzikach od koszuli bombki :twisted: ot tak dla Ciebie byś miała trudniej :mrgreen:

Kochana i dla Ciebie na ten Nowy Rok życzę spokoju, radosci, duzo uśmiechu i wiecej chwil dla siebie. I zdrowia przede wszystkim :201461 a dla reszty duzo uśmiechu! :201461
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Czw gru 31, 2015 16:09 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Obrazek

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26974
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 31, 2015 20:27 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Wszystkiego , co sobie wymarzysz , a przede wszystkim zdrowia w nachodzącym roku :1luvu:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Sob sty 02, 2016 16:34 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Dziękuję wszystkim za życzenia. Ja też życzę Wam tego, co najlepsze. Wzajemnie i poczwórnie.

Siedzę na dyżurze, jak kołek w płocie. I tak też się czuję. Tępo i kołowato. Myśli nie płyną w mojej głowie lśniąco i sprawnie, jak wartki strumień górski w swoim korycie. Przesuwają się raczej, jak bryła szkła po papierze ściernym. Gruboziarnistym. I robią mi w mózgu sporo hałasu. Tak się zastanawiam, czy to skrzypienie w mojej głowie jest skutkiem zbyt hucznego świętowania (wypiłam trzy lampki wina), przemęczania ciągłym i uciążliwym sterczeniem przy garach, czy to po prostu początek kataru po staniu na mrozie z niedosuszonymi włosami. W czapce co prawda. Podziwiałam fajerwerki. Ale tak prawdę mówiąc, to początek roku spędziłam pod łóżkiem Zosi. Razem z Julkiem i Pawłem uspokajaliśmy koty, które okropnie się stresowały hukiem fajerwerków. Miałam ochotę schować je pod skórą, żeby przestały tak się bać, a potem pójść na dwór i wymordować tych, co to potrzebowali poczuć moc w swoich rękach i puszczali petardy. Gdybym miała taki samurajski miecz, to mogłabym go nawet wypróbować. Mimo pacyfistycznego nastawienia do rzeczywistości. Owo nastawienie obowiązuje jedynie poza przypadkami, gdy ktoś szkodzi moim najbliższym.
Poza tym świętowanie było miłe. Goście dopisali, jedzenie smakowało. Ragdolle to jednak niesamowicie przyjazne koty. Wszystkich akceptowały i dla każdego były przyjazne. I publicznie okazywały swojej pańci miłość i przywiązanie. Jak ja mogłam bez nich żyć?

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Nie sty 03, 2016 19:39 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Czas czyni cuda. Odpoczęłam sobie, posiedziałam w domku, marnotrawiąc czas na nicnierobieniu i od razu mi lepiej. Na duszy oraz ciele. Orbinio zaś był w ciężkim szoku, że wszyscy siedzimy w domu i postanowił osobiście wybrać się na krótką wycieczkę, żeby odpocząć od rodziny. Spakował walizeczkę i ruszył pod drzwi, wrzeszcząc wniebogłosy, żeby mu ktoś otworzył szeroko wrota na świat. Plany Orbinia oczywiście spaliły na panewce. Tym bardziej szlaban dostał za same podróżnicze zamiary. Za to Julek dostał zgodę na samodzielną wyprawę do kina na Targówek. Trochę nerwów mnie kosztowało wypuszczenie pisklaka spod skrzydeł, ale wszystko pozytywnie się skończyło. Dziecię szczęśliwe i pełne wrażeń powróciło do domu.
Florcia mi pięknieje z dnia na dzień. Aż mi się oczęta do niej kleją. Chodzimy i podziwiamy naszą najsłodszą pieszczochę.
A jutro trzeba będzie pójść do pracy.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pon sty 04, 2016 14:13 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Hej Lilianaj :)

Wszystkiego najlepszego dla Ciebie i całej rodzinki kocio-ludzkiej w Nowym Roku, zdrowia przede wszystkim Wam życzę i szczęścia i spełnienia planów :ok:

Czy Florcia miała już rujkę? Moja Tosia właśnie ma. Szybko to przyszło, w ogóle nie nacieszyłam się małym kociątkiem - z dnia na dzień była większa. Bardzo szybko koty rosną i już dojrzała, a jeszcze jest kociakiem moim malutkim, ciałko takie małe i łepek taki dziecinny... Dobrze, że choć nie znajdzie kawalera i nie wyprowadzi się z domu :D
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon sty 04, 2016 22:12 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Czasem życie mnie zaskakuje. Niespodzianki bywają nieuniknione, chociaż bywa, że trudno się z nimi pogodzić, a na otwarte ze zdziwienia usta pchają się słowa, których nie godzi się używać w przestrzeni publicznej. W prywatnej też nie. Bywają sytuacje, w których jedyną alternatywą dla potoku bluzgów bywa już tylko zawał, albo apopleksja. Czy jakiś inny czyn popełniony w afekcie.
Otóż stało się, co następuje: wczoraj wieczorem zadzwoniła do mnie zmartwiona Basia, bo Fryderyk który, wbrew swojej naturze, poszedł na odwyk gastronomiczny, zaczął następnie gorączkować bez opamiętania. Zgodnie z prawem Marphiego, fakt ten miał miejsce oczywiście w środku nocy. Fryderyk to pies, którego lubię najbardziej ze wszystkich znanych mi psów. Wielki, kudłaty słodziak i pieszczoch w typie bernardyna, słodki kochający miś, o łapach, jak patelnia do smażenia naleśników. Piękny. Zresztą nawet, gdyby wyglądał, jak krowa i miał wdzięk mrówkojada, to i tak bym go bardzo uwielbiała. Skoro więc dowiedziałam się, że zachorował, malowniczo fiknęłam piżamkę na środku łazienki, wbiłam sie w kreację typu kufajka syberyjska i poszłam do auta z zamiarem zawiezienia psa do całodobowego weta w Legionowie. Był mróz. Moja skoda wydała z siebie tylko serię warknięć, stęknięć i jęków i odmówiła współpracy. Ten stary, zajeżdżony grat nie chciał zapalić, podczas gdy trzydzieści kilometrów dalej ktoś potrzebował mojej pomocy. Miałam ochotę pchać ten samochód. On jednak, po całodziennym staniu na siarczystym mrozie zamarzł i nie reagował na moje rozpaczliwe próby uruchomienia silnika. Powiedziałam Basi, że może na mnie liczyć... A najgorsze jest to, że jak przychodzi potrzeba, to albo jestem dwieście kilometrów stąd, albo mi auto sie psuje, albo jakaś inna zaraza mnie bierze. To jakieś fatum, czy co? Tak mi wstyd.
Na szczęście Basi udało się dodzwonić do syna i Fredi otrzymał pomoc. Ma bebeszję. Umarłby, gdyby nie dostał leczenia na czas... Ale dostał. I trochę mu lepiej. Przestał gorączkować i zerknął nz miskę. Na razie bez entuzjazmu, ale trzeba wierzyć, że za kilka dni będzie czynił spustoszenie samym machnięciem ogona. Nie żebym popierała łobuzerię, ale lepsze to, niż choroba. I takie naturalne w przypadku Frediego.

Rano autko nadal oczywście nie chciało się ruszyć, więc miałam okazję skorzystać z komunikacji miejskiej. Oraz innych plag egipskich, albo raczej warszawskich. Stanie na przystanku w temperaturze otoczenia, przy której zawartość jamy nosowej nie kapie, bo zamarzła, jest nezwykłym doświadczeniem. Towarzyszą temu przeżyciu doznania, które da się porównać jedynie z akupresurą przeprowadzoną za pomocą szczotki ryżowej, względnie stada jeży. Mroźnie igiełki wbijają sięw ciało, mięśnie są tak napięte, że przypominają drewno, drżące ręce nie trafiają w telefon i nie da się zobaczyc, która godzina i czy dużo jeszcze tego stania. Na przystanku widziałam plakaty, ma których ktoś zachęcał do udzielania pomocy kresowym kombatantom. Sama się czułam, jak kombatant kresowy... Pragnęłam widoku koksownika.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pon sty 04, 2016 22:15 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Czasem życie mnie zaskakuje. Niespodzianki bywają nieuniknione, chociaż bywa, że trudno się z nimi pogodzić, a na otwarte ze zdziwienia usta pchają się słowa, których nie godzi się używać w przestrzeni publicznej. W prywatnej też nie. Bywają sytuacje, w których jedyną alternatywą dla potoku bluzgów bywa już tylko zawał, albo apopleksja. Czy jakiś inny czyn popełniony w afekcie.
Otóż stało się, co następuje: wczoraj wieczorem zadzwoniła do mnie zmartwiona Basia, bo Fryderyk który, wbrew swojej naturze, poszedł na odwyk gastronomiczny, zaczął następnie gorączkować bez opamiętania. Zgodnie z prawem Marphiego, fakt ten miał miejsce oczywiście w środku nocy. Fryderyk to pies, którego lubię najbardziej ze wszystkich znanych mi psów. Wielki, kudłaty słodziak i pieszczoch w typie bernardyna, słodki kochający miś, o łapach, jak patelnia do smażenia naleśników. Piękny. Zresztą nawet, gdyby wyglądał, jak krowa i miał wdzięk mrówkojada, to i tak bym go bardzo uwielbiała. Skoro więc dowiedziałam się, że zachorował, malowniczo fiknęłam piżamkę na środku łazienki, wbiłam sie w kreację typu kufajka syberyjska i poszłam do auta z zamiarem zawiezienia psa do całodobowego weta w Legionowie. Był mróz. Moja skoda wydała z siebie tylko serię warknięć, stęknięć i jęków i odmówiła współpracy. Ten stary, zajeżdżony grat nie chciał zapalić, podczas gdy trzydzieści kilometrów dalej ktoś potrzebował mojej pomocy. Miałam ochotę pchać ten samochód. On jednak, po całodziennym staniu na siarczystym mrozie zamarzł i nie reagował na moje rozpaczliwe próby uruchomienia silnika. Powiedziałam Basi, że może na mnie liczyć... A najgorsze jest to, że jak przychodzi potrzeba, to albo jestem dwieście kilometrów stąd, albo mi auto sie psuje, albo jakaś inna zaraza mnie bierze. To jakieś fatum, czy co? Tak mi wstyd.
Na szczęście Basi udało się dodzwonić do syna i Fredi otrzymał pomoc. Ma bebeszję. Umarłby, gdyby nie dostał leczenia na czas... Ale dostał. I trochę mu lepiej. Przestał gorączkować i zerknął nz miskę. Na razie bez entuzjazmu, ale trzeba wierzyć, że za kilka dni będzie czynił spustoszenie samym machnięciem ogona. Nie żebym popierała łobuzerię, ale lepsze to, niż choroba. I takie naturalne w przypadku Frediego.

Rano autko nadal oczywście nie chciało się ruszyć, więc miałam okazję skorzystać z komunikacji miejskiej. Oraz innych plag egipskich, albo raczej warszawskich. Stanie na przystanku w temperaturze otoczenia, przy której zawartość jamy nosowej nie kapie, bo zamarzła, jest nezwykłym doświadczeniem. Towarzyszą temu przeżyciu doznania, które da się porównać jedynie z akupresurą przeprowadzoną za pomocą szczotki ryżowej, względnie stada jeży. Mroźnie igiełki wbijają sięw ciało, mięśnie są tak napięte, że przypominają drewno, drżące ręce nie trafiają w telefon i nie da się zobaczyc, która godzina i czy dużo jeszcze tego stania. Na przystanku widziałam plakaty, ma których ktoś zachęcał do udzielania pomocy kresowym kombatantom. Sama się czułam, jak kombatant kresowy... Pragnęłam widoku koksownika.
A po południu przyszedł pan majster - klepka i uruchomił nieboszczyka.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pon sty 04, 2016 22:39 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Straszne to uczucie, wiem :/ ale najważniejsze że już wszystko jest tak jak powinno i że piesio otrzymał pomoc.
Za powrót Fryderyka do zdrowia :ok: :ok: :ok:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Śro sty 06, 2016 13:33 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Lilianko-Wiem ,z e chciałas pomóc i to było najważniejsze.Od dawna jest znana złośliwośc rzeczy martywch.Ja tego czesto doświadczam.
Dzisiaj przed wyjściem psów na spacer spryskałam je Frontlainem.Na dworze silny mróz a po powrocie do domu na futrze Fryderyka znalazłam chodzącego...KLESZCZA.
Czy to cholerstwo nie powinno być w stanie hibernacji ? :evil:

Bunio& Daga

Avatar użytkownika
 
Posty: 1917
Od: Pt wrz 19, 2014 11:37
Lokalizacja: Serock

Post » Śro sty 06, 2016 21:21 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia

Kochane , trzymam :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Żadnych chorób proszę . Tamten rok dał nam wszystkim w kość . Ten ma byc lepszy :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości