Dobry wieczorek Kochani!
Już jestem...
Wracam do Was z uśmiechem na ustach
Cieszę się, że jesteście ze mną i za to wielkie dzięki
Nazbierało nam się troszkę spraw prywatnych związanych ze zdrówkiem męża z którymi
musieliśmy się uporać...
Mąż czeka na operację kolana...dwa lata temu miał wypadek w pracy...ze służbą zdrowia mamy "stały kontakt" od prawie dwóch lat, trzech ortopedów i trzy odrębne opinie...za to takie same stawki w prywatnych gabinetach, a ostatnio wielkie zaskoczenie...wizyta w przychodni przyszpitalnej też płatna

A najbliższy termin na RM to sierpień

chyba, że prywatnie...bo żaden pan doktor nie może dopisać na skierowaniu magicznego słowa "pilne".
Skierowanie wystawił lek.ortopeda w przychodni na żądanie szpitala, trzeba na zabieg zgłosić się ze swoimi wynikami...ale takowego nie chciał wypisać, twierdził, że nie rozumie po co...za to na wizytę u niego po to właśnie skierowanie czekaliśmy trzy miesiące...
Drugi ortopeda, który prowadzi męża chce go operować, zaś trzeci twierdzi, że jeżeli po wypadku nikt go od razu nie zoperował to teraz może cierpliwie czekać do sierpnia...
Od tych wszystkich zawiłości zawróciło mi się w głowie, nic już nie rozumiem...
A mąż cierpi...
I się złości, że całe życie płaci składki...a w końcu i tak nie tylko badania, pewnie i operację też będzie musiał sobie zafundować sam:)
Małż jest od kilku dni nastawiony bojowo do NFZ
Ja też
Ale pomału wracamy do normy (mam nadzieję

)
Ewa L. pisze:Hej Zuziu!
Gdzie zaginęłaś

Już wróciłam Ewuś
Kotina pisze:"zaginiona w akcji"

No prawie Elu, dużo nie brakowało, naganialiśmy się po tych wszystkich gabinetach lek.,ze ja byłam bliska zawału z bezsilności...
barbarados pisze:Czekamy na Ciebie

Witaj Basiu, miło mi, więc już jestem
Caragh pisze:Znowu czegoś nie doczytałam, czy dlaczego tu taka cisza?
Żuczusiątko, gdzie jesteś?

Już wróciliśmy
Jesteśmy w
kąplecie
Witaj Basiu
kuba.kaczor13 pisze:miauwieczor Zuziu ,pozdrawiamy z dalekiego Pruszkowa oprószonego śniegiem

Witaj, Kuba, dzięki za pozdrowienia, ale Pruszków to chyba tak daleko nie jest
Lilka Mrau pisze:Pozdrawiamy z białego Poznania
Witaj Lilka, a u nas też mamy śnieg

Rudy kociaku, dzięki, chyba bym się jeszcze nie zmobilizowała
A teraz troszkę o zwierzorach:)
Tyle się nazbierało, że nie wiem od czego zacząć:)
Chyba zacznę od naskarżenia na dziewczyny:)
Cztery dni temu obie się mocno pobiły, tak, że Luneczce musieliśmy przez dwa dni zakrapiać oczko.
A poszło o...miejsce na kredensie.
Lunka nabrała odwagi i zajęła Kropce miejsce, gdy Bura @ była w ogrodzie.
Gdy wróciła, zjadła swoje żarełko i poleciała wskoczyć sobie na "daszek", no i wskoczyła na Lunkę, ta się tak wystraszyła, że wystawiła pazury, Kropka nie była dłużna i tak się prały, że małż leciał je rozdzielić, złapał obie @@ pod pachy i wyniósł na ogród, obiecując im, że "
jak wam d....y zmarzną to zmądrzejecie..."
Wróciły szybko i obie biegiem na kredens, no i znowu musieliśmy interweniować
Położyłam nowy koc, na środku podłożyłam zwinięty ręcznik który podzielił miejsce na dwie części no i obie leżały, ale Lunka nie dawała za wygraną i leżała na miejscu Kropki, a ta leżała z drugiej strony bardzo niezadowolona.
I tak obie czatowały przez cały dzień, a gdy pod wieczór Lunka zeskoczyła, Kropka od razu zajęła swoje "stare" miejsce i nie odpuściła całą noc i następny dzień.
Jedzenie donosiłam na daszek

aż się małż wkurzył, opierniczył mnie za to "donoszenie" a Kropkę na siłę wytargał z daszku do kuwety i do misek
Lunka się obraziła i poszła spać na żuczkowe posłanko, które Żuczek własnołapnie wytargał na środek salonu, aż pod stolik okolicznościowy.
Jednym słowem DOM WARIATÓW
Obie już po walce, ale obie solidarnie na daszku:)


Ta fotka zrobiona na drugi dzień po bitwie, widać chore oczko Laluni
Oczywiście Kropka "na swoim miejscu"


A na trzeci dzień Luncia obrażona, z Żuczkiem w jamnisiowym posłanku:)

O następnych sierściuchach jutro
A teraz idę sobie trochę popływać w wannie

, wcześniej nie miałam czasu:)