"Mieczysław nie biegaj, bo się zmęczysz. Mieczysław nie biegaj bo schudniesz. Mieczysław nie biegaj bo dostaniesz zawału szybciej niż mamusia. Mieczysław nie szalej bo nóżki połamiesz." - i tak można se gadać do usranej śmierci...

a i tak jak grochem o ścianę

Nawet Tatulek stwierdził że trzeba Mietka chyba przykleić do podłogi, bo inaczej sobie nóżki połamie... jak on tak lata bez opamiętania to się czasem zastanawiam czy on miał ta miednice połamaną w wypadku czy sam wleciał na jakieś drzewo. A wczoraj jak wieszałam pranie zamknięta na balkonie, to prawie zawału dostałam kiedy usłyszałam głośne ŁUP! i ujrzałam Mietka rozplaszczonego na szybie balkonowej...

I choć te jego szaleńcze gonitwy zakończone niejednokrotnie na ścianie wyglądają na pierwszy rzut oka śmiesznie to się poważnie martwię czy on sobie czegoś nie połamie... A już najbardziej uwielbia z premedytacją biegać po dopiero co umytej podłodze bo wtedy tak fajnie się nóżki ślizgają. Bierze rozbieg na suchej podłodze a potem ziuuuu i jedzie. Albo staje na środku umytego kawałka podłogi i zaczyna podskakiwać do góry jak mała owieczka, a nóżki mu się ślizgają a on tak skacze i skacze aż się nie wywróci. I potem się powolutku podnosi i znów zaczyna podskakiwać do góry (pionowo odbijając się ze wszystkich czterech łapek na raz i wyrzucając je na zewnątrz) i tak skacze i skacze aż się nie wywróci. I tak aż do wyschnięcia podłogi

Ja już nie wiem... chyba naprawdę kupię jakieś super glue
