Dziękuję za wszystkie wpisy, dziękuję, że byłyście ze mną.
Dziękuję Izabeli za wszystkie telefoniczne rozmowy, za nadzieję, Ani_36 za pomoc, gdy uwięziona w pracy nie mogłam nic, irmie_g za cykloferon podwieziony mi pod dom (z daleka, spoza miasta), kotice za gotowość pomocy, za wszystkie telefony, SMSy, kciuki, za wszystko.
Do końca miałam nadzieję, chociaż bałam się o tym mówić.
Rano czułam, że jest źle i raczej przychylałam się do tego, że trzeba maluszkowi pomóc odejść. Ale gdy Ania_36 zawiozła go do weta i ten dał mu jeszcze szansę (nie wiem, czy słusznie) to pomyślałam, że to może jakiś znak, że stanie się cud. Cud się nie stał
Maluszki są takie kruche.
Marcysiu, słoneczko śliczne i kochane, biegaj za TM i niech ci tam będzie dobrze. Kiedyś się spotkamy, wierzę w to głęboko [*][*][*].