A moje pannice bezstresowe, huków i błysków się nie bały. Mała Czarna bała się tylko, żebym jej ze sobą nie zabrała, i jak wychodziłam z domu, to się gdzieś zakamuflowała.
Po powrocie zastałam dwie spokojne, nieco zdezorientowane koty (no bo kto to słyszał, żeby Duża włóczyła się gdzieś po nocy i wracała nad ranem !?
