kuba.kaczor13 pisze:Moja Ewcia była u swojej przyjaciółki. Pojechały razem do "znajomej tej znajomej" .Widziała jak karmią na wsi kota bułką rozmoczoną w wodzie .Chyba ze kot z głodu sam to jadł .Podobno były tam przeprowadzane jakieś akcje uświadamiania ,
ale niestety WIEŚ TO STAN UMYSŁU a nie miejsce urodzenia czy zamieszkania.Znam ludzi u których świnki w chlewie mają czyściej niż niejeden nastolatek w pokoju .
Oj niestety. Rodzice przenieśli się na wieś 3 lata temu, uciekli z miasta i czasem moja mama płacze, bo znowu widziała psa u sąsiadów na łańcuchu, w upale czy mrozie, bez wody...
Jednak nie tylko wieś to stan umysłu... Mam koleżankę ze studiów, dziewczyna z dużego miasta, wychowana w mieście, wykształcona, "światowa" itd. Adoptowała kotkę i postanowiła ją...ROZMNOŻYĆ! "Bo taka jest śliczna kicia i takie będą śliczne kociaczki", a poza tym była wielce przekonana, że kotka, która nigdy nie ma kociaków szybciej umiera bo choruje na raka ! <facepalm>