a co do porownania do adopcji dziecka: faktycznie jest w tym cos jakby sie tak dokladniej przyjrzec. Ale w koncu nie po to sie ratuje zwierzaka, nie po to sie z wlasnej kieszeni leczy, nieraz zadluzajac sie po uszy, nie po to poswieca sie mu czas, uwage, zeby... (no wlasnie... jakiego mam tu sformuowania uzyc? Bo: "zeby wyszedl na ludzi" to nie pasuje do kota
Jest to na pewno przyjemne, kiedy widzi sie tej pracy wlasnie takie efekty: Maniek prawie 2 lata czekal na swoja kolej, juz nieraz tracilysmy z Justa nadzieje, ze w koncu znajdzie sie odpowiedni czlowiek dla niego. Gdzies tam w srodku mialam przeczucie, ze choc troszke to moze potrwac, ale w gdzies tam jest domek jemu przeznaczony, tylko ten domek jeszcze nie wie o istnieniu tego kota, nie wie, ze sa sobie przeznaczeni. Przyjdzie czas, ze los ich drogi ze soba polaczy. Potrwa to moze troche dlugo, ale Maniek znajdzie swoje miejsce na ziemi.
Podobnie jak z jego kolega z DT-Eustachym. Gdy trafil do Justyny byl w tak powaznym stanie (po potraceniu), ze grozilo mu trwale kalectwo. Mial nie chodzic wogole. A smiga nieraz prawie jak zdrowy kot. Kosztowalo to sporo wysilku Juste. Bo oprocz leczenia farmakologicznego, trzeba bylo kota rehabilitowac. Warto jednak bylo tak sie poswiecic, bo ten kot jest niesamowity
Chodzaca lagodnosc. Kiedy np Maniek za bardzo zaczepia inne koty, to Eustachy potrafi do niego podejsc i nieslyszalnymi dla ludzi dzwiekami ktorymi porozumiewaja sie koty miedzy soba - potrafi Manka opamietac. Nie uzywajac zadnej przemocy fizycznej przy tym.Tak wiec mimo wszystko warto walczyc o zwierzaki. Dlatego wlasnie taka selekcja potencjalnych DS, poniewaz kazdemu zalezy na tym, by ktos, kto przejmie opieke nad kotem/psem/krolikiem zapewnil mu opieke conajmniej taka, jaka mial w DT. Zeby nie mialo zwierze gorzej a wrecz lepiej. By zapewnic mu lepsze zycie.
Czyli jest wspolny mianownik z adopcjami dzieci





