Ja przeszłam szkarlatynę mając dokładnie tyle samo lat co Tyśka, przeszłam dużo ciężej, pamiętam potworny ból gardła i wymioty. Musiało to być traumatyczne przeżycie dla mnie, skoro utkwiły mi w pamięci całe scenki z tej choroby, nawet obiady, które wylądowały z powrotem na talerzu

W dzieciństwie bardzo dużo chorowałam, dwa razy przeżyłam delbetę w dupsko, po rozejściu się znieczulenia drętwiała mi cała noga, penicilina krystaliczna - normalka...szczyt zastrzyków - neomycyna dwa razy dziennie przez 14 dni

ale szkarlatyna była wyjątkowa

Michał też ma szkarlatynę za sobą, raz klasycznie z 40 st. gorączki, drugi raz bezobjawowo - mała wysypka i potem zeszła mu skóra z rąk i stóp - charakterystyczne dla tej choroby. Tysia ma postać lekką - na mój gust. Upierdliwa wysypka i już łuszczy się skóra, ale bez wysokiej gorączki i bez odczynu gardłowego (boli jak przy anginie)...no i humorek jej wraca...dziś pierwszy raz od piątku się ubrała

A już za trzy dni starszaki jadą do Zakopca

a my za tydzień juzw drodze...tata powiedział, że z przyjemnością będzie obsługiwał moje koty

a ja z przyjemnością pośpię dłużej

był oczywiście pomysł wzięcia ich na narty, ale...jedziemy na kwaterę z łazienką w korytarzu, poza tym...nie wiem jakby zareagowała gospodyni...trzeba najpierw wybadać grunt...