Noc minela spokojnie Troszke sie przytulalismy. Okolo piatek nastapilo trzaskanie talerzami w kuchni w poszukiwaniu jedzenia, wiec popedzilam karmic To bylo przedsniadanie Potem po wstaniu nastapilo sniadanie Jedzony byl mielony indyk i saszetka. Po sniadaniu bylam oblegana na kolanach, a potem musialam wyjsc. Teraz rogalik spi w kuchni.
Po poludniu czeka nas odwiedzenie lecznicy, poprosze tez o zdjecie wenflonu, bo wlasciwie po nic nam on, powinnam byla wpasc na to wczesniej.
Babelek ma lepsze wyniki. Nie byl jednak na czczo, Ale z drugiej strony Jagielksi pisal, ze nei musi byc na czczo jak go do niego wiozlam, a przed chemia mu parametry krwi badali, wiec to chyba nie ma znaczenia.
O rany, gdyby tak jego wlasny szpik ruszyl, ale to byloby cudownie... Boje sie cieszyc.
Kolejne badanie w srode.
Niuniulek dzis byl strasznie wrzeszczacy u weta...
Wczoraj sie tak obzarl, ze dzis nie mial ochoty na sniadanie. No w sumie to ja mu sie nie dziwie Dzis jakis mniej aktywny rano byl. Ja niestety do domu wroce dopiero wieczorem.
Leos od wczoraj jakis wydaje mi sie "gorszy". Slaby bardziej, mniej sie ze mna zadaje, spojrzenie ma takie troche nieobecne, a jak na mnie patrzy to z takim spokojem, jak stary, doswiadczony kot... Spal mi rano na kolanach, nie moglam wysjc do pracy