» Pt paź 03, 2008 20:10
Maluszki powoli uczą się, ktora miska czyją jest. Do suchej karmy dokładam im czasami łyżkę mokrej i już wiedzą, co oznacza dźwięk otwarcia lodówki w trakcie jedzenia i wrzeszczą głośno: Ja chcę, daj mnie! Maybe swoje pochłania i potem siedzi z pyszczkiem przy miseczce Tajriego, by choć ją wylizać. Taurus uwielbia drobne przedmioty. Sama nie wiem skąd wyciągamonety, orzechy, zabawki z jaj z niespodzianką, nosi je w pyszczku i kula po podlodze. Topik ma ulubiny pompon, który porzuca wysoooko łapką i łapie w powietrzu. Maybe tylko obserwuje, bo oszczędza tłuszcz, który mu usiłuję zlikwidować mniejszą ilością karmy. Zaczęły zmieniać sierść na zimową, więc wyczesuję i wyczesuję, Maluchy mruczą, duży warczy... I jeszcze jeden sukces - Tajri zrozumiła dziś polecenie: Nie na stół! Pozostal na połączonym z nim parapecie, chociaż robiłam jedzenie! Wychowam je, nie ma obaw!