Z Luniaczkiem..dobrnelismy do kresu wspolnej Drogi [`]

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob cze 09, 2007 23:39

Nan, ja bezustannie o Was myślę..

Daga

 
Posty: 25458
Od: Pon lut 04, 2002 15:46
Lokalizacja: Mysiadło

Post » Nie cze 10, 2007 6:41 Lunus

Ja tez , myślę ze będziesz wiedziala co robic kiedy nadejdzie ten moment.
Widocznie to jeszcze nie teraz.
Duzo sil zyczę i mizianek duzo dla Lunusia,Twojego syneczka kochanego.
Mocno przytulam.

gisha

 
Posty: 6078
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Nie cze 10, 2007 9:23

Nie wiem czy jest jakis TEN moment, chyba za duzo juz widzialam zeby wciaz w niego wierzyc :( To chyba kwestia Madrosci, takiej przez duze "M", zyciowej, filozoficznej czy etycznej nawet moze (?) sama niewiem jak to okreslic. W kazdym razie nie spodziewam ze zadnego "momentu" na naszej walce, widze raczej bezmiar odpowiedzialnosci, watpliwosci, miotania sie i pytan bez odpowiedzi. I koniecznosc podejmowania decyzji, niemal kazdego dnia, na podstawie metnych przeslanek. Tak czesto decyzji kierowanych strachem albo jakims algorytmem, ze tak prosciej.

To co pisze brzmi okropnie, wiem, ale nie mam sily byc dzielna...

Nie wiem czy zazegnamy ten kryzys. Po tym wszystkim juz naprawde nie wiem. Jesli krazeniowo wytrzyma upaly, jesli cos sie da gdzies wcisnac to moze tak. Ale zmeczona jestem. I nie wiem juz nic.

Danusiu, Lunek jest kotem bardzo flegmatycznym, on cale dnie przesypia albo poleguje. Kocha natomiast wolnosc, i to nie balkon czy spacer na szelkach, ale teren, zarosla, te samotnosc ktora dla niego nie jest samotnoscia. Ponoc niektore koty gdy maja mozliwosc oddalaja sie by umrzec samotnie. Gdy trzymalam go na tych szelkach i sciagalam z kolejnego plotu mialam wrazenie ze TO bylby Jego wybor.
A jednoczesnie akurat tu mialam tez pewnosc ze sie na to nie zgodze. I wtedy TAK popatrzyl...
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Wto cze 12, 2007 7:56

Luneczku trzymam mocno kciuki.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
KRAWATKA KICIA BURASIA NIUNIUŚ

Pedro

 
Posty: 1900
Od: Nie lut 15, 2004 20:42
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie lip 08, 2007 21:36

Luneczku... Synku...Kochanie...
Zdazylam dopiero co ucalowac Cie w pysia a juz musialam podac Ci do niego lekarstwo...niesmaczne, plules :(
Jestes juz bardzo zmeczony, nie pamietasz nawet ze dzis sa Twoje Urodzinki
Mam wrazenie ze naprzemian tracimy nadzieje i odzyskujemy na nowo, czasem tylko madrosci potrzeba by wiedziec- na co.
To ja powinam byc silniejsza tymczasem- to Ty jestes.
Kocham Cie tak bardzo ze w slowa ubrac to trudno, dziekuje Ci za kazda chwile z Toba, za radosc ktora dajesz i pokore, ktorej uczysz.
Zycze Ci zdrowia, dobrych wynikow i samopoczucia. Sily, jak najwiecej dobrych, radosnych chwil, bez bolu i strachu. Chwil w ktorych czujesz sie bezpiecznie, ktorym moglbys powiedziec" chwilo trwaj".
Chce byc dalej Twoim wsparciem i towarzyszem w tej Drodze, w walce, ufam i zrobie wszystko by pamietac, ze walczymy razem, z choroba, z losem. O czas. O bycie razem. O Ciebie. Nie z Toba, nie przeciw Tobie.

Jestes Malym Czarnym Kotkiem. Mam wrazenie ze wiesz i rozumiesz wiecej niz my wszyscy.

Gdy o Tobie mysle przypomina mi sie tekst piosenki Don Kichota, bodajze z musicalu "Czlowiek z La Manchy".
Wszystkiego Najkocienszego. Moj Bohaterze.

Snic sen,najpiekniejszy ze snow
Isc w boj,mimo cierpien i krzywd
I niesc ciezar swoj ponad sily
Isc tam gdzie nie dotarlby nikt.
To nic,ze mocniejszy jest wrog
Ze twierdz oblegl setki i miast
Lecz bic,bic sie az do mogily
Isc wciaz aby siegnac do gwiazd

To jest moj cel, dosiegnac chce gwiazd
Choc tak benadziejnie daleki ich blask
By zdobyc swoj cel
I do piekla bym mogl,pod sztandarem swym isc
Gdyby chcial mi dopomoc w tym Bog
Wlasnie to poslannictwa jest sens
Wiec slubuje tu dzis,meznym byc i nie skalac sie lza
Gdy na smierc przyjdzie isc

I nasz swiat lepszym stanie sie niz
Dawniej byl nim rycerski swoj kask
Wdzial ten co slubowal niezlomnie
Wciaz isc,aby siegnac do gwiazd
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Nie lip 08, 2007 21:50

Luneczku zycze Ci zdrowia , zdrowia i jeszcze raz zdrowia.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
KRAWATKA KICIA BURASIA NIUNIUŚ

Pedro

 
Posty: 1900
Od: Nie lut 15, 2004 20:42
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie lip 08, 2007 21:57 urodziny

Lunku, naukochańszy syneczku swojej Nan,
Nie cierp, a jeśli już trzeba, to jak najmniej i jak najkrócej.
Czule przytulam Ciebie i Twoją najlepszą i najcudowniejszą opiekunkę.

gisha

 
Posty: 6078
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Nie lip 08, 2007 22:01

Luneczku, los nie dał ci zdrowia, ale dał ci najlepszą, najukochańszą dużą. Jestes cały spowity jej miłością i życzę ci abyś mógł jeszcze długo być razem z nią.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lip 08, 2007 22:04

Oh Nan, nawet nie masz pojęcia, jak ja Cię rozumiem. Ja również się miotam i podejmuję decyzję z dnia na dzień. Każdego dnia mam nadzieję, jednak każdy dzień przynosi coś innego. Nie ma chyba tej chwili, tego momentu, na który czekamy, kiedy nasze Kruszyny, Towarzysze (Towarzyszki) życia dadzą nam znak lub uwolnią nas z tej koszmarnej odpowiedzialności. Mnie to strasznie boli, bo nie wiem, czy to już, czy jeszcze jest szansa. Mądrość i Miłość przez duże M to chyba najlepszy wybór. Ja jeszcze czekam, choć też się miotam i nie wiem, nie wiem ...
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Nie lip 08, 2007 22:07

Luneczku, myślałam dzisiaj o Tobie. Jestes kochanym cierpliwym i wyrozumiałym kotkiem. Żyj jeszcze długo i bez cierpień.

Ja też morduję Pirata, bo za mało je. Wpycham mu do pysia jedzenie ze strzykawki. Złości się, sapie, ale potem przychodzi na kolanka i łasi się.

One rozumią, więcej niż nam się wydaje.

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pon lip 09, 2007 8:43

Życzę Wam, Tobie nan i Lunkowi, abyście mogli cieszyć się sobą jak najdłużej.
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Śro lip 11, 2007 12:47

Luniaczku - nie poddawaj sie, póki żyjesz póty jest nadzieja...
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Czw sie 09, 2007 12:36

Luniaczku, odezwij sie, jak zdróweczko ???
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Śro sie 29, 2007 10:32

nan - odezwij się na forum, przecież to niemożliwe, że Lunio...
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Śro sie 29, 2007 14:16

Dziekuje Ci Kochana ze pamietasz o nas. Wstyd mi ze nie pisze, ale jak jest troche lepiej to jakos nie wychodzi, kazda radosc jest zreszta przycmiona lekiem i smutkiem poczucia, ze na koncu tej drogi czeka nas pozegnanie.
Tak trudno zyc chwila w zawieszeniu... Bardzo pomogla i pomaga mi obecnosc Tinki na forum, nawet to trudno wyrazic co bym chciala- ale jakos tak mniej samotnie... Bo przeciez nie jestesmy jedyni zmagajacy sie z postepujaca terminalna choroba i egocentryzmem bylo to poczucie, ktore zreszta odsunelo mnie od ludzi, rowniez na forum.

Lunek jest slabiutki. Problemy z przewodem pokarmowym wymeczyly go, zostaly z nami zreszta, obecnie wymiotuje 1-2 razy w tygodniu. Futerko ktore bylo kocia duma, starannie pielegnowane, zrobilo sie szorstkie, zmierzwione i matowe. Pewnie skutek zaburzen wchlaniania, probujemy temu przeciwdzialac poprzez podawanie enzymow, wlaczymy zestaw witamin gdy uda sie je dostac.

Bardzo bardzo ucierpialy nam nerki. Dotad nienajlepsze ale stabilne teraz sie buntuja i mimo kroplowek 2xdziennie daja sie we znaki Lunkowi, ale przede wszystkim nie chca sie ustabilizowac. To martwi mnie najbardziej, ze mimo leczenia z wyniku na wynik parametry wciaz wyzsze i pokazuje sie utrata innych funkcji- moczu juz nie zageszcza, zatrzymuje fosforany, jest tez wysoki potas (mam nadzieje ze to akurat nie jest spowodowane schylkowa niewydolnoscia nerek a kwasica hyperchloremiczna, z niejasnego zreszta dla mnie powodu, ale zmniejsza sie podczas leczenia w tym kierunku). Nic to jednak, poradzimy sobie, jesli tylko uda sie uzyskac ustabilizowanie wynikow.

Po wielu watpliwosciach wlaczylismy ACE inhibitor i kibicujemy nerkom, zeby udalo im sie na nowa rzeczywistosc przestawic. Wazne zeby wskazniki nie urosly, w tym potas ktorego sie obawiam.
Zobaczymy. Cieszy mnie ze kardiologicznie jest wszystko ok.

To tyle relacji merytorycznej. A tak..? W cieplutkie dni Lunek duzo czasu spedzal na balkonie albo w kocim namiocie, zerka czasem w strone okna lub akwarium, gdzie specjalnie dla niego leca programy "wrobel TV" i "TV fish"

I tak to. Ciezko jest, nie powiem,czasem mam ochote wrzeszczec na wszystko i wszystkich, trudno mi sie pogodzic z tym ze nikt nic nie wie, nie ma doswiadczen, ze "nietypowe", "dziwne" dziwne....
Faktem jest ze nieczesto ma sie do czynienia z tak przewleklymi stanami u zwiezat, ale podczas stazu na (ludzkiej) hematologii i onkologii nabralam chyba pokory troche.
Mi sie chyba naiwnie wydawalo ze to nie moze byc jednoczesnie- dobrze i zle, ze musi byc tak albo tak, w ktoras strone, diagnoza, rokowania, zejscie choroby...algorytm najlepiej.
Tymczasem widze ze mimo a moze wlasnie dzieki medycynie wiele tych chorob i stanow, ktorych wolaloby sie nie nazywac, nie dopuszczac do siebie i zrobic z nimi "cos" jak najszybciej- jest w istocie choroba przewlekla, z ktora nie da sie po prostu wygrac ani po prostu jej poddac. - Trzeba- po prostu wlasnie- zyc. I jeszcze nauczyc sie tym zyciem cieszyc.

Obrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Silverblue, zuza i 65 gości