felin pisze:Też to fiutowi powiedziałam. W pionie jest 10 mieszkań - nie zajęłoby mu całego dnia poinformowanie wszystkich; i głupotą jest zakładanie, że wszyscy dygają do roboty na 6 rano

Do dziś nie mówi mi dzień dobry (i pies go trącał)

Najgorsze, że remont nie jest w moim pionie, więc zupełnie nie rozumiem wyłączania wody u mnie.
No i nie wiem co nabroili, ale w zasadzie mam wyłacznie wrzatek w kuchni bo zimna cieknie strumykiem jak krew z nosa. jutro przyjeżdża ekipa z nową garderobą, jutro wstaję o 7 rano, nie będę w dobrym nastroju

więc pójdę odreagować pietro niżej
Olat pisze:casica pisze:Nie, to była kania, wyjatkowo duża, z ogromny płaskim kapeluszem. Babcia znała się na grzybach. Ale stary grzyb jest brzydkim grzybem, paskudnym, fu!
A kto komu każe stare grzyby użytkować, co gorsza spożywać?

Świeże grzyby są pycha! Ja się nimi napycham sezonowo. Tak jak szparagami, młodym bobem czy groszkiem cukrowym. Mrożone to już nie to (choć oczywiście, mrożę, na gorsze czasy). No i suszone uwielbiam.
Kto?
Olatku. Byłam dzieckiem, na skraju babcinej posesji rosła kania, babcia mi ją pokazała. Bardzo pięknie rosła i stanowiła bardzo estetyczny element. Nikt nie zamierzał jej zrywać, spożywać, nie, rosła sobie. Po kilku dniach, zobaczyłam ją znowu. Przekwitała i wyglądała tak paskudnie, że na zawsze utkwił mi ten widok w pamięci, w każdym razie kani nie dotknę nawet nogą.
Nikt nie kazał mi jej jeść
I uwaga, teraz powiem coś strasznego - otóż uważam, że szparagi sa przereklamowane

Tak, zjem i owszem gdy zaczyna się sezon, ale żeby szaleć, to nie