Elisha i Beniamin - cz. II - kastracja z komplikacjami ;(

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy


Post » Wto lis 05, 2013 8:48 Re: Elisha i Beniamin - część druga :) mordujemy eliankowe m

Milena_MK pisze:Ech... Kocham te moje dwa szkraby i chcę dla nich jak najlepiej. Choć wiem, że są i będą ludzie, którzy nie będą potrafili tego zobaczyć w tym świetle... Cóż, życie...

Na poprawę humoru, żeby już tak totalnie nie popaść w doła w ten wieczór, przesyłam zdjęcie moich dwóch szkrabów i jednocześnie pokłon w stronę producenta drapaka, bo aż dziw, że hamak jeszcze wytrzymał:

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Moje Wanilije i Cynamony też tak sobie swego czasu spały :)))

A tak wracając do Twoich wcześniejszych postów...
Jak następnym razem ktoś Ci powie, że się na kotach nie znasz, bo masz kupione, a nie schroniskowe, to odparuj w ten sam deseń! Pierwsze, co mnie przyszło do głowy to:
"W takim razie co powiesz o osobach, które adoptują dzieci, a nie rodzą? Że się nie znają i nie powinny się odzywać, bo nie rodziły?"
Ja wiem, ze to może i marny przykład, ale mnie to tak wr!$%|*!(%&rza takie gadanie, że ŁO!


A w ogóle to dzień dobry i chciałam zażalenie złożyć, że tyyyyle stron do nadrobienia naprodukowałyście :twisted: :twisted: :twisted:

Sarah DeMonique

 
Posty: 2704
Od: Pt cze 04, 2010 11:10
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lis 05, 2013 9:06 Re: Elisha i Beniamin - część druga :)

Oj Milenka, Milenka... trochę wiem, co czujesz, bo sama czasem mam dziwne odczucia jak mówię ludziom, że mam 2 rasowe koty. Tak jak pisałam wcześniej, nawet na miau bałam się zakładać wątek i długo tego nie robiłam, bo w końcu kto przyjdzie do snobki, co zapłaciła za koty i wzięła je pewnie tylko dlatego, że ładnie się prezentują. Fakt, nie zmagam się z problemami typu sikanie do szafy, obgryzanie mebli czy drapanie moich dłoni, ale co przeżyliśmy w związku z Tośką - to nasze. Idąc za logiką ludzi, którzy tak osądzają właścicieli rasowców - powinnam Tośkę oddać kiedy tylko pojawiły się pierwsze problemy zdrowotne. A nowotwór to już w ogóle - składać reklamację i żądać zwrotu kasy! :roll: A ja głupia jeździłam z nią przez kilka miesięcy dzień w dzień do weta, zawoziliśmy ją do prywatnych klinik w innym mieście, szukaliśmy najlepszych fachowców i nie spaliśmy po nocach z przerażenia. Bo kochamy tak samo jak inni ludzie swoje koty! Czy to ma znaczenie, jaki to kot? I czy to wina tego kota, że ma jakiś durny rodowód i przez to jest mniej lubiany? Drżę na myśl, że moja Tosia trafiłaby właśnie do snoba... który nie miałby czasu dociekać dlaczego zawsze leci krew przy kupie... ba! może nawet by tego nie zauważył. Albo stwierdziłby, że taka jego uroda... plus jakaś krosta na brodzie, no trudno, kot zbrzydł i już. Ale pocieszam się, że takich ludzi może już nie ma na świecie. A jeżeli ktoś uważa mnie za egoistkę to trudno - tam są drzwi.
..........................♥Tosia&Bazyl♥.........................
ObrazekObrazek
'I had been told that the training procedure with cats was difficult. It's not. Mine had me trained in two days.'

Zapraszamy: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=162710 cz. VI

NatjaSNB

Avatar użytkownika
 
Posty: 5686
Od: Czw lis 08, 2012 10:03
Lokalizacja: dolnośląskie

Post » Wto lis 05, 2013 9:14 Re: Elisha i Beniamin - część druga :)

Echhh, no dzisiaj mi trochę lepiej, wyżaliłam się Wam, wyżaliłam się mężowi i wstałam w nieco lepszym nastroju. Stwierdziłam, że nikogo na siłę nie będę do siebie i moich kotków przekonywać. Jeśli ktoś już ma wyrobione zdanie i "wie lepiej", to pewnie tego zdania nie zmieni. Szkoda tylko, że nie potrafi się z tym kryć i atakuje...

Dzięki Wam wszystkim :)

Obrazek

Milena_MK

Avatar użytkownika
 
Posty: 10040
Od: Sob lip 21, 2012 17:20
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lis 05, 2013 9:24 Re: Elisha i Beniamin - część druga :)

tak naprawdę nieważne jest to skąd jest kot, tylko to, że JEST!

i ja wcale na Was inaczej nie patrzę przez to, że Wy macie koty rasowe, a ja nie... wręcz przeciwnie. a jeśli ktoś ma spaczoną opinię na pewne tematy, to ani nie Wasza wina, ani dla niego nagroda ;)

Milenko - do usług

Sarah DeMonique

 
Posty: 2704
Od: Pt cze 04, 2010 11:10
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lis 05, 2013 10:04 Re: Elisha i Beniamin - część druga :)

Hejka!
Wczoraj podczytywałam, ale nie pisałam, bo nie czułam się na siłach pisać, co myślę na tablecie :ryk:

Osoba, która twierdzi że nie kochasz kotów bo je kupiłaś a nie uratowałaś to chyba ma jakieś problemy emocjonalne. Dla mnie takie stwierdzenie jest równoznaczne ze stwierdzeniem, że kota kocha z jakiegoś powodu - bo się go wyleczyło, bo się go znalazło, bo się go kupiło, bo jest ładny lub odwrotnie , nie ma ucha lub nogi. A przecież kota kocha się dlatego, że jest kotem :roll: Przecież miłość do zwierząt jest (powinna być) bezwarunkowa.

Nie każdy ma misję zbawiania świata i zbierania i leczenia bied z ulicy, wyciągania skrzywdzonych biedaków ze schronisk. To bardzo szlachetne owszem, tak samo jak karmienie głodnych dzieci w Etiopii i wolontariat w hospicjum. Bardzo szlachetne ale nie dla każdego.

Większość ludzi, biorąc kota chce mieć przyjaciela do przytulania, chce o niego dbać i towarzyszyć mu najdłużej jak się da. Kupienie kota ze sprawdzonej hodowli daje w tym momencie największą gwarancję na długie życie kota w zdrowiu. Ja to doskonale rozumiem. Moje dwa koty mimo, że są dachowcami to są wzięte z względnie dobrych warunków - pani z Fundacji przygarnęła z ulicy ciężarną kotkę. Kocięta urodziły się w cieple i bezpieczeństwie, mama była nakarmiona, one same od dziecka dostawały dobrze jeść. Jedyny feler to były robaki, ale niestety taka uroda wychodzących kotów.

Guzik też był od domowej kotki. Za to Felek był znajdą - musiałam go wyleczyć z kk, świerzba, grzybicy, struwitów a potem wnętrostwa... ja jedna wiem ile to kosztowało moich nerwów o pieniądzach nie mówiąc. Strasznie protekcjonalne jest osądzanie ludzi negatywnie tylko za to, że świadomie chcą takich kłopotów uniknąć.

Ktoś przytoczył argument o adoptowanych dzieciach (moim zdaniem trochę nie na miejscu) . Sama jestem w trakcie procesu adopcyjnego. Też muszę określić czego oczekuję. I tak spotykamy się z krytyką - "wybieracie te dzieci jak w sklepie, że ma być zdrowe, piękne itd". To nieprawdziwe i krzywdzące. My po prostu chcemy, żeby nasze dziecko wyrosło na samodzielnego człowieka. Nie zaadoptuję świadomie dziecka upośledzonego czy sparaliżowanego, bo wiem, że sobie z nim nie dam rady. Nie stać mnie na taką decyzję. I w nosie mam tych wszystkich obrońców moralności, którzy mnie krytykują bo wiem, co mogę zaakceptować a czego nie.
Oczywiście jak coś wychodzi w tzw "międzyczasie" to jest zupełnie inna historia - robi się to, co trzeba bo to już jest NASZE dziecko.


uff ale się rozpisałam. Mam nadzieję, że ktoś to przeczyta :roll:
Demonki <3
Obrazek Obrazek

elianka

 
Posty: 2913
Od: Wto gru 26, 2006 18:42
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto lis 05, 2013 10:23 Re: Elisha i Beniamin - część druga :)

elianka pisze:Hejka!
Wczoraj podczytywałam, ale nie pisałam, bo nie czułam się na siłach pisać, co myślę na tablecie :ryk:

Osoba, która twierdzi że nie kochasz kotów bo je kupiłaś a nie uratowałaś to chyba ma jakieś problemy emocjonalne. Dla mnie takie stwierdzenie jest równoznaczne ze stwierdzeniem, że kota kocha z jakiegoś powodu - bo się go wyleczyło, bo się go znalazło, bo się go kupiło, bo jest ładny lub odwrotnie , nie ma ucha lub nogi. A przecież kota kocha się dlatego, że jest kotem :roll: Przecież miłość do zwierząt jest (powinna być) bezwarunkowa.

Nie każdy ma misję zbawiania świata i zbierania i leczenia bied z ulicy, wyciągania skrzywdzonych biedaków ze schronisk. To bardzo szlachetne owszem, tak samo jak karmienie głodnych dzieci w Etiopii i wolontariat w hospicjum. Bardzo szlachetne ale nie dla każdego.

Większość ludzi, biorąc kota chce mieć przyjaciela do przytulania, chce o niego dbać i towarzyszyć mu najdłużej jak się da. Kupienie kota ze sprawdzonej hodowli daje w tym momencie największą gwarancję na długie życie kota w zdrowiu. Ja to doskonale rozumiem. Moje dwa koty mimo, że są dachowcami to są wzięte z względnie dobrych warunków - pani z Fundacji przygarnęła z ulicy ciężarną kotkę. Kocięta urodziły się w cieple i bezpieczeństwie, mama była nakarmiona, one same od dziecka dostawały dobrze jeść. Jedyny feler to były robaki, ale niestety taka uroda wychodzących kotów.

Guzik też był od domowej kotki. Za to Felek był znajdą - musiałam go wyleczyć z kk, świerzba, grzybicy, struwitów a potem wnętrostwa... ja jedna wiem ile to kosztowało moich nerwów o pieniądzach nie mówiąc. Strasznie protekcjonalne jest osądzanie ludzi negatywnie tylko za to, że świadomie chcą takich kłopotów uniknąć.

Ktoś przytoczył argument o adoptowanych dzieciach (moim zdaniem trochę nie na miejscu) . Sama jestem w trakcie procesu adopcyjnego. Też muszę określić czego oczekuję. I tak spotykamy się z krytyką - "wybieracie te dzieci jak w sklepie, że ma być zdrowe, piękne itd". To nieprawdziwe i krzywdzące. My po prostu chcemy, żeby nasze dziecko wyrosło na samodzielnego człowieka. Nie zaadoptuję świadomie dziecka upośledzonego czy sparaliżowanego, bo wiem, że sobie z nim nie dam rady. Nie stać mnie na taką decyzję. I w nosie mam tych wszystkich obrońców moralności, którzy mnie krytykują bo wiem, co mogę zaakceptować a czego nie.
Oczywiście jak coś wychodzi w tzw "międzyczasie" to jest zupełnie inna historia - robi się to, co trzeba bo to już jest NASZE dziecko.


uff ale się rozpisałam. Mam nadzieję, że ktoś to przeczyta :roll:


pogrubienie moje.
słowa przytoczone też moje.
ale elianko mnie chodziło o to, że jak dziecko się adoptuje to nie po to żeby się nim chwalić, tylko po to, żeby je mieć i kochać :) podobnie jest z kotem: kupuje się go do kochania, podobnie, jak do kochania bierze się ze schroniska... to kot i to kot...

przepraszam za to porównanie z adopcją :oops: :oops: :oops: faktycznie nieco nie na miejscu. ale ja już tak mam ze skojarzeniami :oops: :oops: :oops:
tu własnie chodzi o to, żeby nie krytykować tych decyzji, bo one z czegoś wynikają i nie każdemu trzeba się tłumaczyć, z tego, że taką akurat taką decyzję się podjęło...

elianka pisze:Przecież miłość do zwierząt jest (powinna być) bezwarunkowa.


Jest - przykładem na to jest choćby mój Cynamon, który gryzie, a pomimo to ostatnią rzeczą, o której myślę, jest oddanie kota gdzieś, komuś...

elianka pisze:Nie każdy ma misję zbawiania świata i zbierania i leczenia bied z ulicy, wyciągania skrzywdzonych biedaków ze schronisk. To bardzo szlachetne owszem, tak samo jak karmienie głodnych dzieci w Etiopii i wolontariat w hospicjum. Bardzo szlachetne ale nie dla każdego.


święte słowa. popieram całą sobą.

elianka pisze:Guzik też był od domowej kotki. Za to Felek był znajdą - musiałam go wyleczyć z kk, świerzba, grzybicy, struwitów a potem wnętrostwa... ja jedna wiem ile to kosztowało moich nerwów o pieniądzach nie mówiąc. Strasznie protekcjonalne jest osądzanie ludzi negatywnie tylko za to, że świadomie chcą takich kłopotów uniknąć.


Zabranie kota z hodowli nie gwarantuje uniknięcia "kłopotów". ;)

Sarah DeMonique

 
Posty: 2704
Od: Pt cze 04, 2010 11:10
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lis 05, 2013 10:29 Re: Elisha i Beniamin - część druga :)

Sarah - niby nie, ale lepszej gwarancji niż taka mieć nie będziesz.
Demonki <3
Obrazek Obrazek

elianka

 
Posty: 2913
Od: Wto gru 26, 2006 18:42
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto lis 05, 2013 10:33 Re: Elisha i Beniamin - część druga :)

elianka pisze:Sarah - niby nie, ale lepszej gwarancji niż taka mieć nie będziesz.

Wiem. Nie czepiam się. Bardziej chodzi mi o to, że nieważne skąd jest kot, pewne rzeczy po prostu się dzieją. Czasem to gorsza odporność, czasem wada genetyczna... To nie jest tak, że biorąc kota ze schroniska bierzesz na siebie kłopot. Bierzesz po prostu kota ;)

I ja nie osądzam. Sama chciałabym mieć kota z hodowli, bo jestem szaleńczo i na zabój w pewnej rasie zakochana... Może mi się kiedyś uda spełnić marzenie. I mam nadzieję, ze wtedy nikt mi nie powie czegoś takiego, jak milenie, bo to jest po prostu niesprawiedliwe :(

Sarah DeMonique

 
Posty: 2704
Od: Pt cze 04, 2010 11:10
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lis 05, 2013 10:35 Re: Elisha i Beniamin - część druga :)

Elianka, przeczytałam :D
Dobrze prawisz!

W sumie jeszcze nie jestem do końca rozbudzona i nie mam weny, więc na tym stwierdzeniu zakończę wypowiedź swą :D

Spilett

Avatar użytkownika
 
Posty: 14588
Od: Śro wrz 25, 2013 14:57
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lis 05, 2013 10:57 Re: Elisha i Beniamin - część druga :)

Sarah DeMonique pisze:Wiem. Nie czepiam się. Bardziej chodzi mi o to, że nieważne skąd jest kot, pewne rzeczy po prostu się dzieją. Czasem to gorsza odporność, czasem wada genetyczna... To nie jest tak, że biorąc kota ze schroniska bierzesz na siebie kłopot. Bierzesz po prostu kota ;)


A ja się czepnę :mrgreen:
Jasne że w hodowli może się przytrafić przypadek losowy - wada genetyczna czy nowotwór. Takie rzeczy się dzieją i nic na to nie poradzimy i ja tego wcale nie neguję. Ale nie możesz zaprzeczyć, że kot z (dobrej) hodowli ma lepszy start, lepszy materiał genetyczny, jest w odpowiednim czasie zaszczepiony, odrobaczony i do małego dobrze karmiony. Nie ma kłopotów z psychiką bo odpowiednio długo jest z matką.

Ale biorąc kota ze schroniska czy z ulicy bierzesz kota w worku. Fajnie, jak dobrze trafisz. Ale zazwyczaj dostajesz w pakiecie kk, robale, grzyba, świerzb a czasem panleukopenię i FIV. Albo trafiasz na kota takiego,jak ma gpolomska - z tak poważnymi kłopotami psychicznymi, że wyprowadzenie go na "ludzi" wymaga miesięcy wysiłku i pracy. To nie jest tak, jak mówisz, że bierzesz po prostu kota. Bierzesz kota z dobrodziejstwem inwentarza i musisz być gotowa na wszystko co ten kot ze sobą przyniesie.

"Po prostu kota" to się bierze z Fundacji i domów tymczasowych, gdzie koty są wyleczone, zadbane i wiemy od razu z czym mamy do czynienia.
Demonki <3
Obrazek Obrazek

elianka

 
Posty: 2913
Od: Wto gru 26, 2006 18:42
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto lis 05, 2013 11:05 Re: Elisha i Beniamin - część druga :)

elianka pisze:
Sarah DeMonique pisze:Wiem. Nie czepiam się. Bardziej chodzi mi o to, że nieważne skąd jest kot, pewne rzeczy po prostu się dzieją. Czasem to gorsza odporność, czasem wada genetyczna... To nie jest tak, że biorąc kota ze schroniska bierzesz na siebie kłopot. Bierzesz po prostu kota ;)


A ja się czepnę :mrgreen:
Jasne że w hodowli może się przytrafić przypadek losowy - wada genetyczna czy nowotwór. Takie rzeczy się dzieją i nic na to nie poradzimy i ja tego wcale nie neguję. Ale nie możesz zaprzeczyć, że kot z (dobrej) hodowli ma lepszy start, lepszy materiał genetyczny, jest w odpowiednim czasie zaszczepiony, odrobaczony i do małego dobrze karmiony. Nie ma kłopotów z psychiką bo odpowiednio długo jest z matką.

Ale biorąc kota ze schroniska czy z ulicy bierzesz kota w worku. Fajnie, jak dobrze trafisz. Ale zazwyczaj dostajesz w pakiecie kk, robale, grzyba, świerzb a czasem panleukopenię i FIV. Albo trafiasz na kota takiego,jak ma gpolomska - z tak poważnymi kłopotami psychicznymi, że wyprowadzenie go na "ludzi" wymaga miesięcy wysiłku i pracy. To nie jest tak, jak mówisz, że bierzesz po prostu kota. Bierzesz kota z dobrodziejstwem inwentarza i musisz być gotowa na wszystko co ten kot ze sobą przyniesie.

"Po prostu kota" to się bierze z Fundacji i domów tymczasowych, gdzie koty są wyleczone, zadbane i wiemy od razu z czym mamy do czynienia.


czepiaj się ile chcesz.
generalnie może tego z mojego posta nie widać, ale raczej chciałam Milenie dodać otuchy i stwierdzić, ze nie ma się czym przejmować.
przepraszam, że z braku kawy i niewyspania moje dość kontrowersyjne porównanie nie do końca pasuje do Twojej wizji świata. cóż, ja mam na ten temat takie zdanie, Ty inne. tak bywa.
nie mam dzisiaj siły na odparowywanie Twojego czepialstwa



Milenko sorry za spam.

Sarah DeMonique

 
Posty: 2704
Od: Pt cze 04, 2010 11:10
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lis 05, 2013 11:08 Re: Elisha i Beniamin - część druga :)

Ale dlaczego bierzesz to do siebie? 8O
Przecież odmienne zdanie to nie zbrodnia, każdy ma prawo do własnego. Przecież nic nie powiedziałam, co mogłoby cię urazić. Zwyczajnie się z Tobą nie zgadzam, to nie zbrodnia :oops:
Demonki <3
Obrazek Obrazek

elianka

 
Posty: 2913
Od: Wto gru 26, 2006 18:42
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto lis 05, 2013 11:30 Re: Elisha i Beniamin - część druga :)

elianka pisze:Ale dlaczego bierzesz to do siebie? 8O
Przecież odmienne zdanie to nie zbrodnia, każdy ma prawo do własnego. Przecież nic nie powiedziałam, co mogłoby cię urazić. Zwyczajnie się z Tobą nie zgadzam, to nie zbrodnia :oops:


Ja mam dziś postawę zaczepno-obronną. :oops: :oops:
Masz rację, że branie kota z fundacji, czy DT to zupełnie inna bajka niż schroniskowe footro. (Myślałam nad tym zdaniem prawie 20 min). Ale niezależnie pod tego, czy kot jest z fundacji, czy ze schroniska, czy z hodowli trzeba mieć (a przynajmniej powinno się mieć) podstawową wiedzę na temat opieki nad nim.
I pomimo tego, że koty te mogą posiadać niewiele cech wspólnych, to opieka nad nimi jest bardzo podobna. Podobnie się je karmi, chodzi się z nimi do tych samych wetów, kastruje się je, leczy, bada...

Fakt, pytanie, które należałoby takiej "upierdliwej" osobie zadać brzmi nie:
Sarah DeMonique pisze:"W takim razie co powiesz o osobach, które adoptują dzieci, a nie rodzą? Że się nie znają i nie powinny się odzywać, bo nie rodziły?"
,
a
"Czym się różni mój kot, od Twojego kota?"

Sarah DeMonique

 
Posty: 2704
Od: Pt cze 04, 2010 11:10
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lis 05, 2013 11:32 Re: Elisha i Beniamin - część druga :)

:ok:

Pod tym się podpisuję w całości!
Demonki <3
Obrazek Obrazek

elianka

 
Posty: 2913
Od: Wto gru 26, 2006 18:42
Lokalizacja: Białystok

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 56 gości