Szarość nie radość. Kotki, koteczki. Fotki, foteczki

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto paź 29, 2024 19:36 Re: Szarość nie radość. Aaa, wyjce dwa

MB&Ofelia pisze:
haaszek pisze:Gąsek nie było, za to w lesie biegały po krzakach ptaki, po mchu myszki i można było wsadzać nos w mysie nory.
Obrazek

Jakieś wielkie te mysie nory 8O

Echo też zdziwiony! :D
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69195
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lis 02, 2024 17:51 Re: Szarość nie radość. Rocznice, rocznice

Zajrzałam do wątku Liftera w związku z trzecią rocznicą Łapka i właśnie się zorientowałam, że i u nas jest co świętować (prócz obrony magisterki mojej siostrzenicy w Helloween na AGH - na piątkę).

Co różni te dwa zdjęcia?
Obrazek
Równo pięć lat i prawie sześć kilo. 27 października pięć lat temu przymruczałam sobie na Roztoczu takie szare coś.

A te?
Obrazek
Dokładnie rok, sześć zębów i zapach. 29 października złapałam Cykorię (wówczas Biedronkę vel Joker) i zawiozłam do lecznicy. A 30 października zamieszkała na stałe w firmie.

Szampan już się chłodzi.
Ostatnio edytowano Sob lis 02, 2024 22:46 przez haaszek, łącznie edytowano 1 raz
Nasze wątki:Czarno Widzę i Szarość nie radość, a tu nas zobaczysz #cats.on_tour

Obrazek

haaszek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2975
Od: Pt cze 23, 2006 18:43

Post » Sob lis 02, 2024 17:53 Re: Szarość nie radość. Rocznice, rocznice

Sobie-SZAMPANA Koteckom-MYSZORKI :mrgreen:
Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą.
Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem.
05-1995-27-12-2011.:( :(
Rysio-16-02-2013 [*] :( :( Przecinak-Synuś-13-12-2016[*] :( :(
ObrazekObrazek

Hieny na pokład.
Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym.
“Człowiek, który nie ma się czego bać, to człowiek, który nie ma czego kochać.”

meg11

 
Posty: 24483
Od: Wto sty 11, 2011 15:22
Lokalizacja: Radom

Post » Sob lis 02, 2024 22:21 Re: Szarość nie radość. Rocznice, rocznice

Fajne takie zestawienia! Wszystkiego najlepszego i wiele takich rocznic! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69195
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lis 03, 2024 10:05 Re: Szarość nie radość. Rocznice, rocznice

haaszek pisze:Zajrzałam do wątku Liftera w związku z trzecią rocznicą Łapka i właśnie się zorientowałam, że i u nas jest co świętować (prócz obrony magisterki mojej siostrzenicy w Helloween na AGH - na piątkę).

Co różni te dwa zdjęcia?
Obrazek
Równo pięć lat i prawie sześć kilo. 27 października pięć lat temu przymruczałam sobie na Roztoczu takie szare coś.


A przypomnij te historie.
Obrazek


Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim życiu musieli być myszami.

Lifter

Avatar użytkownika
 
Posty: 4818
Od: Pt sie 09, 2013 10:47
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lis 04, 2024 21:37 Re: Szarość nie radość. Rocznice, rocznice

Lifter pisze:A przypomnij te historie.


Nigdy nie myślałam o towarzystwie dla Kotka biorąc pod uwagę jego reakcję na Bolka, relacje z Elą i przykład Rysi i Szprotki. Życie zadecydowało za mnie.
Pięć lat temu wybraliśmy się z Kotkiem na niedzielną wycieczkę do Zwierzyńca. Po Zwierzyńcu trochę podreptał, ale kiedy dojechaliśmy na Stawy Echo (zamienione przez suszę w Pustynię Błędowska) odmówił wyjścia z samochodu i poszedł spać. Poszliśmy więc z Siwym i już na początku ścieżki posłyszałam TEN dźwięk. Mały kotek żałośnie płakał w suchych trzcinach. Zakiciałam - przybiegł malutki szary gówniaczek. Spróbowałam złapać - uciekł. No przecież nie będę się w trzciny na kotka rzucać. Spróbowałam jeszcze raz - ten sam efekt. I dopiero, kiedy udałam głos nawołującej matki (ale ludzie musieli mieć ubaw...) pędem przybiegł do mnie i dał się złapać. Dziki, ale łasy na głaskanie po chwili zasnął mi na rękach. I nikt z ludzi, którzy się zaraz zaczęli nim zachwyca nie chciał go wziąć, choć wyglądał jak rosyjski niebieski. Był potwornie chudy z sierścią przypominającą w dotyku sztuczne włosy lalek. Zjadł chrupki Kotka i wreszcie najedzony przespał prawie 100 km. A na drugi dzień przyszedł taki mróz, że na pewno mały by go nie przeżył, bo matki z pewnością nie było, taki był potwornie chudy.
Ponieważ mieliśmy wtedy w domu Praktisa a ja nie wiedziałam, czy mały nie jest nosicielem jakiejś choroby, zamieszkał w pracowni. Najpierw w niebieskiej klatce, potem w klatce papuziej :D a kiedy okazało się, że sobie daje radę daliśmy mu w pracowni wolność.
Planowałam go wyadoptować (bo Kotek) ale okazało się, że świetnie dogaduje się z suką Maszą i z Kotkiem. I moje obawy się potwierdziły - testy zrobione w Laboklinie wykazały bardzo wysokie prawdopodobieństwo FIPa... No wiec jak komuś wcisnąć kota, który być może niedługo zachoruje i umrze? :(
W międzyczasie Tomek znalazł pod bramką firmy koteczkę w jego wieku i Andżela została jego przybraną siostrą.
Walczyliśmy. Mały dostawał leki podnoszące odporność, był intensywnie odżywiany, odrobaczany (nigdy nie widziałam tylu robaków w tak małym ciałku) i po miesiącu bomba! Wyniki spadły do 1/16 poprzednich, poniżej poziomu, jaki zazwyczaj maja koty uznane za zdrowe które tylko miały kontakt z wirusem.
No ale było za późno - Echo from Reeds :D rozkochał nas w sobie i o żadnej adopcji nie mogło być mowy. Nawet mrukliwy Kotek go zaakceptował i nie wpadł w tradycyjną jesienną depresję.
Potem Andżela wyjechała do Warszawy, Praktis wrócił do Krakowa i po pół roku Echo zamieszkał w domu.
Ostatnio edytowano Pon lis 04, 2024 23:11 przez haaszek, łącznie edytowano 2 razy
Nasze wątki:Czarno Widzę i Szarość nie radość, a tu nas zobaczysz #cats.on_tour

Obrazek

haaszek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2975
Od: Pt cze 23, 2006 18:43

Post » Pon lis 04, 2024 21:54 Re: Szarość nie radość. Rocznice, rocznice

Piękna historia :201461
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69195
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lis 04, 2024 22:34 Re: Szarość nie radość. Rocznice, rocznice

haaszek pisze:
Lifter pisze:A przypomnij te historie.


Nigdy nie myślałam o towarzystwie dla Kotka biorąc pod uwagę jego reakcję na Bolka, relacje z Elą i przykład Rysi i Szprotki. Życie zadecydowało za mnie.
Pięć lat temu wybraliśmy się z Kotkiem na niedzielną wycieczkę do Zwierzyńca. Po Zwierzyńcu trochę podreptał, ale kiedy dojechaliśmy na Stawy Echo (zamienione przez suszę w Pustynię Błędowska) odmówił wyjścia z samochodu i poszedł spać. Poszliśmy więc z Siwym i już na początku ścieżki posłyszałam TEN dźwięk. Mały kotek żałośnie płakał w suchych trzcinach. Zakiciałam - przybiegł malutki szary gówniaczek. Spróbowałam złapać - uciekł. No przecież nie będę się w trzciny na kotka rzucać. Spróbowałam jeszcze raz - ten sam efekt. I dopiero, kiedy udałam głos nawołującej matki (ale ludzie musieli mieć ubaw...) pędem przybiegł do mnie i dał się złapać. Dziki, ale łasy na głaskanie po chwili zasnął mi na rękach. I nikt z ludzi, którzy się zaraz zaczęli nim zachwyca nie chciał go wziąć, choć wyglądał jak rosyjski niebieski. Był potwornie chudy z sierścią przypominającą w dotyku sztuczne włosy lalek. Zjadł chrupki Kotka i wreszcie najedzony przespał prawie 100 km. A na drugi dzień przyszedł taki mróz, że na pewno mały by go nie przeżył, bo matki z pewnością nie było, taki był potwornie chudy.
Ponieważ mieliśmy wtedy w domu Praktisa a ja nie wiedziałam, czy nie jest nosicielem jakiejś choroby, zamieszkał w pracowni. Najpierw w niebieskiej klatce, potem w klatce papuziej :D a kiedy okazało się, że sobie daje radę daliśmy mu w pracowni wolność.
Planowałam go wyadoptować (bo Kotek) ale okazało się, że świetnie dogaduje się z suką Maszą i z Kotkiem. I moje obawy się potwierdziły - testy zrobione w Laboklinie wykazały bardzo wysokie prawdopodobieństwo FIPa... No wiec jak komuś wcisnąć kota, który być może niedługo zachoruje i umrze? :(
W międzyczasie Tomek znalazł pod bramką firmy koteczkę w jego wieku i Andżela została jego przybraną siostrą.
Walczyliśmy. Mały dostawał leki podnoszące odporność, był intensywnie odżywiany, odrobaczany (nigdy nie widziałam tylu robaków w tak małym ciałku) i po miesiącu bomba! Wyniki spadły do 1/16 poprzednich, poniżej poziomu, jaki zazwyczaj maja koty uznane za zdrowe które tylko miały kontakt z wirusem.
No ale było za późno - Echo from Reeds :D rozkochał nas w sobie i o żadnej adopcji nie mogło być mowy. Nawet mrukliwy Kotek go zaakceptował i nie wpadł w tradycyjną jesienną depresję.
Potem Andżela wyjechała do Warszawy, Praktis wrócił do Krakowa i po pół roku Echo zamieszkał w domu.

Świetna przygoda z dobrym zakończeniem. :D
Żądam postawienia Andrzeja Dudy w stan oskarżenia zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej Art. 145. ustęp 2.

Senanta

 
Posty: 3472
Od: Nie paź 20, 2019 20:15
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lis 04, 2024 22:58 Re: Szarość nie radość. Rocznice, rocznice

A teraz Cykoria.
Około 10 maja 2020 roku, ku naszej zgrozie, na autokomisie łaciata ruda kotka urodziła czwórkę kociąt. Byłyśmy załamane. Ruda zaczęła przyprowadzać maluchy do stołówki na parapecie, dzieciaki bawiły się w ogrodzie pod naszym oknem. Najodważniejszy był puchaty rudzielec, niestety, szybko zginął pod kołami samochodu. A my nie miałyśmy jak wyłapać całej bandy ani matki. Rude łąciate i szylkretowa kotka były dość odważne, najpóźniej pokazała się Biedronka, ona była z nich najbardziej nieufna. Jesienią zniknęła matka. Podrostki karmione przez nas i właściciela autokomisu chowały się w zrobionych przez nas budkach i jakoś przeżyły zimę. Na wiosnę okazało sie, że wszystkie to kotki i wszystkie są już w ciąży :( nie wiem jakim cudem, ale udalo się je złapać (ruda i szylkretka dawały się trochę głaskać) i wysterylizować. Ale mimo wszystko były tak dzikie, że wróciły na ogród, bo adopcja szylkretki się nie udała. Minęłą kolejna zima i nic się nie zmieniało. Ruda i Sówka dawały się pogłaskać, Sówkę nawet zawoziłam na usuwanie zębów, Biedronka nie. A mnie właśnie ona podobała się najbardziej, była inna niz jej siostry, długonoga, oczasta i wielkoucha. No i te jej czarne pończochy :)
Jesienią ubiegłego roku Biedronka zaczęła wyglądać bardzo źle. Ośliniona, brudna, skołtuniona, chuda i śmierdząca. Pod koniec listopada już nie ruszała się z poduszki za oknem przez kilka dni. Nastawiłam niebieską klatkę z sercami w środku, zaczaiłam za oknem ze sznurkiem w ręce - i Biedronka była złapana.
Kot do lecznicy a ja do swojego weterynarza po kennel :D
Mimo obaw, okazało się, że kotka nie ma białaczki tylko bardzo chore gardło i sześć zębów do usunięcia. Myślę, że to był ostatni moment - była chuda, zabiedzona i jeszcze z tydzień i umarłaby z głodu, bo nic już nie mogła przełykać.
I Biedronka zamieszkała w psiej klatce w firmie, bo przecież musiałam jej podawać antybiotyk i łapać do kontroli. Dzika, większość czasu spędzała w kartonowej budce. Ale kiedy nikt nie patrzył jadła, piła i chodziła do kuwety. Klatkę miała częściowo zasłoniętą, żeby miała minimum intymności.
Kiedy chciałam wziąć ją do lekarza, przyciągałam kartonową budkę do wyjścia z klatki, chwyt za kark i szybko do niebieskiej klatki. Ani raz mnie nie podrapała ani nie pogryzła, choć była potwornie przerażona.
Mijał czas, Biedronka często siadała na dachu swojego domku, zaczynała bawić się sznurkiem. Potem zaczęła podchodzić do otwartych drzwi klatki, czasem porwała z ręki kawałek mięsa, dała się podrapać patyczkiem za uchem.
Z czasem patyczek był coraz krótszy i krótszy, aż w końcu to moja ręka głaskała i drapała mruczącą kotkę w drzwiach jej domku.
I przyszedł moment, kiedy zostawiliśmy klatkę otwartą. Najpierw był to kot widmo, ale powoli zaczynała się nam z daleka przyglądać, aż doszło do tego, że weszła na moje biurko, żeby brać z ręki mięso.
Teraz przychodzę do pracy i muszę piętnaście minut głaskać i przytulać kota (ale na jej legowisku koło okna). Wywala się brzuchem do góry, ciasteczkuje, zagaduje. Do Siwego też przychodzi, ale jest ostrożniejsza, choć czasem śpi mu na kolanach (no ale wszystkie koty kochaja jego kolana). Tomka toleruje, zasypia na kocyku za jego plecami. podobnie jak Janka, który do nas wpada. Ale żaden z nich nie może nawet wyciagnąć do niej ręki, bo ucieka. Ucieka też, kiedy siedzi ze mną i się łasi a Siwy wstanie a nie daj Boże się zbliży.
Przychodzących klientów ogląda siedząc w drzwiach do drugiego pomieszczenia, ale nie chowa się. Na Grażynkę (i tylko na nią) syczy, choć przecież obie ja karmiłyśmy w czasach kiedy byłą bezdomna. Ale Grażynka chyba jest za głośna, nawet własnego kota potrafi zdenerwować :D
Cykoria nie wyraża chęci powrotu na wolność, otwarte na zewnątrz drzwi obserwuje nieufnie i woli uciec w głąb pracowni.
Kocha szczotkowanie jeszcze bardziej niż Kotek, można jej nawet szczotkować brzuszek, wyciąga się wtedy jak struna. A z drugiej strony ma czasem dzikie odruchy ucieczki. No ale bezdomna byla trzy i pół roku. Pozwala mi się brać na ręce, wchodzi sama na kolana czym ciagle nas zadziwia, bo nawet nie śmiałam marzyć, ze ta dzika dzicz się kiedyś oswoi.
Teraz przed nami nauka ubierania szelek, jazdy samochodem i życia w domu z chłopakami. Mamy czas.
Nasze wątki:Czarno Widzę i Szarość nie radość, a tu nas zobaczysz #cats.on_tour

Obrazek

haaszek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2975
Od: Pt cze 23, 2006 18:43

Post » Pon lis 04, 2024 23:23 Re: Szarość nie radość. Rocznice, rocznice

Dobre takie historie z happy endem :ok:
A co z jej siostrami, żyją jeszcze?
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69195
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lis 04, 2024 23:32 Re: Szarość nie radość. Rocznice, rocznice

Pięknie opowiadasz. Kotki wybierają sobie opiekuna same. 11 lat temu zimnego dnia zastałam na klatce czarną kotkę z wampirowatymi kłami. Szłam do pracy wiec tylko sypnęłam pieskowych chrupek i powędrowałam. Gdy wracałam po 9 godzinach pomyślałam, że jeśli kicia jest na klatce to zabiorę ją do domu. Była. Pięcioletnia dzikuska, zaprzyjaźniła się z piesią, głaskania uczyłam kilka lat a teraz sama przychodzi, barankuje, wystawia brzusio do głaskania i czasem śpi z nami chociaż we 4 ( dwie kicie, sunia i ja) trochę nam ciasno na wersalce. Bunia sama mnie znalazła.
Żądam postawienia Andrzeja Dudy w stan oskarżenia zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej Art. 145. ustęp 2.

Senanta

 
Posty: 3472
Od: Nie paź 20, 2019 20:15
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lis 04, 2024 23:36 Re: Szarość nie radość. Rocznice, rocznice

jolabuk5 pisze:Dobre takie historie z happy endem :ok:
A co z jej siostrami, żyją jeszcze?

Tak, one obie są ze sobą bardzo związane, potrafiły chodzić po placu jak w zaprzęgu, bok w bok.
Ale mam wrażenie, że Ruda jako odważniejsza i zsocjalizowana się u kogoś zadomowiła, bo Sówka przychodzi zazwyczaj sama, Ruda rzadko wpada.
Dojrzewamy do tego, żeby ją złapać, idzie kolejna zima. Wprawdzie zimy są lżejsze a w mrozy wkładałam do budek, w których śpi, grzejące wkładki jak do terrariów albo butelki z gorącą wodą zawinięte w kocyk, ale przydałby się jej dom. Zobaczymy.
Nasze wątki:Czarno Widzę i Szarość nie radość, a tu nas zobaczysz #cats.on_tour

Obrazek

haaszek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2975
Od: Pt cze 23, 2006 18:43

Post » Wto lis 05, 2024 10:09 Re: Szarość nie radość. Rocznice, rocznice

Wzruszające historie...

errato

 
Posty: 235
Od: Sob wrz 28, 2024 16:36
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Wto lis 05, 2024 13:42 Re: Szarość nie radość. Rocznice, rocznice

To prawda, chwytają za serce!
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69195
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto gru 24, 2024 9:09 Re: Szarość nie radość. Rocznice, rocznice

Obrazek
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 76042
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, januszek, zuza i 67 gości