Hej

Ja dziś z ranca zaliczyłam 3 wkurwy - dosłownie i opisałam wszystkie trzy tutaj ale je skasowałam, bo o rodzinie m i o m. a nie wiadomo kto to czyta. Ogólnie muszę się pilnować z tym co piszę, bo tu czytać może każdy. Dopiero się uspokajam.
Muszę kotom kupić kolejną paczkę jedzenia. Mają jeszcze dużo, ale tylko 5 rodzajów i już im się nudzą

Teraz kupię cosmę tuńczyk. Ostatnio wzięłam na próbę jedną puszkę i się okazało, że w puszce jest sam tuńczyk - zapach i wygląd ten sam jak z biedronki, który Kitusia uwielbia. I ona sama zjadła prawie całą puszkę, jadła z takim smakiem jak dawno już nic. I może na próbę wezmę ten applowes.
Zastanawiam się co będę robić po kursie ZPAF. Marzą mi się studia z fotografii, ale oczywiście nie ma na to szans. Jedyne szkoły, które się liczą to Łódzka Filmówka i Opava w Czechach, daleko, a w ŁF nie ma już nawet zaocznych. Interesująca jest jeszcze Akademia Fotografii, o której wiedziałam, ale teraz zobaczyłam sobie stronę i filmiki i zdjęcia i to jest to! Właśnie to czego teraz potrzebuję. Szkoła jest w trybie dwuletnim, weekendowym, w Krakowie lub Warszawie i kosztuje 6 tyś zł za rok płatne z góry - płacz i lament, bo nie mam takich pieniędzy, a chciałam zainwestować teraz w sprzęt i w wykończenie mieszkania - meble, kuchenkę. Ech, powiedziałam m. o tej szkole a on ku zaskoczeniu powiedział, że może się uda, skoro można szkolę zaliczyć w koszty firmy. Trochę sobie nie wyobrażam kursować weekendowo między Bytomiem a Krakowem co 2 tyg przez 2 lata, no ale jeżdżą tak studenci, jak chcą. Nigdy w życiu z niczym nie miałam takiej ciągoty do nauki jak z fotografią. Jeszcze mam czas do października, wpierw trzeba zaliczyć kurs - w czerwcu egzamin a lekko nie będzie
