WSZYSTKIE KOTY JAMNIKA MELONA IX- nigdy więcej jajników!!!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob cze 14, 2014 9:53 Re: WSZYSTKIE KOTY JAMNIKA MELONA IX-czy czasem stamtąd wrac

Wiecie, najgorsze jest to ,że ja emocjonalnie się kompletnie nie pogodziłam z jego odejściem.
Bo jego pnn opanowałam i czuł się ok. Było lepiej. Owszem, nie przepadał za kroplówkami podskórnymi ,ale on był już taki niecierpliwy, fufający i "już muszę iść".
I poszedł...
Nagle, bez ostrzeżenia, pozostawiając biedną Cairo z jej TŻ -tem, którzy sumiennie i z miłością się nim opiekowali w poczuciu winy. O swoim poczuciu "po co ja wyjechałam, MOJA WINA" nie wspomną.
Miałam śliczne rude z jedwabistym futerkiem a następnego dnia -odeszło.
I oczywiście ogromnie kocham mojego cudnego Leosia, czułą zołzę Fio i słodką Amelkę, ale brak uroczej kupki pod prysznicem mnie rozkłada...
Pewnie mój mózg sobie z TYM nie radzi i dlatego robi mi takie numery(?).

I teraz żaden kot- ani mała wzruszająca Celinka , ani śliczna Bella nie są MOJE.
Chyba dobrze się składa ,że muszę się przenieść i nie mogę teraz brać nikogo.
Bo ja nie chcę.
Wiem to.
Pewnie jakbym gdzieś zobaczyła rudego persa bez oka to...
Nie wiem.

Znowu się popłakałam.
Dosyć.

Jadę za chwilę do Celki i Moryca.
Moryś to teraz Wielki Pan Kot, dominuje Celinkę, stroi miny i wygina grzbiet.
Celka znosi to pokornie i paczy z podziwem na to czarne zjawisko, zadowolone wielce z siebie i śmiesznie podskakujące wokół niej.
Celka wchodzi na kolana Moniki, daje się nosić i w ogóle MOŻNA ją kochać:)

Monika wyjechała, a ja idę "do obrządku" kociego.
Kompletnie zwariowała na tle swoich perskich śliczności, oburza się , kiedy na małą mówię rezus! :D

O mały włos miałabym też do opieki piątkę Cairo.
Muszę tam wpaść obejrzeć miaukuna.
Cairo nie wyjeżdża, więc mam tylko Mau i Celkę.

Pyzę wezmę do DT , w opcji ewentualnego DS.
Jeśli nie DS u nas- będziemy szukać jej domu.

Teraz czeka mnie operacja Fiony.
I boję się, sprawa jest poważna.
Jajnik w jej brzuchu rozrasta się. Czy na skutek kolejnych owulacji, czy to coś gorszego...nie wiem.
Fio jest moją najważniejszą księżniczką, kocham tę panną bezgranicznie . Śpi przy mojej głowie, ignoruje innych i kocha tylko mnie.
Mamy swój mały , prywatny świat kochania się wzajemnie, niedostępny nikomu innemu.
Moja Piękna Fio.

Ech, koty...

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob cze 14, 2014 12:32 Re: WSZYSTKIE KOTY JAMNIKA MELONA IX-czy czasem stamtąd wrac

Współczuję… Po 14 października przez kilka tygodni ciągle „widziałam” kątem oka Starego. Może coś jest w tym, co pisze Neigh — że powinnaś „wypuścić” Lalka, pozwolić i sobie, i jemu na jego odejście?

Trzymam kciuki za Fio.

Niestety, poza fantem na bazarek nie dam rady teraz nic dorzucić, ale staram się przynajmniej nie obciążać Neigh żadnymi kosztami weterynaryjnymi związanymi z Rudą Morderczynią Kur (Neigh, mam nadzieję, że przelew z czwartku dotarł).

floxanna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4088
Od: Pon paź 27, 2008 18:41
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Sob cze 14, 2014 14:16 Re: WSZYSTKIE KOTY JAMNIKA MELONA IX-czy czasem stamtąd wrac

Floxanna weź Ty się opamiętaj.........masz naprawdę duże wydatki teraz. Gdyby każdy przyszły dom tak reagował jak Ty..........ech.......
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Sob cze 14, 2014 16:46 Re: WSZYSTKIE KOTY JAMNIKA MELONA IX-czy czasem stamtąd wrac

oj lubię tu do Was zaglądać... odpoczywam, uśmiecham się, wzruszam...
Madzia & Gabryś & Leon
Obrazek

madziulam2

 
Posty: 206
Od: Czw paź 15, 2009 18:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob cze 14, 2014 17:08 Re: WSZYSTKIE KOTY JAMNIKA MELONA IX-czy czasem stamtąd wrac

Spoko, możemy poczekać. Z resztą kasy się nie pali - zawsze jeszcze będzie okazja, by ją wydać. Wiadomo, jeśli Celię czeka operacja, to jest ona ważniejsza i ją trzeba sfinansować.

Śmierć kota zawsze jest szokiem - a jakim była śmierć malizny, która miała tylko 3 lata i jedynie "alergię". Zresztą Zochy wcześniej też, bo była zawsze zdrowym kotem, a tu nagle guz na krtani, który urósł wręcz natychmiastowo.
Zawsze będę je opłakiwać. Zwłaszcza maliznę, której śmierci naprawdę można było uniknąć, gdybym wcześniej zmieniła weterynarza.
My od razu wiedzieliśmy, że chcemy kolejnego kota. Też burmę, też kotkę, ale w innym kolorze. Choć po wiecznych kłopotach z malizną obiecywaliśmy sobie, że już więcej żadnego rasowego. Z Zochą też - chciałam czarną, ale nie identyczną. A po maliźnie płakałam codziennie - do dnia, kiedy wprowadziła się do nas mała. Oprócz koloru - w swoich zachowaniach, wyrazie mordki itd. są identyczne. Po śmierci malizny Kawunia bardzo się starała - spała ze mną i w ogóle bardzo się przytulała, ale choć jest przekochana, cały czas nam brakowało małego gnoma. I nagle - znowu był.
Obrazek Kawunia?

koteczekanusi

 
Posty: 3666
Od: Pon sty 07, 2008 12:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Sob cze 14, 2014 20:13 Re: WSZYSTKIE KOTY JAMNIKA MELONA IX-czy czasem stamtąd wrac

Hmm...a z jakiego powodu odeszła Malizna?
Jeśli wspomnienie nie jest zbyt raniące- powiedz. Wiele razy czytałam ,że była z Wami krótko- taki młody kotek, co się stało?

Mnie pociesza- bardzo delikatnie i uroczo- Fiona.
I Amelka bardzo się zmieniła, ona się zmienia cały czas. Jest teraz najbardziej nakolankowym kotkiem świata.
Pamiętacie jak ją ma siłę oswajałam, trzymałam przemocą na piersi w łóżku a ona się wyrywała?
Nauczyła się na mnie wskakiwać kiedy leżę, kręci ósemki wokół nóg w kuchni...jest kotkiem idealnym.
Właśnie wróciliśmy z kolejnego spotkania "przed-remontowego" z panem od rolet i moskitier.
Potem poszliśmy na obiad, jakieś tam małe zakupy...nie było nas cztery godziny. Kiedyś zapewne znaleźlibyśmy siczki w jakimś kącie,a może w dwóch. Amelka nic nie zrobiła, nie zamknęliśmy nawet drzwi pokoju, gdzie zazwyczaj siczkowała. Czekała na nas na parapecie okna od ogrodu , z szczęśliwym wyrazem mordki. Powitała w drzwiach. Potem Małż czyścił kuwetę a Amelka grzecznie wskoczyła i zrobiła w żwirek.
Normalnie kot idealny.
Jest przy tym bardzo z siebie zadowolona, ogonek jak flaga , minka "co to nie ja"...
Słodka , urocza , śliczna.

Zawsze dotąd uważałam ,że wzięcie Amki było trochę błędem.
Bo ona jest inna, nie potrzebuje czułości...myliłam się. Ona nie umiała nas kochać. Okazać uczuć.
Teraz się nauczył, czy też- nauczyliśmy ją. My, koty, jamnik.
Wielka w tym zasługa MK. On ją zsocjalizował- powoli przekonał ,że "jazda na ludziu" jest fajna ( Amka jest mała i siedzi na MK ramieniu podczas różnych czynności w domu, oboje to uwielbiają, on ją nazywa "wiewiórką polarną").
Dziewczynka się wpasowała w nas.
Tylko Fio jej nie cierpi.
Ale czyni to pokojowo.

Zresztą- kogo Fio "cierpi"?
Poza mną - nikogo.
Leosia toleruje, MK i Małża gryzie, Amelię wali łapą a na jamnika syczy.
Do mnie się przytula i patrzy mi w oczy:)
Podobno lubi też TŻ-ta Cairo:)
Hmmm...muszę podpytać Cairo dlaczego... :mrgreen:
Wszak Kopernik była kobietą...hmm...

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob cze 14, 2014 21:50 Re: WSZYSTKIE KOTY JAMNIKA MELONA IX-czy czasem stamtąd wrac

Kiedyś pisalam, ale dawno i nie pamiętam, na jakim wątku - może kotach generalnie.
Zawsze będzie raniące, bo to taka głupia i niepotrzebna śmierć, do tego dość nieoczekiwana - dwa dni i już kota nie było. Do tego moja wina, że - wobec dość beztroskiego podejścia weta, a w sumie to dwóch, bo wspólnie ją "leczyli" - ja też się nie przejęłam i nie zareagowałam odpowiednio, nie zmieniłam weterynarza, kiedy zamierzałam, a kiedy zmieniłam, okazało się, że już za późno, jest za słaba i nie zdołali wywalczyć jej życia.
Tego, co wiem, dowiedziałam się już niestety tuż przed jej śmiercią i potwierdziła to sekcja.
W skrócie - nigdy nierozpoznane bezobjawowe zapalenie płuc. Coś, co uważane było za alergię (bo objawiało się krostkami na skórze - to podobno te toksyny tak się ujawnialy). Krostki zaczęły się pojawiać tuż po sterylizacji. No więc najpierw walczylismy z alergią pokarmową, potem z alergią nie wiadomo na co, skoro nie pokarmowa. Po długich miesiącach trafiliśmy podobno do świetnego dermatologa, który aplikował jej sterydy. Oczywiście po jakichś 2-3 miesiącach krostki wracały. Wreszcie zaaplikował jakąś kurację i bylismy zachwyceni, bo kot zaczął porastać na brzuchu (nie odrosla po ogoleniu na sterylkę - ze 2 lata).
Tylko że po jakimś czasie coś z kotem zaczęło się dziać. Nagle wychudła (ponad 1/4 wagi), brzydka sierść, dużo piła, ospała, malo jadła.
Poszliśmy do weta, badania krwi - rozpoznanie: zapalenie wątroby i trzustki, cukrzyca. Dostała antybiotyk, convę, antybiotyk pomógł, kot zaczął zachowywać się i wyglądać prawie normalnie, poszliśmy na kontrolę, kot lepiej, zrobili kroplówkę z soli fizjologicznej, aby zapobiec kwasicy. Niby świetnie. Jednak po 3-4 dniach kot znów zaczął wyglądać i zachowywać się gorzej, po jeszcze kolejnym wręcz fatalnie. Kiedy na cito pojechaliśmy znów do weta (już innego), okazało się, że poziom cukru strasznie wysoki, leukocytów jakieś ciężkie tysiące czy miliony, w czym się to liczy. Od razu test FIV/Felv, ale nie - normalny stan zapalny. Została w szpitaliku, kroplówki, udało się uregulować cukier, kot zaczął zachowywać się lepiej, ale zaczęła siadać wątroba, potem coraz gorzej i gorzej. Wtedy wypłynęła informacja o zapaleniu płuc. Było ukryte latami, ale przy osłabieniu organizmu zaatakowało. Potem, po sekcji, weci liczyli - to objawowe zaczęło się rozwijać 2 tyg. wcześniej - kiedy pierwszy raz byliśmy u weta... Gdyby wtedy zostało rozpoznane... Albo chociaż tydzień później, gdy byliśmy drugi raz...
A naprawdę nie podobało mi się, jak ją leczą, że nie mogę się dowiedzieć, co z tą cukrzycą. (Choć tu akurat na niekorzyść zadziałało to, że znałam 2 osoby z cukrzycą i wiedząc, że nie mają jakichś kłopotów z tego powodu, nie potraktowałam tego poważnie, a weci też nie zachowywali się, jakby to było poważne. No i było dla mnie jasne, że cukrzyca wynika z zapalenia trzustki, a wydawało się, że antybiotyk powinien wyleczyć.). A najgorsze było to, że malizna w trakcie choroby naprawdę bardzo się poprawiła (na wygląd) - to najbardziej zadziałało na jej niekorzyść, bo wydawało się, że antybiotyk świetnie zadziałal i wszystko jest już ok - dlatego nie poszłam od razu do innego weta.
W podsumowaniu - weci sobie zlali, a ja - zmęczona ciągłymi dolegliwościami malizny - powiesiłam moją hipochondrię na kołku w zupełnie nieodpowiednim momencie i nie wykazałam się wystarczającą czujnością.
W każdym razie moja konkluzja jest taka - nigdy więcej nie będę chodziła do dużej przychodni i nie do przychodni, w której nie mają własnego analizatora krwi (a najlepiej i moczu).

Wet mówił, że tak jest - koty potrafią doskonale się przystosować i latami żyć z bezobjawowym zapaleniem płuc - do czasu, gdy ma warunki, by się ujawnić i zaatakować.

I natychmiast zabrałam Kawę na kompleksowe badania wszystkiego. I zaczęłam czytać wątek o żywieniu.
A potem przyszła mała i jej dolegliwości...
Obrazek Kawunia?

koteczekanusi

 
Posty: 3666
Od: Pon sty 07, 2008 12:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Nie cze 15, 2014 13:33 Re: WSZYSTKIE KOTY JAMNIKA MELONA IX-czy czasem stamtąd wrac

Straszne...


A u nas był robak.
Robak sobie szedł.
Udawał trochę trupa.
Ale głównie szedł...

Robak najpierw został dostrzeżony przez Leosia. Leoś się robakiem zadziwił. Leoś się nad robakiem zadumał. Leoś nad nim zaryczał.
Leoś pacnął robaka łapką, ale nie trafił. Leoś się zniechęcił. Leoś poszedł zjeść Dużo a potem o robalu zapomniał i poszedł spać. W słusznej sprawie.
Jak to Leoś.

Amelka patrzyła na działania leosiowe wokół robaka i podskakiwała w miejscu.
Bo takie coś to nie na jej nerwy!
Amka natychmiast po oddaleniu się Leosia podbiegła i zaczęła robaka pacać intensywnie puchatką. Podskakiwała przy tym , przeskakiwała ponad robakiem , kręciła piruety i prychała co kilka sekund. Przypadała do podłogi a potem wyskakiwała w górę.
Ze dwa razy się przy robaku położyła na wznak (nie zrobiło to na nim -zdaje się- żadnego wrażenia...), pobiegła się schować za szafkę (ale bardzo czujnie zza jej rogu wyglądała!) więc robak się ruszył i zaczął iść.
Natychmiast do niego przypadła i pacała go puchatką jak szalona.
I pewnie zapacała by go na amen, gdyby nie przyszła Fio.

Fio najpierw syknęła na Amelię.
Potem machnęła swoją puchatą łapką ale jak zwykle nie trafiła. Amelka uciekła w udawanym popłochu, oglądając się za siebie czy aby jej nie gonią i nie będzie zabawy ("gonjaj mje werdmna koto!"). Robak uznał ,że to ostatnia szansa ocalenia życia i powoli potuptał w kierunku szafki żeby się ukryć. Fio podążyła za nim wzrokiem. Następnie wstała i powąchała miejsce gdzie robak był przed chwilą.
Chyba nie pachniał zbyt zachęcająco , bo ziewnęła i poszła sobie.

I byłby biedny robak ocalał.
Gdyby nie fakt ,że z psiego łoża na postępki kocie patrzył cały czas Melon.
Jak tylko Fio odeszła postanowił sprawdzić CO tak koty zajmowało.
Odkrył robaka tuż przed krawędzią szafki.
Machnął jęzorem i z lekkim obrzydzeniem- spożył.

Tak.
To się zdaje się nazywa "maksymalne wykorzystanie istniejących zasobów ", prawda? :mrgreen:

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie cze 15, 2014 14:38 Re: WSZYSTKIE KOTY JAMNIKA MELONA IX- krótko i o robaku

Jezu, kotkins kocham Cię za te kocie opowiastki :ryk:
Obrazek Obrazek

shira3

 
Posty: 25005
Od: Śro mar 11, 2009 21:51
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Nie cze 15, 2014 14:46 Re: WSZYSTKIE KOTY JAMNIKA MELONA IX- krótko i o robaku

shira3 pisze:Jezu, kotkins kocham Cię za te kocie opowiastki :ryk:


To samo mi się nasunęło , bo przy moim dzisiejszym dole, to chyba pierwszy raz się uśmiechnęłam.

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16564
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie cze 15, 2014 15:41 Re: WSZYSTKIE KOTY JAMNIKA MELONA IX- krótko i o robaku

Taki mały robaczek a tyle zabawy :piwa: :D
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Nie cze 15, 2014 16:29 Re: WSZYSTKIE KOTY JAMNIKA MELONA IX- krótko i o robaku

Taaa...a my z Małżem i MK w ogóle nie wzięliśmy udziału...
Bez sensu! :mrgreen:

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie cze 15, 2014 20:07 Re: WSZYSTKIE KOTY JAMNIKA MELONA IX- krótko i o robaku

kotkins pisze:Taaa...a my z Małżem i MK w ogóle nie wzięliśmy udziału...
Bez sensu! :mrgreen:

bo wy może, jak persy, dopiero JUTRO zaczniecie pacać w miejscu GDZIE BYŁ robal :smokin:
Koty żyją akurat tyle, żeby zdążyły spleść się z naszym życiem i zapaść
głęboko w serce. Potem je łamią. Ale ile warte byłoby życie bez nich...


Dwie baby i rudy ...

tosiula

 
Posty: 23191
Od: Sob lut 24, 2007 17:42
Lokalizacja: Kujawy; między miskami a kuwetą

Post » Nie cze 15, 2014 20:08 Re: WSZYSTKIE KOTY JAMNIKA MELONA IX- krótko i o robaku

kotkins pisze:Taaa...a my z Małżem i MK w ogóle nie wzięliśmy udziału...
Bez sensu! :mrgreen:



Tu się zgodzę:-)
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Nie cze 15, 2014 21:20 Re: WSZYSTKIE KOTY JAMNIKA MELONA IX- krótko i o robaku

Słuchajcie...Wy też łapiecie swoim kotom te duże komary, lekko je osłabiacie (ale żeby się ruszały...) i im dajecie?
Bo ja to robię.
Wstydzę się tego trochę...


Nie mówcie NIKOMU!!!! :mrgreen:

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot] i 121 gości