POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pt mar 27, 2015 19:30 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Oj tak . Panowie kotów nie lubią :roll: Czy jak to zwał . :?
Mój lata po żarcie i żwirek Tylko do weta nie pójdzie , bo pewnie by musieli kota łapać a chłopa cucić :twisted:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Pt mar 27, 2015 19:43 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

kocia_mendka pisze:Hop Maszeńka :placz: :placz: :placz: :placz: :placz: :placz: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: Tatuś ci zrobił. :ryk: No co sobie przypomnę to zaczynam płakać ze śmiechu..... :D

U mnie to też od pewnego czasu normalne,telefonu w domu nie odbierze,bo "Pirka(Pirania) na mnie leży",z tymczasowaniem to jest niby problem,ale "takie małe,trzeba ratować "i płacz...To jak małe przyniosę,na rachunki już nie patrzy.I dzielnie przez 3 miechy jadł zupy,bo tymczas Piksel żył tylko gotowanym drobiem,a przecież dobrego rosołku nie wyleję :ryk:

Edit:Nie chcę reklamować zoo+,ale tak wyszło.A w mojej Biedronce teraz silikon 3,8l po 15,99 :D
Ostatnio edytowano Pt mar 27, 2015 19:47 przez mamaja4, łącznie edytowano 1 raz
"dzieci to skarb (choć nie do końca, bo zakopywać ich nie wypada)"

mamaja4

Avatar użytkownika
 
Posty: 5884
Od: Sob sie 23, 2008 7:59
Lokalizacja: Czeladź/Będzin

Post » Pt mar 27, 2015 19:46 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

mamaja4 pisze:
kocia_mendka pisze:Hop Maszeńka :placz: :placz: :placz: :placz: :placz: :placz: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: Tatuś ci zrobił. :ryk: No co sobie przypomnę to zaczynam płakać ze śmiechu..... :D

U mnie to też od pewnego czasu normalne,telefonu w domu nie odbierze,bo "Pirka(Pirania) na mnie leży",z tymczasowaniem to jest niby problem,ale "takie małe,trzeba ratować "i płacz...To jak małe przyniosę,na rachunki już nie patrzy.I dzielnie przez 3 miechy jadł zupy,bo tymczas Piksel żył tylko gotowanym drobiem,a przecież dobrego rosołku nie wyleję :ryk:

No dokładnie . Kotkom trzeba kupić . Jak kota RAZ zwymiotowała , to zaraz : Leć z nią do weta ! Jak ssiedzę u weta i czekam na swoją kolej , to trzy razy dzwoni , jak kotek . Jak siędze u medyka ze sobą to wcale albo , : Kup jak będziesz wracać . :roll:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Pt mar 27, 2015 20:59 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

O widzę, że małżowiny wszystkie takie same :P .Kotów niby nie lubią ale jak coś się dzieje to pierwsi do pomocy. Obrazek

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26975
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt mar 27, 2015 21:20 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

I panikowania :roll:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Sob mar 28, 2015 9:20 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Na szczęście u mnie z panikowaniem problemu nie ma, jeśli chodzi o koty, już prędzej jak trzeba z Truflą jechać :D Przy kotach bardziej ja panikuję, małżowin stwierdza z zasady "ej weź nie histeryzuj, nic mu/jej nie jest " ale twardo do weta wozi, pod gabinetem czeka a potem wypytuje co wet mówił, co zalecił, teraz po tych hopach z Maszką wydzwania i pyta jak mała, co je i czy je, czy sika czy nic ją nie boli, ostatnio mnie skrzyczał jak pierwszy raz malutka wyszła na dłużej na dwór i polowała na klapidupki. Słońce było takie,że proszę siadać, Masza się radośnie bawiła z Atremkiem w moim ogródku ( znaczy wspólnymi siłami demolowali ogródek ) małż zadzwonił i pyta co słychać no to mu mówię co i jak,że Masza się bawi,że klapidupki ,że Artemek mysz upolował i przyniósł siostrzyczce,a ten jak na mnie nie naskoczy jeeeżu mój kolczasty normalnie zaniemówiłam 8O Ni mniej ni więcej tylko nakrzyczał na mnie ,że skoro Masza miała z nerkami i nadal pewnie ma to ja jestem macocha wyrodna bo jej pozwalam po tej zimnej ziemi łazić, że aura wiosenna nader zdradziecką jest i się dziecko przeziębi i zachoruje i kto mnie będzie do weta woził przecież on dopiero po 10 kwietnia wraca i że co ja sobie wyobrażam,że ponoć kocham moje zwierzaki a tak je narażam i dlaczego Artem na myszy poluje przecież chyba wiem,że mu szkodzą.... 8O Tak. Maszeńka hop :placz: :ryk: :placz: Ale za skarby świata nie przyzna się gadzina jedna że jemu też na kocie zależy.... Faceci cholera ciężka. Aha, gwoli wyjaśnienia co to do jasnej anieli są klapidupki. Otóż jako,że w lesie mieszkam to i ptaszków ci u nas dostatek. Są takie małe, szaro- białe wedle Wiki są to pliszki. Ja tam jednak od niepamiętnych czasów mówię na nie klapidupki bo jak łazi taki ptaś, to tak śmiesznie ogonkiem klapie. :D Masza próbuje na nie polować ale bez większych sukcesów chwilowo,robią ją jak chcą a ta sirota kocia przychodzi do mnie i się tak PATRZY z żalem,że może jednak bym jej złapała ptasia i dała do zabawy? Ehe, jeszcze czego..... :D
A co do wiosny to ja taką wiosnę uroczyście czniam, przedwczoraj wyjęłam sobie kleszcza z nogi, a wczoraj komar mnie udziabał w dupsko, centrycznie w środek poślada i teraz mnie swędzi. A w poniedziałek muszę jechać do Buszczy i kupić psom i kotom śmierdziela na kleszcze, po Artemku już łażą chamskie ryje, szkoda,żeby zachorował na jakieś francolstwo....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Sob mar 28, 2015 17:02 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

poległam :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk:

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16690
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob mar 28, 2015 20:44 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

kocia_mendka pisze:Na szczęście u mnie z panikowaniem problemu nie ma, jeśli chodzi o koty, już prędzej jak trzeba z Truflą jechać :D Przy kotach bardziej ja panikuję, małżowin stwierdza z zasady "ej weź nie histeryzuj, nic mu/jej nie jest " ale twardo do weta wozi, pod gabinetem czeka a potem wypytuje co wet mówił, co zalecił, teraz po tych hopach z Maszką wydzwania i pyta jak mała, co je i czy je, czy sika czy nic ją nie boli, ostatnio mnie skrzyczał jak pierwszy raz malutka wyszła na dłużej na dwór i polowała na klapidupki. Słońce było takie,że proszę siadać, Masza się radośnie bawiła z Atremkiem w moim ogródku ( znaczy wspólnymi siłami demolowali ogródek ) małż zadzwonił i pyta co słychać no to mu mówię co i jak,że Masza się bawi,że klapidupki ,że Artemek mysz upolował i przyniósł siostrzyczce,a ten jak na mnie nie naskoczy jeeeżu mój kolczasty normalnie zaniemówiłam 8O Ni mniej ni więcej tylko nakrzyczał na mnie ,że skoro Masza miała z nerkami i nadal pewnie ma to ja jestem macocha wyrodna bo jej pozwalam po tej zimnej ziemi łazić, że aura wiosenna nader zdradziecką jest i się dziecko przeziębi i zachoruje i kto mnie będzie do weta woził przecież on dopiero po 10 kwietnia wraca i że co ja sobie wyobrażam,że ponoć kocham moje zwierzaki a tak je narażam i dlaczego Artem na myszy poluje przecież chyba wiem,że mu szkodzą.... 8O Tak. Maszeńka hop :placz: :ryk: :placz: Ale za skarby świata nie przyzna się gadzina jedna że jemu też na kocie zależy.... Faceci cholera ciężka. Aha, gwoli wyjaśnienia co to do jasnej anieli są klapidupki. Otóż jako,że w lesie mieszkam to i ptaszków ci u nas dostatek. Są takie małe, szaro- białe wedle Wiki są to pliszki. Ja tam jednak od niepamiętnych czasów mówię na nie klapidupki bo jak łazi taki ptaś, to tak śmiesznie ogonkiem klapie. :D Masza próbuje na nie polować ale bez większych sukcesów chwilowo,robią ją jak chcą a ta sirota kocia przychodzi do mnie i się tak PATRZY z żalem,że może jednak bym jej złapała ptasia i dała do zabawy? Ehe, jeszcze czego..... :D
A co do wiosny to ja taką wiosnę uroczyście czniam, przedwczoraj wyjęłam sobie kleszcza z nogi, a wczoraj komar mnie udziabał w dupsko, centrycznie w środek poślada i teraz mnie swędzi. A w poniedziałek muszę jechać do Buszczy i kupić psom i kotom śmierdziela na kleszcze, po Artemku już łażą chamskie ryje, szkoda,żeby zachorował na jakieś francolstwo....

To już gangreny się pobudziły. No tak w Warszawie jeszcze po ulicach nie chodzą haha, ja miastowa baba jestem więc jeszcze kleszczy i komara nie ujrzałam.
Kasik ja Ci już ekipę remontową skrzykuję :piwa:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26975
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 28, 2015 23:19 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Niedobra pańcia . kotku ptaszka nie złapac . A fe ! :201477

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Nie mar 29, 2015 7:40 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Cześć ! :1luvu:
Choć do nas - foty parapetnika są.
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70697
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie mar 29, 2015 18:40 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Uroczyście oswiadczam,że urwę głowę mojemu mężu. Natychmiast po jego powrocie do domu w okolicy 10 kwietnia. Urwę mu głowę, napluję do szyi a potem zagram jego wrednym łbem w piłkę nożną. Mój mąż to świnia bez szczeciny, ludzka menda oraz jasna cholera i skaranie losu. Z duszy i serca mu życzę,żeby sikał sznurkiem i żeby bolała go prostata. A dlaczego? A bo ogólnie jest wredny i zero empatii ma w sobie i ogólnie bo tak bo mnie zdenerwował. A zdenerwował mnie straszliwie. Bo wiecie idzie wiosna. A po wiośnie jest lato. A jak się ma ogródek to wskazanym byłoby posiadać tak zwaną odzież roboczą. W zeszłym roku uznałam,że skoro jest ciepło i ładnie to w sumie mogę w ogródku grzebać w sukience, jest lekko przewiewnie i ogólnie miło. A skoro już miałam kieckę roboczą to zaszalałam i kupiłam sobie drugą tak zwaną kościołową. Roboczą kieckę poszarpały mi psy, kościołowa leży w szafie i czeka na lepsze czasy a ja wlazłam na Allegro i znalazłam. Cudo znalazłam. No i zadzwoniłam do małżowina w tej sprawie, no bo wiesz kochanie, lato idzie ciepło się robi nie mam w co się ubrać smarku smarku chlip chlip o ja biedna sierotka. Małżowin czułe mając serduszko na łzy niewieście stwierdził,żebym mu zadka nie zawracała bo on prowadzi i musi się skupić, mam sobie kieckę zanabyć drogą kupna i już. Problem z kiecką polega na tym,ze teoretycznie jest to rozmiar 38 czyli ten w który swobodnie powinnam się mieścić. Ale kupować kieckę czy jakikolwiek ciuch bez mierzenia wiadomo, różnie może być. Zwłaszcza jeśli los złośliwie obdarzył kogoś nikczemną posturą ( raptem 160 cm wzrostu ) ale nadrobił to w innym miejscu mianowicie w biuście. Czyli teoretycznie rozmiarówkę mogę sobie zwinąć i posypać bo z zasady i tak kupuję szmaty dwa rozmiary większe. I tu mój małżowin zrobił coś, czego mu w życiu nie wybaczę i zrobię to co obiecałam na początku. Mianowicie małż powiedział :
-No bo widzisz skarbie mój ty krasnoludku kochany, ty po prostu się zasugerowałaś.
-Ale że niby czym się zasugerowałam ta kiecka jest naprawdę świetna i ja ją chcę tylko mam obawy że z przodu się nie zmieszczę
-Bo widzisz słonko, to,że kupujesz buty w dziale dziecięcym nie oznacza jeszcze, że i resztę ciuchów tam kupisz. Dzieciom jak zapewne wiesz cycki nie rosną.
Powiedział mój mąż oby sikał sznurkiem. Nie twierdzę,że go nie kocham, ale są chwile kiedy mam ochotę pojechać z nim nad morze. Tylko ja, on i worek cementu. Nagrabił sobie u mnie oj nagrabił równo świński cycek jeden. Czy ja się z niego nabijam,że ma girę jak podolski złodziej? Nie. Nie nabijam się chociaż bym mogła. Wręcz jestem współczująca oraz miła i pocieszająca. Więc dlaczego on się ze mnie nabija??????? Czy to moja wina,ze jak rozdawali wzrost to ja jak raz za rozumem stałam? Że gabaryt mam może nikczemny i wredny charakter też mam ale za to serce mam szczerozłote? Świnia nie mąż. A na dowód wrzucam link. No powiedzcie,że ONA nie jest śliczna....


http://allegro.pl/38-m-sukienka-blog-ko ... 60887.html
Chyba zaryzykuję i kupię, jak będzie za mała to oddam Córce Szatana czyli mojej siostrzenicy, ona też kocha koty. ( acz bez wzajemności.... :D )
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Nie mar 29, 2015 18:58 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

No świetna :lol: widziałam ją w H&M :D
Chyba mamy ten sam problem, małż mówi ze jestem krasnoludkiem i czasami jak cos wywine to mówi ze nawet po ten rozum nie stałam :lol: bo wzrostem to mnie nie obdarzono :ok:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Nie mar 29, 2015 20:18 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Super kiecka :ok:
posprzatałąm szufladę i znalazłam centymetr . Teraaz muszę pomierzyć :roll:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Nie mar 29, 2015 21:35 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Kiecka super. Witam też w klubie krasnoludków. Kasiu ja ma rozmiar butów niby 36 ale włoskie bo nasze 36 bywa za duże i też często słyszałam ze muszę buty w dziecinnym kupować. :piwa: :piwa:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26975
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 29, 2015 21:47 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Gosieńko znam ten ból :D Ostatnio kupowałam sobie adidasy, jak mówi mój syn -lansiarskie- i owszem, niby 36. Teoretycznie :D Bo mi latają na nodze jak nie zasznuruję do końca, a patrzyłam i mierzyłam inne to 38 było na mnie za małe. Nie kumam tej rozmiarówki, tak ciuchów jak i obuwia to jest seryjnie masakra. Kiedyś małż mi z Francji przywiózł prześliczne butki, w rozmiarze 38 i były dobre, w Polsce patrzyłam podobne i 35 było idealne...Z ubraniami to samo, niby noszę 38, ale francuski dresik mój ukochany jest w rozmiarze 44 8O Sukienka tak samo, 44. Polskie 44 jest zdecydowanie za duże i wyglądam w tym jak mysza w worku. Autentycznej cholery można dostać i coraz częściej rozważam szycie sobie ubrań. Znam fajną krawcową, szyje co się zamarzy i niedużo bierze. A mnie się marzy kiecka, taka a la 19 wiek. Jak patrzę po sklepach to albo na wieszaki, albo na młodociane prostytutki te ciuchy a i tak najczęściej na krasnale szyte. Dodam,że na krasnale typu deska. Uważam,że to zwyczajna dyskryminacja jest, ot co. A tak między nami co byście powiedziały kochane dziewczynki na stworzenie klubu krasnoludków? :D No wiecie, takiego klubu fest, regulamin, statut te sprawy :D Bo mam wrażenie że tak jakby jest nas sporo i powinnyśmy się wspierać :D
Basieńko mierz mierz, bo mnie rączki swędzą żeby się zmierzyć z nieznanym :D A rączkom dobrze zrobi potrzymanie w nich czegoś innego niż widły czy grabie, odpoczną sobie troszkę :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Marmotka i 10 gości