» Czw lis 28, 2013 0:37
Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- koty, gołębie i inne t
Ja raz znalazlam jerzyka w smole. Poniewaz nie udalo mi sie go wepchnac pod opieke chlopakowi ze sklepu zoologicznego (twierdzil, ze jest ornitologiem, ale wyjezdza), to go kilka dni przechowywalam. Podobno nic mu nie bylo, wiec go probowalam wypuscic. Jerzyki naleza do ptakow, ktore nie potrafia chodzic ani startowac z ziemi, trzeba je podrzucac do lotu. Kilka razy podrzucilam, ale spadl. Wreszcie za ktoryms razem polecial. I tu niestety nastepuje smutny dla mnie koniec, bo jestem krotkowidzem i gapa - odlecial gdzies dalej i juz nie zobaczylam dokad. Mam nadzieje, ze jednak po kilku pierwszych probach wystarczajaco rozprostowal skrzydla, by latac. Alternatywa jest, ze spadl w trawe. Nawet go w niej szukalam, ale to byla duza skarpa z trawa po kolana, znalezienie bez szans, jesli by nie piszczal i bez psa mysliwskiego. Do dzis zaluje, ze nie bylo ze mna TZ, on by sie nie zagapil i by zauwazyl, dokad polecial. A ja bylam tak pewna, ze tym razem tez spadnie po kilku metrach - tam trawa byla symboliczna.
Choc z drugiej strony wole myslec, ze jednak odlecial, niz gdybym po kilku dniach miala znalezc w pudelku jego zwloki...
Moral z tej historii jest taki, ze wole miec w lodowce kocie kupy niz ruszajace sie larwy much w pudelku. Z ktorych w perspektywie mialy sie wykluc muchy. Juz widzialam oczami duszy, jak otwieram lodowke, a stamtad wylatuje stado much. Fuj.
Jesli macie miejsce/telefon, gdzie zbieraja ptaki w Warszawie, to mi podajcie, warto miec taki w swoim telefonie.
Dodam, ze ptaka znalazlam akurat w dniu, w ktorym pierwszy raz mialam na sobie nowa jedwabna sukienke, stanowczo za droga na rozsadny zakup i bardzo mnie ucieszyla perspektywa potencjalnego unurzania jej w smole.
Drugi raz byl mniej malowniczy - golab, ktorym bawily sie dzieci. Niestety, zszedl, nim go donioslam do weta.

Kawunia?