Witam poniedziałkowo
Rano dowiedziałam się, że jeden z kotów znajomej ma kk. Znajoma wzięła go ok 2 miesiące temu od hodowcy, dwukrotnie zaszczepiony. Rezydencji jak i on nie wychodzą, a tu nagle kk. Wetka twierdzi, że przyszedł taki z hodowli, jednak zastanawia się czy to kk czy pasożyty. Nie wiem do jakiego weta chodzi znajoma, wiem jedno na pewno nie tam gdzie ja.
Jestem dość zaniepokojona bo do znajomej chodzi moja mama pilnować jej córeczki, z kociastymi ma kontakt codziennie. Wiem, że wirus kk nie jest trwały na środki dezynfekujące, jednak tak czy siak można go przywlec do domu
Chłopcy nie są szczepieni przeciw chorobą z racji feLV. Wetka mówiła, że muszą sobie radzić już wirusem który ich obciąża, a wprowadzenie szczepienia dodatkowo obciąża organizm.
Kubuś ostatni raz szczepiony był 10 stycznia 2011 r. , a Tofi zaraz po tym jak wzięłam go 29 sierpnia 2012 r. Wiem, że szczepienie chroni dłużej niż rok, jednak i tak się trochę martwię. Wiem też, że nawet szczepiony kot może się zarazić, a co dopiero taki do ma obniżoną odporność.