Jak siedziałam dzisiaj w szpitalu poznałam fajnych ludzi..."chorych psychicznie"Gadu/gadu,a mieszkaja w innej gminie-maja 10 kotów i 6 uratowanych z lasu psów..nie mieli gdzie ich zabrać...bali sie dać "do oczyszczalni",bo stamtad by bie wyszły(jak u mnie)Gminy nie zawsze szukaja domów..stosuje sie walke ze"śmieciami"gminnymi po cichu,tak zwana "łopatologię"
kIEDYS ODŁOWILIŚMY Z MEZEM PSA,BYŁ AGRESYWNY DO ZWIERZAT..ZAGRYZŁ NAM KURAKI SASIADOM...MUSIAŁ BYĆ UCZEPIONY ...NA ŁAŃCUCHU

To było ok 10 lat temu...zdzonilismy,zeby go do schroniska zabrali..nic...kilka miesiecy to trwało...w końcu zabrali...do schroniska w Ostrowi Maz...nigdy tam nie dotarł

bo sprawdziłam,chciałam go zabrac do domu jaki mu znalazłam....Losem psa zajał sie facet jaki jest teraz moim "sasiadem"-cham,"gołebiarz",bije własne krowy-kopie.Na mnie nasłał policje,bo powiedział ,ze moje koty mu kiszonki podrapały,a ja nie che mu tysiac zł zapłacić...

a ja mam koty niewychodzace-szukał "jelenia"-przegrał...To zły człowiek jest
Obiecałam sie do nich odezwac i pomóc w sterylizacjach tych co mają,pomóc "za darmo"ogłoszenia w prasie dac dla młodych...zobaczymy...wiem,gdzie ich szukać,bo wiem ,ze maja sklep

Chyba sie polubiliśmy
