Święta minęły za szybko
Niestety kociaste od sobotniego południa do niedzielnego wieczoru były same w domu bo my pojechaliśmy do moich rodziców. Nasiedziałam się w ogrodzie, opaliłam sobie pół twarzy, podjadłam pyszności. Koty kochane nawet się nie gniewały (może wpływ na to miały dobre saszetki które dostały zaraz po naszym powrocie)
na szczęście nie objadły się za bardzo i zachowały linie sprzed świąt - ponad to ostatnio naprawdę intensywnie uprawiają poranne biegi więc sporo spalają (oczywiście biegi są uprawiane w czasie jak śpimy

)
nie wiem za to jak ja - bo apetyt w święta miałam całkiem całkiem
Przywiozłam z domu zdjęcia. Ponieważ fotografią zajmowałam się tez w szkole, jest tego sporo. Robiłam porządki, sporo wyrzuciłam. Ale najbardziej ucieszyłam się znajdując malutkie, niewyraźne zdjęcie mojej ukochanej szczurzycy - Maleństwa. Nie wiem jak to się stało że nie porobiłam jej więcej zdjęć. Była przekochana.
Są też zdjęcia mojego Burana - naszego psa, który odszedł dwa lata temu. Zrobiłam mu album zdjęć jak bałam się że umrze jak miał wypadek w wieku dwóch lat. Strasznie go wtedy opłakałam a dożył 12 lat co jak na wilczura jest ładnym wiekiem.
Brakowało mi go jak byłam u rodziców - tak fajnie by było znowu pójść z nim na spacer na pola, nad rzekę.
trochę sentymentalnie się zrobiło przez te zdjęcie ale fajnie było sobie trochę powspominać
