Z tym się muszę zgodzić...
Ja niewątpliwie kocham moje małe, a i one chyba mnie... choćby taką malutką odrobinkę...
A Guree z jakiegoś powodu zdobył przydomek "maskotek" - to taki pieszczoch, który uwielbia się przytulać...
Dzisiaj na zastrzyku w poczekalni (byłam sama, a godzina niepopularna...) wyjęłam go z transportera, i spał przytulony do mnie... potem zastrzyk, a on tak się mnie złapał, że książeczkę zdrowia i portfel wyciągałam z torebki z kotem na kolanach trzymającym się mojej bluzki (a raczej stanika, biorąc pod uwagę siłę trzymania...)
Aż wet był w szoku, że tak grzecznie siedzi....
(pominę minę weta jak powiedziałam, ile wczoraj zjadł, tzn że w ogóle coś zjadł...

)
Na dobranoc jeszcze jedno zdjęcie
Z komentarzem "no przecież się mieszczę..."
A teraz idę spać, jutro ciężki dzień, tym razem dla mnie....
(czeka mnie wycieczka na komendę... jestem świadkiem wypadku - facet potrącił na zielonym świetle dziecko, a potem zwiał... ale miał pecha, bo zrobiłam zdjęcie.....)