No więc po kolei:
Lotkowi po kastracji znów popaprało się oczko,
Vegas ma za to kłopot z krtanią. W przypadku Vegasa najpierw wydawało się, że to tylko krtań (czerwona i opuchnięta), ale wczoraj na wizycie kontrolnej wet wymacał dodatkowo powiększone węzły tzw. "zagardłowe", które podobno normalnie są niewyczuwalne u kotów. Ich nacisk może powodować obniżenie gardła i kłopot z krtanią. Vegas dostaje antybiotyk i Tolfedynę w zastrzyku (podawanie mu tabletek jest praktycznie nie do przejścia, bo on ślini się koszmarnie przy jakiejkolwiek próbie otwierania pyszczka - od dzieciństwa tak ma). Trudno na tą chwile powiedzieć, co jest przyczyną tego stanu - mam nadzieję, że to powikłanie po zabiegu (po intubacji, którą w tej lecznicy wykonuje się standardowo do każdego zabiegu) i za kilka dni o tym zapomnimy.
W związku z tym, że Lotek znów zakatarzony, wet zdecydował, że Mamelkę przed zabiegiem należy zaszczepić (miała już 2 nawroty kataru i było by kiepsko, gdyby znów się od któregoś z dzieciaków po zabiegu zaraziła). Tak więc Mamelcia zaszczepiona, termin zabiegu przesunięty z tego powodu.
Można powiedzieć: jak nie urok to...
Na szczęście w kuwetach jest OK
MB, Ronaxan i Synulox kotwory dostawały już dużo wcześniej, bez szczególnego efektu niestety. Dlatego pomysł ze zmianą na tetracyklinę w proszku. Niestety proszek, mimo, że przeznaczony także dla kotów, okazał się totalnym niewypałem.