Bezwładna Gabrysia. W sobotę do domu, do Anki! :)

[Natussiaa]

nowe informacje:

Wg diagnozy naszego weta Gabrysia nie będzie chodzić ale...
Po niedzieli jedziemy do specjalisty z jednym z psów do Gniezna i weźmiemy na konsultację też kotkę. To bardzo dobry lekarz, jęsli okaże sie że jest szansa to na pewno będziemy ją leczyć.
Dom tymczasowy na pewno bardzo by sie przydał bo wiadomo jakl trudno zadbać o rehabilitację zwierzak w warunkach schroniskowych.
z tego co dzis sie dowiedziałem od kierowniczki, jak sie podtrzyma kotkę to przez chwilę jakby sie utrzymuje na tych łapkach co może oznaczać, że jest szansa na wyciągnięcie jej z tego.
Boo77 oczywiście masz naszą zgodę na robienie ogłoszeń kotce i poszukiwanie dla niej domu stałego lub tymczasowego.
Co do zbierania kasy to mozna przelewać kaskę na nasze konto z dopiskiem kotka gabrysia (gwarantuje, że wszystkie środki zostana przeznaczone na jej leczenie).
Z oczywistych względów natomiast nie wyrażamy zgody na zbieranie kasy na prywatne konta.
Dziekuje wszystkim za zaangażowanie w ratowanie Gabrysi Cool

[Danusia]

czyli natchelaś nas iskierką nadzieji
Z niecierpliwoscią bedziemy czekać na wieści po konsultacji.
Dziękujemy za wieści

[Boo]

O, Natussiaa mnie ubiegła To słowa pana Radka ze schroniska w Koninie z którym omawiam sprawę Gabi. To ja się zacytuję, co odpowiedziałam

:)
Myślę, że bardzo by się przydało zrobić dobre zdjęcia rtg czy nawet rezonans czy tomografię. Trzeba ustalić co jest przyczyną paraliżu, może jest to jakiś ucisk na kręgosłup, przemieszczenie kręgów czy coś, co da się zoperować, leczyć i rehabilitować. Dokładna diagnoza po prostu.
Bardzo roszę zabierzcie Gabyś do weta, dowiedzcie się o te badania diagnostyczne i ich koszt. My na miau się zorganizujemy pieniądze. Wciąż oczywiście szukamy domu, jak będzie jakaś diagnoza zacznę robić wszelkie ogłoszenia o dom który Gabi pomoże się leczyć.
Moja Matylda prawie nie chodziła, ale po kuracji syropem Nootropil i vit. B1 jest w stanie się poruszać, z tym, ze przy takich urazach gdzie jest zwiotczenie ciała jest więcej możliwości leczenia niż w przypadku takiej sztywności jak u mojej Matyldy. Dlatego wierzę w sukces, przynajmniej na tyle by Gabyś mogła jako-tako samodzielnie funkcjonować.

Roy, pozwolę sobie zacytować Twojego posta na miau, tam kupa ludzi się mobilizuje i czeka

Także jak tylko będziemy znać koszty badań, robimy zrzutkę. Ja postaram się zrobić też bazarek
No i DOMU, DOMKU, DOMECZKU to WARUNKUJE szansę Gabyś na ŻYCIE!!!!!!!!!

[Sylwi@]

Kciuki nieustająco za Gabi i domek trzymam!!!

Osobiście się skromnie dorzucę, w miarę moich obecnych możliwości finansowych

[Bazyliszkowa]

No to mocne kciukasy Każde usprawnienie Gabi byłoby dla niej wielką ulgą...

[Danusia]

Domku ,gdzie jesteś

[Danusia]

na gore Gabrysiu

[Boo]

Wierzę. Wierzę, że jest dom który ją uratuje...

[Bazyliszkowa]

Wierzę. Wierzę, że jest dom który ją uratuje...

[Danusia]

i hopsamy na pierwszą stronę

[Boo]

Trawko! Jesteś niezwyciężona!

[Danusia]

Trawko! Jesteś niezwyciężona!

se tak poprostu pilnuję

[kristinbb]

A z jakich okolic musiałby być ten domek???
Tymczasowy , stały????

[Boo]

Chciałabym Wam o czymś opowiedzieć. Pewnie to głupie, ale co tam.
Tego samego dnia, jakiś niedługi moment przed tym, kiedy znalazłam Gabrysię na Kociarni wracałam do domu. Szłam wąskim chodnikiem przy ruchliwej ulicy. Szłam wzdłuż różnych krzaczorów więc przyglądałam się im i nasłuchiwałam. Na szczęście, wielkie, nie znalazłam nikogo kto by wymagał pomocy czy interwencji. Ale znalazłam Coś. Blisko jezdni, w trawie, wyrzucona pewnie z jakiegoś samochodu leżała róża. A dokładniej jej łepek. Popatrzyłam na nią i jakoś tak przykro się zrobiło. Poczłapałam dalej. Ale jakoś nie chciała mi wyjść z głowy. No to się wróciłam i zabrałam różany łepek do domu. Obcięłam troszkę końcówkę łodyżki która jeszcze przy łepku została i włożyłam do małego kieliszka z wodą. Róża była tak wątła, że wpadła mi do środka. A ten kieliszek to była najwęższa rzecz w domu jaką miałam. Stwierdziłam, że się łepek pomoczy I tak marnie wyglądał.
Później zasiadłam do forum i znalazłam Gabrysię. Resztę już znacie.
Następnego dnia wstałam wciąż myśląc o "mojej" Gabyś i spójrzcie co ujrzały moje oczy:



Ona też leżała przy drodze, jak Gabyś. Nie miała już prawie "nóżki" ale wystarczył kieliszek z wodą by tak rozkwitła. I z Gabrysią też tak będzie...


Głupia baba ze mnie

[Danusia]

A ja myślę ze to jednak jakiś dobry znak