Aaaa nie, to u mnie inaczej.
Kiedy Zombiczek był sam, to owszem, czekał pod drzwiami, po czym brany na ręce włączał traktorek.
Teraz - od czasów rujki - ucieka mi
Zawsze jak otwieram drzwi stoi na wieku kuwety (kuweta stoi obecnie w korytarzu pod wieszakiem, tuż koło drzwi), po czym zeskakuje i ucieka prez szparę w drzwiach. A ja jak głupia boso (bo od czasu jej choroby zostawiam buty na korytarzu pod drzwiami

) zasuwam i ją łapię. Daleko nie ucieknie po schodach, ale..... jak ją biorę na ręce po złapaniu to się obraża, pomaga dopiero, jak ją sadzam sobie na ramię - o wtedy jest mruczenie, a ja mam kota na karku DOSŁOWNIE.
Śnieguła albo siedzi równiez na szczycie kuwety, tylko nie ucieka, albo nic nie słyszy i śpi w pokoju
Jak się obudzi to ma zwyczaj przybiegania, trochę pokrzyczy i pomruczy, po czym biegnie do pokoju do ściany na przeciwko drzwi, na której wisi lustro. Siada przed tym lustrem, i w ten sposób - patrząc w nie - obserwuje co robię, a kontretnie czy wkładam juz coś do misek czy nie. Oczywiście na pozór siedzi do mnie tyłem i ma mnie głęboko
Ale wczoraj dałao się tylko trochę uchylić drzwi, tak, ze była akurat mała szpara na Zombiczka, który uciekł. Dalej nie dawało rady, w końcu sforsowałam drzwi siłowo. Okazało się, że drzwi od łazienki zostały na oścież otwarte i jakoś się wklinowały w drzwi zewnętrzne + w kuwetę, i dlatego nie mogłam wejść. A drzwi od łazienki otworzyła na pewno Śniegułą - niestety został w nich kabel i dlatego nie były dobrze domknięte. W łazience - POGROM! Moje rzeczy pozrzucane z wieszaka i porozwlekane - na podłodze w łazience, w torbie ze śmieciami, a konkretnie kocimi qupalami, których nie zdążyłam wyrzucić. Druga torba ze śmieciami rozerwana, śmieci rozwleczone - są wszędzie..... W wannie kawałki Wyborczej, któa ostatnio była u mnie w pokoju

Dodatkowo - dla towarzystwa wszystkie rolki papieru jakie były również w wannie, tylko że porozszarpywane na miazgę

Wszędzie pełno żwirku, który wysypany został z torby na śmieci, WSZĘDZIE w całym mieszkaniu żwirek

I na deser - zrzucona deska od klopka (fakt, nie była za dobrze przymocowana). Jak zobaczyłam to i wyobraziłam sobie co by się stało, gdyby Zoe wpadła tam i się utopiła.... normalnie umarłam. I tylko dlatego gnojki nie oberwały i obyło się bez awantur. No bo zmarłym nie wypada się awanturować....
