Uffff, przeczytałam cały wątek do końca

Chciałam się przywitać i przedstawić na początku - Ola, współlokatorka Busi

Zapewnienie Busi domu było najlepszą decyzją, jaką podjęłam w przeciągu kilku lat. W jeden dzień dostałam mnóstwo miłości. To najcudowniejszy mruczuś, z jakim miałam do czynienia ( dobrze, że mój kot nie umie czytać

).
Jak to mówi moja przyjaciółka - gdzie ją "postawię", tam zastanę, niezależnie od tego, na jak długo wychodzę z domu. Businka leży cały dzień w łóżeczku, przykryta kocykiem i czeka grzecznie, aż wrócę.
Jest kotką idealną, zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia.
Aleksander, mój mały kociak z adhd, co najważniejsze, nie jest o nią w ogóle zazdrosny, wręcz przeciwnie - lgnie do niej, by zachęcić o zabawy, jednak o to już z nią trudniej.
Wydaje mi się, że problem z oczkiem może być wynikiem jakiejś walki z innym kotem, stąd przerażenie Busi, jak tylko Oleś do niej podchodzi. Pomimo tego, cierpliwie próbuję kotki ze sobą zaprzyjaźnić. Busia w końcu zrozumie ( to naprawdę mądra kotka ), że Olinek krzywdy jej nie zrobi.
Z kuwetą mamy rzeczywiście problem. Najpierw wymieniłam żwirek, oczyściłam kuwetę z zapachów Olinka, który uwielbia się w niej tarzać, wrzuciłam kupkę Busi do kuwety, by po zapachu do niej dotarła, "przelałam" tam również jej mocz, a wczoraj wieczorem postawiłam kuwetkę w miejscu, gdzie Busia załatwia się najczęściej z nadzieją, że z niej skorzysta, jednak nie wyszło. Dziś siusiu zrobiła na środku łóżka w sypialni. Trudno, pościel idzie do prania ( i tak zresztą miałam zmieniać w tym tygodniu ).
Mimo wszytko - jestem dobrej myśli. Jestem pewna, że to stres. Sama mam cykora, gdy czuję się niepewnie w różnych sytuacjach, tym bardziej kotka, która w życiu za dużo przeszła...
Pozdrawiam z zimnego Szczecina
OLA