Za nami ciężki tydzień
Nic wcześniej nie pisałam bo nie miałam mocy.
Po narkozie Fifi się pięknie wybudził, była ożywiona, my zadowoleni.
W niedzielę jeszcze OK.
W poniedziałek zaczęliśmy się martwić, kot jakiś osowiały. Podjechaliśmy do lecznicy, obejrzany, obmacany, osłuchany, temperatura zmierzona, wszystko wygląda OK, obserwujemy.
We wtorek kot nadal nieswój, nasz niepokój wzbudziło nadmierne picie i sikanie, po konsultacji z Anią w środę rano na krew.
Wyniki były po 16-tej i szok
Mocznik ponad 250, kreatynina 6,5.
Nogi się nam wszystkim ugięły, łącznie z Anią, przecież przed zabiegiem wszystkie wyniki były modelowe, zabieg przy minimalnej narkozie, z wybudzaczem, kroplówką, cholera jasna, co się stało.
W samochód, po kota, leki, kroplówka, w domu dodatkowe leki i tak przez tydzień.
Dzisiaj na miękkich nogach poszliśmy na badanie krwi.
Mamy już wyniki, wszystko wróciło do stanu sprzed zabiegu, ufff.
Jeszcze tylko troszkę musimy przypilnować potasu i leukocytów, ale najważniejsza ta kreatynina i mocznik.
To był bardzo ciężki tydzień, ale dzięki szybkiej reakcji Ani i profoskiemu podejściu (choć pewnie powinna mnie wywalić za drzwi

) wszystko wróciło do normy.
Mam nadzieję że tak już zostanie, jeszcze przez 2 tygodnie mamy brać rozpisane leki, za dwa tygodnie zrobimy badania kontrolne, i wtedy będę mogła zrobić prawdziwie uffffff
Fyś śpi i ma obiecane, że póki co spotkania z Anią wyłącznie towarzyskie
A tak prawdę mówiąc, to prawdziwy przełom nastąpił po rozmowie Fysia z Eulalią, ale o tym następnym razem...