


przy okazji - Koko chyba jednak u mnie zostanie, no chyba ze sie przemoge i zaczne jej szukac domu, jakos nie mam serca temu strachulcowi serwowac kolejnej dawki stresu - ona naprawde dlugo sie przekonuje, nadal jak ja biore na kolana/przytrzymuje/glaszcze znienacka robi z siebie brytka i energicznie broni sie lapka z pazurami, w ogole na stres reaguje totalnym bezruchem i widac, jak sie boi
z drugiej strony jako tako Daisy sie do niej przyzwyczaila i juz tak jej nie goni, oprocz specyficznych sytuacji
no i jak siedze na kanapie to przylazi i tuli mi sie do nog i mruczy
nie nadaje sie juz na DT
