jasne, ze banerek zmienie.musze tylko zrobic fajne zdjecia...Jinx niestety jest tak miziasty, ze sie zwyczajnie nie da...uderza tym swoim lepkiem w aparat i miziac trzeba...
jest slodki.
troche jeszcze wystarszony ale panoszy sie juz sam po domu

chociaz jeszcze jak sie za szybko ruszymy albo uslyszy nowych odglos to ucieka pod lozko.
wystarczy chwile wtedy do niego pogadac i zaczyna mruczec jak lew i wylazi...strzela baranki i mruczy, mruczy, mruczy i kula sie i mruczy.
Wczoraj probowal wskoczyc na okno...bo Zara tam tez byla...ale niestety musielismy mu podstawic krzeslo bo za ciezki jest.On jest WIELKI!4x taki jak Zarka-conajmniej.
Je za 3koty...wiec trzeba mu bedzie wydzialac.Zaraz przez to az 2miski na sniadanie dzis wciagnela..normalnie zjada pol..a drugie pol czeka...a dzis.zjadla swoja i Jinxa.
zazdrosnica mala.
Zaprzyjaznianie sie im poszlo sprawnie.ladnie razem wariuja, Zara sie przed nim kula i macha nogami..a ksiaze laskawie uderza ja zaczepnie lapka.

i pozniej gonitwa.najgozej, ze oboje uwielbiaja nasza palme w salonie
chyba mieli randke bo oboje ja skubali a pozniej poszly 2pawiki
No i co by tam jeszcze? a....maly wypadek sie Jinxowi zdarzyl
mielismy wczoraj impreze, wiec Jinx zostal oddelegowany do pokoju na gorze...jako, ze towarzystwa ppalace wiec sie krecieli wchodzac i wychodzac.No i jako zeby wszystkim nie stresowac Jinx poszedl do gory...bylismy pewni, ze kuweta mu niepotzrebna.w koncu nie trwalo to w nieskonczonosc.no i jak goscie wyszli okazalo sie, ze na naszym lozku pieknie dopracowana kupa lezy...
ale to wypadek przy pracy i nasza glupota...
mam nadzieje
