» Śro maja 05, 2010 18:33
Re: Moje koty cz. IV - Dracul słabiutki, ale walczymy
Podałam drugą kroplówkę jakiś czas temu. Wieczorem trzecia. Dracul jest troszkę silniejszy. Nie leży płasko z rozrzuconymi bezwładnie łapkami. Pije w pozycji bardziej zbliżonej do siedzącej, takoż do siusiania podnosi lekko dupkę. Przy defekacji też, ale niestety zaraz się w tym układa. Dłużej już utrzymuje podniesioną główkę. Martwię się nim. Ale w ciągu tych kilku dni utracił 1/3 swojej masy więc odzyskiwanie sił nie będzie trwało tak krótko jak ich utrata. Pocieszające jest, że ma apetyt.
Właśnie w tej chwili podniósł się i bardzo koślawo, ale jednak PODSZEDŁ do miseczki z wodą!!!
Wszelkie zabiegi przenosimy do domu, żeby zminimalizować stres, który u Dracula jest niestety poważnym problemem.
Wylazł mu oczywiście grzyb, jakieś strupki na całym ciałku i generalnie jest całkowicie kostropaty. Ale to nasz najmniejszy problem. Zresztą to dla niego charakterystyczne - załamanie zdrówka natychmiast rzutuje na wygląd.
Dzisiaj, bohaterski ten kotek, umył sobie tylne łapki i pupsko. Mało wygodne było to, że robił to z zapałem w trakcie kroplówki, ale nic to, ważne, że się umył!
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!