Uff.
Żadnego ciała obcego. Ostre zapalenie jelit, stąd krwawienie. Zrosty jelita, a z jelit doktor wyciągnął mu podłużne "coś", ale z jego tkanki! Doktor mówi, że to mogło się wytworzyć w ciągu dnia, dwóch na skutek zapalenia, które trwało wcześniej. Jakim cudem on normalnie się zachowywał i jadł aż do ostatniej chwili?! Przyczyna nieznana. Czy coś zeżarł wcześniej? Coś mu zaszkodziło? Drogi żółciowe, żołądek i reszta obejrzana i są w porządku.
Jak przyjechałam koło 5 (jak kazali), to w lecznicy odetchnęli. Punio po wybudzeniu nabrał energii i roznosił klatkę, gdy ktoś przy nim nie siedział, bo chciał wyjść.

W nocy pracowicie rozpieprzył (trudno to inaczej nazwać) żwirek z kuwety po całym po całej klatce i pomieszczeniu

, więc miał dziś już pustą kuwetę, czego nie lubi. Gdy przyjechaliśmy koło 20 do domu, prosto z kontenerka, zataczając się jeszcze poszedł do kuwety. I siusiał, siusiał, siusiał... Przymknął oczy, aż myślałam że przysnął - takiego wyrazu szczęścia na pysku dawno nie widziałam

. Łaził po domu do teraz, a ja za nim. Na widok miski szedł za mną i zaparkował na miejscu z jedzeniem! Nie mogę mu dać, dopiero jutro Conva. Jak nie zechce tego gipsu, to mamy kroplówkę

.
Nie wierzę, po prostu nie wierzę. To kocisko dziś miało operację.

Mizia się, łapeczki się zaciskają przy głaskaniu

. W lecznicy też byli zdziwieni jego energią

.