Ruda wcale się nie przejęła ani przegraną bitwą o miejsce na tapczanie,
ani wieczornym obezwładnieniem i obcięciem pazurków
W nocy (pierwszy raz od przyjazdu) wędrowała po moim łóżku
i próbowała zrobić pode mną podkop wkręciwszy się pod wszystkie
warstwy pościeli. Rano po obudzeniu się, zobaczyłam przed nosem
czarno-rude łatki wyciągniętej na całą długość "księżniczki".
Przy śniadaniu ułożyła się pod nogami:

Kochana maleńka - po tych wszystkich przeżyciach, które się
na nią zwaliły od początku roku i o których pisałyście !
I jeszcze TZ, który bardzo lubi głasknąć kota od czubka nosa po koniec ogona,
zauważył, że Ruda u nasady ogona ma lekkie zgrubienie - jakiś stary uraz?
Być może stąd ta nadwrażliwość grzbietu...