Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob paź 10, 2009 20:15 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Kinga, a może by go komuś w Krakowie pokazać? Nie musiałabyś nigdzie chodzić, przywiozłabyś go tylko do mnie.Przecież i tak jeździsz.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 10, 2009 20:19 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Masz kogoś takiego naprawdę dobrego? Ostatnio nie jeżdżę bo z nim siedzę, ale bym przyjechała
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Sob paź 10, 2009 21:05 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Współpracuję od dłuższego czasu z mlodą, mądrą , ambitną wetką. Pomogła uratować kota po spieprzonym przez "specjalistę" zabiegu (przyjechała na wizytę domową, stwierdziła, że i co zostało spieprzone i wymyśliła plan działania. Nie miała szans go zrealizować, bo przerażona diagnozą koleżanka nie czekała do rana , tylko pojechała do drugiego, prawdziwego specjalisty, który praktycznie zrobił to, co planowałą moja wetka (tylko za kosmiczne pieniądze)).
Kazała ratować Charliego, jak jej przeczytałam przez telefon wyniki krwi (jej ówczesny szef proponował uspienie, Charli miał ostrą niewydolność nerek). Kot po tygodniu wyszedł z tego. Teraz leczy kota koleżanki, z którym od roku nikt sobie nie może poradzić-na razie z dobrym skutkiem, ale za wcześnie, by mówić o sukcesie.
To nie jest żadna sława (jeszcze), własny gabinet ma od kilku miesięcy (bo czesto miała własne koncepcje leczenia , które nie zawsze mogła realizować). Jest po praktyce u Gawora i w krakowskim schronisku. Do tego wygląda jak licealistka :lol: (ostanio znajoma, do której ją wysłałam , dopytywała, czy to na pewno jest lekarz weterynarii).
Napisz mi na pw w punktach, co zostało zepsute, co naprawione i co jeszcze jest nie tak (sikanie?). Zapytam ją czy się tym zajmie. Jak się nie zajmie, to wskaże, kto się tym zajmie.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 10, 2009 21:18 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Ale się dzieje... trzymam kciuki za Kłakulca!

Cameo

 
Posty: 16220
Od: Pt cze 20, 2008 23:44

Post » Sob paź 10, 2009 21:37 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Tosza, poszło! Starałam się w miarę dokładnie. A! Po skończeniu Baytrilu przeszliśmy na Cefaseptin. Co ciekawe, Kłaczek nie żre żadnej karmy Urinary, z Uro petem też na bakier bo jak zaczął rzygać to odstawiłam wszelkie "wynalazki", zatem żywcem nie wiem jakim cudem pH moczu zjechało o półtora stopnia.

Walczymy to i się dzieje, ale czasem załamka kompletna - Wasze kciuki są bezcenne.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Sob paź 10, 2009 21:53 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Jedną z przyczyn zmniejszenia pH moczu może byc to, że w wyniku stosowania antybiotyków ustępuje zakażenie dróg moczowych.Niektóre bakterie tzw.ureazododatnie rozkładają mocznik(zawsze jest w moczu) co prowadzi do wzrostu pH.
Inną to,że Kłaczek zdecydowanie mniej je i (chyba) robi sobie dłuższe przerwy między posiłkami-to też powoduje zakwaszenie moczu.

Dla Kłaczka zdrowia i szczęścia.
Dla Ciebie odwagi i cierpliwości.
:ok:
[*] 7.03.1992-18.03.2004[']
Należało wdać się w awanturę. :(
Gdziekolwiek jesteś ...♥♥♥
KARINKA[*]15.06.2003-13.10.2008['] MACIUŚ[']5.05.2011 KUBUŚ[']26.07.2011 MRUŻKA[']27.03.2013
:cry: :cry: :cry:

NITKA/KARINKA

Avatar użytkownika
 
Posty: 12975
Od: Sob lut 21, 2009 8:41

Post » Sob paź 10, 2009 22:07 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Aha... Kłaczek je mniej, ale częściej - podkarmiam dziada bo tragicznie schudł. Fakt, nie je co chwilę bo też staram się nie zrujnować kompletnie zasady karmienia o określonych porach, ale "podrzucam" mu coś w międzyczasie żeby tylko jadł. Stan zapalny pęcherza chyba się utrzymuje bo w moczu nadal są leukocyty.

No i mnie olał. Dosłownie. Zawołałam dziada na kolana - długo się zastanawiał czy może zaufać, czy znów mu czegos okropnego nie chcę zrobić. Wskoczył, ułożył się poszedł spać. No i tak nie budząc się ze snu jak niemowlę... Poczułam tylko cieplutko na nodze. Nie było tego wiele - na dość grubym, bawełnianym dresie plama z 15cm średnicy. Ok - ważne że coś wysikał. NIe budziłam drania aż sam się nie obudził - szkoda jego nerwów.
Ostatnio edytowano Sob paź 10, 2009 22:13 przez kinga w., łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Sob paź 10, 2009 22:12 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Kinuś ściskam i ciepłe myśli posyłam :ok: :ok: :ok:

alus1

 
Posty: 13699
Od: Śro wrz 03, 2008 16:26
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Nie paź 11, 2009 7:27 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Kciuki nieustajace za Klakulca :ok:
Monika & Ruda i Kropek. Za TM Bursztyn, Kocinka, Cykoria, Wodzik, Dyś i Zuzia..
Nasz wątek http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... #p10850216

Monika

 
Posty: 17879
Od: Pt lut 22, 2002 12:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 11, 2009 7:44 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

kinga w. pisze:Aha... Kłaczek je mniej, ale częściej - podkarmiam dziada bo tragicznie schudł. Fakt, nie je co chwilę bo też staram się nie zrujnować kompletnie zasady karmienia o określonych porach, ale "podrzucam" mu coś w międzyczasie żeby tylko jadł. Stan zapalny pęcherza chyba się utrzymuje bo w moczu nadal są leukocyty.

No i mnie olał. Dosłownie. Zawołałam dziada na kolana - długo się zastanawiał czy może zaufać, czy znów mu czegos okropnego nie chcę zrobić. Wskoczył, ułożył się poszedł spać. No i tak nie budząc się ze snu jak niemowlę... Poczułam tylko cieplutko na nodze. Nie było tego wiele - na dość grubym, bawełnianym dresie plama z 15cm średnicy. Ok - ważne że coś wysikał. NIe budziłam drania aż sam się nie obudził - szkoda jego nerwów.
bardzo mnie tym wzruszyłaś.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie paź 11, 2009 7:49 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Spalim. Pogoda taka że... Wyjąwszy nocne odkłaczanie się Hino (bo nocny kupal Kłaczka w kuchni na podłodze nie budzi ze snu :twisted: ) i parę rajdów przez mieszkanie, koteczki były nad wyraz grzeczne. Za to mój młody, ten większy, buszował wczoraj po necie. To mi przysłał na GG - ja się po demotach nie szwendam, a ten tu tendencyjnie wywleka mi takie...

http://demotywatory.pl/16914/Uciales-mi-jaja

Nie powiem, zaczął trafiać w te które mnie bawią. :ryk:

Femka, czemu? On się mnie ostatnio boi, prawda? Okazał zaufanie wchodząc na kolana, prawda? No to jak już wlazł, powinnam zachowywać się tak, żeby czuł się komfortowo, a już Boże broń straszyć lub wyganiać. Sam się połapał po dłuższej chwili że ma mokre doopsko i trzeba by się umyć, to zlazł i mogłam się umyć tudzież przebrać. Nie bolało przecież. Trochę "ciągnęło" po nosie. :x
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Nie paź 11, 2009 7:55 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Kinga, musiałabym napisać baaardzo długi post, skąd to wzruszenie. W skrócie: po prostu mnie wzruszyłaś. I już.
Kiedyś bardzo wzruszył mnie mój tata. Na jego kolanach usnął Fuksiu, tata nie mógł - nie ruszając się na fotelu - dosięgnąć kawy. Ściągnął mnie z sypialni na piętrze, żeby mu podać :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie paź 11, 2009 8:01 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

To właśnie taki motyw działania.
Boszszsz... Kociarnia ma loty poranne - 4,5kg Miyuki wskakującej w pełnym galopie na monitor daje ostre trzęsienie horyzontu. Stafy lecą mi ze stołu (mam na ławie położone drewniane maty), kot w wyniku buksowania obija się o meble i... ratujcie moją kawę! Klawiatura już raz poszła w drobne. :evil:
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Nie paź 11, 2009 8:02 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Kciuki!
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Nie paź 11, 2009 9:26 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

no popatrz a moje nawet mnie dzisiaj nie obudziły
a teraz siedzą sobie w oknie (otwartym) i patrzą nie wiem na co :mrgreen:
a moja kawa jest bezpieczna :lol:

alus1

 
Posty: 13699
Od: Śro wrz 03, 2008 16:26
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1102 gości