Praksedo, Bubor - a ja dziękuję Wam obojgu!
Magdalena pisze:Pipinka zasłużyła na rozkoszowanie się macierzyństwem w komfortowych warunkach.
Też jestem o tym przekonana. I chyba tylko w ten sposób mogę częściowo zniwelować poczucie winy, jakie mam wobec niej – że jej odpowiednio nie pomogłam we właściwym czasie, że potem jeszcze tyle musiała wycierpieć.
I może też w ten sposób choć częściowo spłacę dług, jaki mają wobec niej inni ludzie...
Szkoda tylko, że te warunki nie takie znów komfortowe... Nie mówię o luksusach, bo Pipinka chyba uważa, że takowe teraz ma

Ale przy tylu kotach nie mogę jej dać poczucia całkowitego bezpieczeństwa. Toteż Pipinka średnio 2-3 razy dziennie wyskakuje z szafy i profilaktycznie rzuca się na najbliższego kota. Robi to z szybkością i siłą rażenia pioruna kulistego - ja słyszę tylko potworny wrzask, a gdy sie obejrzę, widzę już tylko opadające pióra i wslizgującą się na powrót do szafy Pipinkę, gdzie momentalnie przeobraża się w słodką mamusię rozkosznych kociaków
Być może wskutek tej obawy o kociaki - a może dlatego, że nie przypadło jej do gustu nowe posłanie? - Pipinka dziś w nocy przeniosła się z małymi do drugiej części szafy, załadowanej zimowymi ciuchami, które właśnie miałam pakować do pudła.
I niby jak ja mam je teraz fotografować?
Pomijając już względy estetycznie, obawiam się, że maluchy mogą się gdzieś śmiertelnie zaplątać w tym zwałowisku grubych ciuchów. Więc wkrótce zabieram się za eksmisję. Mam nadzieję, że stary lokal, po pewnych przeróbkach, spodoba się Pipince.
---