Wiedziałam, że tak będzie. Mogłabym w tym wątku żarówkę wymyślić, a i tak nikt by tego nie zauważył. Ale plotki o mnie to proszę bardzo, od razu
Femcia wczoraj mnie bardzo postraszyła. Była bardzo dziwna, nie wyszła, żeby się ze mną przywitać i nie zjadła obiadu. Znalazłam jej pawie. To znaczy za łapę nie złapałam, ale ślady prowadziły w miejsce, gdzie siedziała. I to nie były pawie kłakowe czy z treścią pokarmową. Ciecz z pianą.

Może ja się mylę, może faktycznie jej nerki odmawiają współpracy? Dzisiaj mamy w planie wieczorem jechać na kontrolę, w sensie na pobranie krwi.
Dzisiaj już jest normalna, zjadła śniadanko, znowu łazi po domu.
Ze mną też się wczoraj działo coś dziwnego. Po drodze do domu zjadłam serek pleśniowy. Jak dojechałam, bardzo dziwnie się czułam, jakbym się zatruła tym serkiem, ale za mało, żeby puścić pawia. Brzuch miałam jak balon. O 22 poszłam spać, obudziłam się dzisiaj o 9

Dzisiaj jak ręką odjął, ale jestem obolała, jakbym przynajmniej przeżyła ciężkie zatrucie.
Może to starość postępuje w szybszym tempie i zaraz zgrzybieję i umrę?
Pobawię się dzisiaj aparatem. Faktycznie foty należą się moim zwierząsiom.