» Pt cze 13, 2014 12:07
Re: WSZYSTKIE KOTY JAMNIKA MELONA IX-no i nie ma kasy...
Siedzimy sobie z Leosiem między pracami, tzn. ja do mojej nr 2 pojadę a Leukocik już w niej jest (on pracuje jako kot w pełnym wymiarze godzin) i się zastanawiamy.
Bo nasze stadko spotkało coś dziwnego wczoraj w nocy.
Poszliśmy spać dosyć późno, bo Kotkins robił badania kliniczne do jednej z firm farmaceutycznych oczywiście kończąc je na ostatnią sekundę.
Wcześniej odwiedziłam Mau i Celinę -powiem Wam tylko ,że Celka chyba ma spokojną przystań na tym burzliwym padole , jest przeurocza i w dodatku wywołała dziwne , perskie zaloty ze strony Moryca, które opiszę na jego wątku.
Ale ad rem, ad rem...
Zasnęliśmy już wszyscy - my z Małżem w łóżku, Mel w swoim, Amelka w swoim pokoiku pod łóżkiem, Leoś na drapaczku a Fio ze mną na poduszce. Nagle obudził mnie łomot w drzwi szafy, takiej dużej szafy komandora na całą ścianę.
Przez kilka sekund coś łomotało, potem miauknęło prześlicznie a następnie ucichło.
Przebudziłam się i skonstatowałam ze zdziwieniem ,że nie ma ze mną w łóżku Fiony. Nic nie łomotało , więc uznałam ,że się przesłyszałam a kocica poszła do kuwety i tyle.
Może miałam sen jakiś?
Przekręciłam się w łóżku i już miałam zasnąć , kiedy znowu miauknęło.
I wiecie...to nie był ryk Leosia ani skrzek Amelii. I nie było to "mmmmbriiii...?" Fio.
Teraz myślę ,że ten głos znam dobrze, wtedy tylko się zdziwiłam.
Rozległ się łomot w drzwi szafy.
Włączyłam światło, Małż spał, Melon nie ruszył nawet uchem.
Leoś spokojnie pochrapywał na drapaku.
Metr od szafy siedziała Fiona. Kiedy zaświeciłam obejrzała się na mnie i powiedziała swoje "mmmbrrriii...?"
Jakby zapytała :"TEŻ TO SŁYSZAŁAŚ??"
Wstałam z łóżka. Przyszło mi do głowy ,że w szafie jest zamknięta Amka, jakimś cudem tam wlazła i Małż ją zamknął. Podeszłam do szafy. Fio wstała i...zjeżyła się cała.
Wolniutko podeszła do szafy i powąchała drzwi. Drzwi załomotały. Cofnęła się.
Miauknęło.
Amelka przeciągając się wyszło spod łóżka i usiadła z metr od nas. Wpatrywała się w drzwi szafy.
Załomotało jeszcze raz.
Przemknęło mi przez głowę ,że do domu wszedł jakiś kot albo ,że z kolei to Felix jakoś się przemknął i tam siedzi. Jeśli tak , to musiałam go wypuścić. Jednocześnie coś mnie jakby tknęło...jakiś taki nieznany lęk, który sprawił ,że gęsia skórka podniosła mi się na karku. Strach i fascynacja jakby.
Ameczka zrobiła kilka kroków i zasyczała.
Kurczę...wiedziałam, nie wiem jak i dlaczego- wiedziałam ,że w szafie nie ma Felka. Czyli tam jest jakiś inny kot. Jak wypuszczę obcego kota to będzie jazda...ale nie zostawię go do rana, przecież wali w drzwi i miauczy.
Miauknęło i zdaje się zasyczało z szafy.
Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
W środku było pusto.
Trochę bałaganu, jakieś buty przewrócone. Zero kota...
CDN.
Ostatnio edytowano Pt cze 13, 2014 12:31 przez
kotkins, łącznie edytowano 1 raz