


Moja słodko - gorzka krówka kończy dziś 7 lat

Z tej okazji sam zrobił sobie prezent z samego rana i upolował moją drobiową wędlinę z kanapek

Z mniej ciekawych wieści to tyle, że Dżulka na wczorajszym wieczornym spacerze zaczęła kuleć

Szłyśmy alejką chodnik jest dość kamienisty, nagle jakby ujechała i już szła kulejąc. Nie bardzo wiedziałam co się dzieje, czy to szkło czy cóś. Odruchowo pies na ręce i lece z powrotem w to miejsce obczajać. Musiałam dziwnie wyglądać z psem na rękach, kucając z telefonem i patrząc w chodnik. Czym prędzej pobiegłam z nią do domu, na łapkach nic nie było, zero skaleczeń. Biedaczka tak się zestesowała, że cała drżała, poszła leżeć do koszyka. Po godzinie już było lepiej. Dziś z rana już ok.
Nie wiem co się stało może ujechała na jarzębinie, bo pełno jej na chodniku było.
W ciągu dnia zauważyłam, że gdy szybko idzie to co jakiś czas trochę utyka. Pewnie sobie coś naciągnęła. Wnoszę ja i znoszę po schodach i nie pozwalam skakać na kanapę i fotele.
Byłam wczoraj cała w panice ale obyło się bez weta.
Umówiłam się też do endokrynologa. Doktor przyjmuje w Mysłowicach ma rewelacyjne opinie, ale termin dopiero na 26 stycznia



Początek roku będzie wyjątkowo ciężki finansowo.
Ciekawa jestem co będzie jak skończę antybiotyk.
Zaczynam tez modyfikować swoją dietę. Postanowiłam wykluczyć nabiał krowi i wszelkie cukry (oprócz tych z owoców) i czekoladę.
Lece do Was moje drogie


