Serio. Widziałam na własne oczy, że dokładnie tak rzuciła palenie.
palić nigdy nie paliłam, ale rzucałam słodycze, a konkretnie podjadanie. Było ciężko przez jakieś 2 tygodnie. Grunt to wytrwałość i wmawianie sobie, że się nie chce i nie potrzebuje. Ja kilka-kilkanaście razy dziennie przechodziłam obok miseczki ze słodyczami (u rodziców takowa miseczka stała sobie na półeczce i kusiła); przechodziłam i mówiłam sobie, że nie jestem głodna, wcale nie potrzebuję nic jeść i w związku z tym nie zjem.
Po dwóch tygodniach kusiło znacznie mniej. W tej chwili słodycze mogą stać przede mną i nie kuszą (z jednym wyjątkiem - PTASIE MLECZKO!!!

