Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon gru 10, 2012 22:40 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

agula76 pisze:
iwoo1 pisze:Agnieszko, nie wiem co Ci zrobię jak Cię spotkam...............
Dziękuję za dobre słowa pod moim adresem, za pamięć i za to że jesteś. Dzięki Tobie nie byłam sama jak do tej pory i bardzo cenię sobie wszystko co zrobiłaś dla Tigruni i innych kotków.

Wiiwii, nikomu się nie przelewa, Tobie również. Jeżeli cokolwiek od kogoś przyjmę, to dla ratowania kolejnych kotków. Niech jednak będą to symboliczne dary, ze wszystkiego będę się cieszyła. Mam teraz świadomość, że są bratnie dusze, które mnie rozumieją i to największy dla mnie dar.

Dziękuję Wam kochane dziewczynki.
Za bazarki z góry dziękuję, aż mi serce rośnie że ktoś, coś dla mnie.



przytulisz mnie i bedzie oki....

Iwonko..przy takiej ilości kociaków z różnymi problemami zdrowotnymi ,ostatnie wydarzenia - nie można byc samemu....to nie są Twoje kociaki...to są nasze kociaki...gdyby nie Ty - wylądowały by w schronie :cry: lub umierały gdzies w samotnosci w cierpieniach...
wiem ile Cie kosztuje leczenie... miasto CI nie finansuje sterylek, zadne stowarzyszenie Ci nie pomaga , sama odmawiasz sobie wiele rzeczy zeby pomóc innym...zeby dbac na wysokim poziomie o kotki, które trafiaja do Ciebie...

w 100 % warto pomagac również Tobie ....bo kociaki ,które trafiaja do Ciebie , nawet jezeli żyją krótko :cry: :cry: :cry: choc przez chwile maja mały raj na ziemi

Agula, już dosyć, proszę :oops:
Powiem Ci że myślę cały czas o rodzeństwie Frotki i boję się o nie strasznie. One też mogą być chore ............ :(

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Pon gru 10, 2012 22:53 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

iwoo1 pisze:
agula76 pisze:
iwoo1 pisze:Agnieszko, nie wiem co Ci zrobię jak Cię spotkam...............
Dziękuję za dobre słowa pod moim adresem, za pamięć i za to że jesteś. Dzięki Tobie nie byłam sama jak do tej pory i bardzo cenię sobie wszystko co zrobiłaś dla Tigruni i innych kotków.

Wiiwii, nikomu się nie przelewa, Tobie również. Jeżeli cokolwiek od kogoś przyjmę, to dla ratowania kolejnych kotków. Niech jednak będą to symboliczne dary, ze wszystkiego będę się cieszyła. Mam teraz świadomość, że są bratnie dusze, które mnie rozumieją i to największy dla mnie dar.

Dziękuję Wam kochane dziewczynki.
Za bazarki z góry dziękuję, aż mi serce rośnie że ktoś, coś dla mnie.



przytulisz mnie i bedzie oki....

Iwonko..przy takiej ilości kociaków z różnymi problemami zdrowotnymi ,ostatnie wydarzenia - nie można byc samemu....to nie są Twoje kociaki...to są nasze kociaki...gdyby nie Ty - wylądowały by w schronie :cry: lub umierały gdzies w samotnosci w cierpieniach...
wiem ile Cie kosztuje leczenie... miasto CI nie finansuje sterylek, zadne stowarzyszenie Ci nie pomaga , sama odmawiasz sobie wiele rzeczy zeby pomóc innym...zeby dbac na wysokim poziomie o kotki, które trafiaja do Ciebie...

w 100 % warto pomagac również Tobie ....bo kociaki ,które trafiaja do Ciebie , nawet jezeli żyją krótko :cry: :cry: :cry: choc przez chwile maja mały raj na ziemi

Agula, już dosyć, proszę :oops:
Powiem Ci że myślę cały czas o rodzeństwie Frotki i boję się o nie strasznie. One też mogą być chore ............ :(


Iwonko...tez o nich mysle..jutro do nich podjade Cat Angel podrzuci budki. :1luvu: ..bede spokojniejsza...Pani karmicielka mówi ze wszystko oki....daje im codziennie ciepłe jedzonko...nie mam doswiadczenia ale zastanawia mnie fakt ze chorzutki na prawde było z nim źłe i jakos doszedł do siebie- tak twierdzi karmicielka...
moze akurat one beda zdrowe....jak tylko cos bedzie nie tak, bedziemy myslec...choc przyznam szczerze ze nie chciałabym swiadomie narazac ze swej strony teraz zycia innych kociaków...bo tego bym sobie nie darowała :cry:

JAK ŁATUNIA???
agula76
 

Post » Pon gru 10, 2012 23:00 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

U nas też z takim jednym malce oraz dorosłym kocurkiem było źle jeden i drugi oczko zaropiałe strasznie, smarkały i chrupały po Unidox-ie jest już dobrze :)Oby i z tym malcem było ok.

CatAngel

Avatar użytkownika
 
Posty: 16425
Od: Pt cze 04, 2010 10:22
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pon gru 10, 2012 23:21 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

CatAngel pisze:U nas też z takim jednym malce oraz dorosłym kocurkiem było źle jeden i drugi oczko zaropiałe strasznie, smarkały i chrupały po Unidox-ie jest już dobrze :)Oby i z tym malcem było ok.


Oby było dobrze. Ale Frocia miała białaczkę z bardzo ostrym przebiegiem, ona już nie miała szans. Rodzeństwo Frotki należy do grupy kotków u których można podejrzewać również białaczkę.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Wto gru 11, 2012 9:59 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

Iwonko jak Łatka???
agula76
 

Post » Wto gru 11, 2012 10:53 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

agula76 pisze:Iwonko jak Łatka???


Łatka czuje się bardzo dobrze :)
Wiesz Agnieszko, ja już boję się każdego dnia. Kiedy rano wstaję, zaraz biegnę do pokoju spojrzeć jak się Łatka czuje, czy żyje.....
Już niczego nie jestem pewna, widzisz jak jest z tymi kotkami, dzisiaj dobrze, jutro tragedia.
Frocia też do czasu czuła się dobrze, już była wyleczona, miała być niedługo szczepiona. Ostatnie dwa dni były tragiczne i już nie było ratunku.
Targają mną wątpliwości, czy oby na pewno dobrze postąpiłam, może trzeba było jej dać szansę, może zbyt pochopnie zdecydowałam. Chociaż jak wspomnę wczorajszy dzień, widzę jej rozpalone ciałko, półprzytomne oczka, szybki ciężki oddech, cała ledwo trzymająca się na łapkach, widzę, że nie było innej możliwości, cierpiała już bardzo. W ciągu tego miesiąca, kiedy była u mnie to drugi nawrót ostrych objawów. Ale może mogłam jeszcze poczekać, licząc na cud.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Wto gru 11, 2012 14:43 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

dopiero doczytałam o Frotce, tak bardzo, bardzo mi przykro :cry: :cry:

śpij spokojnie, maleńka [*]

tu gdzieś, kiedyś na Forum przeczytałam, że dla kotka liczy się jakość życia nie długość
chyba coś w tym jest :ok:
30.07.09 Maciuś [*] 02.10.10 Kocik [*] 16.12.10 Pusia [*] 10.07.14 Meliska[*] 23.01.18 Boluś [*] Kubuś [*] 07.10.2019 Kisia [*] 09.06.2021 Piracik [*] 07.03.2022 Kacperek [*] 05. 01. 2024 Belfaścik [*] 16. 02. 24 Figa [*] 22.02.25 Tulinka [*]15.04.25 Kropek [*] 06.05.25 Ptysiek 08.05.25 wybaczcie mi, do zobaczenia...

puszatek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21755
Od: Sob lut 05, 2011 21:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 11, 2012 16:08 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

iwoo1 pisze:
agula76 pisze:Iwonko jak Łatka???


Łatka czuje się bardzo dobrze :)
Wiesz Agnieszko, ja już boję się każdego dnia. Kiedy rano wstaję, zaraz biegnę do pokoju spojrzeć jak się Łatka czuje, czy żyje.....
Już niczego nie jestem pewna, widzisz jak jest z tymi kotkami, dzisiaj dobrze, jutro tragedia.
Frocia też do czasu czuła się dobrze, już była wyleczona, miała być niedługo szczepiona. Ostatnie dwa dni były tragiczne i już nie było ratunku.
Targają mną wątpliwości, czy oby na pewno dobrze postąpiłam, może trzeba było jej dać szansę, może zbyt pochopnie zdecydowałam. Chociaż jak wspomnę wczorajszy dzień, widzę jej rozpalone ciałko, półprzytomne oczka, szybki ciężki oddech, cała ledwo trzymająca się na łapkach, widzę, że nie było innej możliwości, cierpiała już bardzo. W ciągu tego miesiąca, kiedy była u mnie to drugi nawrót ostrych objawów. Ale może mogłam jeszcze poczekać, licząc na cud.


Iwonko...dokładnie czujesz to samo co ja czulam po odejsciu Tigry:(....a to ze podałam jej 2 surowice, ze ja zostawilam w szpitaliku, ze jej nie uspiłam jak juz widziałam ze jest krytycznie ....tego zaluje najbardziej chyba...bo po co męczyła sie umierajac???mogłam jej w tym pomoc:(...
ale z drugiej strony gdybym ja uspiła wyrzucałabym sobie ze nie dałam jej szansy,a moze zdarzyłby sie cud i by przezyła....
nie ma wyjscia z takich sutuacji...zawsze bedą Ci w głowie krazyc mysli ze mozna było zrobic lepiej....Ty wiesz jkaka jest białaczka ...wiesz jak wyglada ostry przebieg i ze nie ma szans na wyleczenie...ona dodatkowo miała osłabiona odpornosc...ciągle dopadajace ja chorubska...pomysl jakim stresem były dla niej wizyty u weta ...ona sie męczyla...nie mogła oddychac ...dusiła się...może czuła ból??? ...ULŻYŁAŚ JEJ ....
zrobiłas wszystko co mozna było zrobic...ja mysle ze postapiłas słusznie...po za tym jest jeszcze Łatka ,ktora również dzielnie walczy o życie....wiesz ze białaczka kocia to wirus..ona mogła sie równiez zarazic... ma osłabiona odpornosc ..moze złapac wszystko....

mówiłam Ci kiedys o rozumowaniu wetki ,ktora powiedziala ze w iwekszym skupisku zwierzat - schroniska, DT, organizacje - jak sie ma przypadek pp , innych wirusowych chorób ,gdzie szanse przezycia sa nikłe powinno sie podjac decyzje o eutanazji:(:( nie moglam tego pojac :cry: kazde zwierze musi miec dana szanse...ale z drugiej strony obowiązek chronienia zwierzat zdrowych spoczywa na nas..ludziach....nie mozna jednego ratowac i narazac na smierc kilka innych...to jest również niehumanitarne...

NATOMIAST TWOJE DZIALANIA -DECYZJA O EUTANAZJI UCHRONIŁY JA PRZED CIERPIENIEM - I POZOSTALE KOTY PRZED TYM WSTRETNYM CHORUBSKIEM...
agula76
 

Post » Wto gru 11, 2012 17:51 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

puszatek pisze:dopiero doczytałam o Frotce, tak bardzo, bardzo mi przykro :cry: :cry:

śpij spokojnie, maleńka [*]

tu gdzieś, kiedyś na Forum przeczytałam, że dla kotka liczy się jakość życia nie długość
chyba coś w tym jest :ok:

Basiu, wiem to, ale ona była zaledwie miesiąc u mnie, dopiero zaczynała poznawać, co to znaczy dobro. Dopiero życie było przed nią. Była taka radosna, cudowna, kochana. Ja również tłumacze sobie to, że miała przez krótką chwilkę dobre życie, że już nie cierpi, że tam jest jej lepiej, że teraz już jest na zawsze szczęśliwa, ze kiedyś się spotkamy, że jest z innymi kotkami. Bo tak trzeba sobie tłumaczyć.
Jednak cholerny ból i żal targa mną, nie mogę pojąć, czemu ona, czemu tak musiało się stać, czemu, czemu.....
Uczucia, kiedy wiozłam na kolanach jeszcze cieplutkie ciałko zawinięte w kocyk, kiedy zawijałam ją w bielutką pieluszkę, dając jej do łapek ulubioną piłeczkę, kiedy układając jej ciałko w pudełku, aby było jej wygodnie, kiedy wycałowałam ją na pożegnanie, błagając o wybaczenie i żegnając się z nią ostatni raz, tego nie da się opisać.
Może się starzeję i śmieć każdego kotka coraz bardziej przeżywam, nie wiem.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Wto gru 11, 2012 20:55 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

chcialam bardzo podziękowac CatAngel- Gosiu Twoje domki od razu u kociaków wywołały poruszenie i zaineteresowanie...jeszcze raz bardzo, ale to bardzo Ci dziękuję....

Iwonko-Pani karmiecielka załatwiła dodatkowy steropian około 10 cm...gruby budowlany...domki ustawione na steropianie ,jeden obok drugiego, ma jeszcze załatwic i obije domki od góry i po bokach ....

Chorzutki dzis brykał...:):):) podszedł w bezpieczna odległosc ..oczka ładne ...nie prychaja i nie kaszlą...codziennie dostaja ciepła miske jedzenia...poprosiłam ze jak tylko by bylo gorzej zauwazy ze cos nie tak ma sie szybko skontaktowac wtedy bedziemy myslec...

jest problem bo 1 Pani karmicielka na swieta wyjezdza...na pomoc sasiadów nie moze liczyc bo sa przeciwni kociakom...pani 2 karmicielka ma mala emeryture daje im tylko jedna mała puszke na cały dzien na 4 kociaki:(....obiecałam ze podjade i nakarmie ...córka tez dałaby rade podejsc???

kociaki na wiosne beda wykastrowane ...dziewczyna załtwi sterylki w katowicach :)

juz mi lżej na sercu
agula76
 

Post » Wto gru 11, 2012 20:58 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

agula76 pisze:
iwoo1 pisze:
agula76 pisze:Iwonko jak Łatka???


Łatka czuje się bardzo dobrze :)
Wiesz Agnieszko, ja już boję się każdego dnia. Kiedy rano wstaję, zaraz biegnę do pokoju spojrzeć jak się Łatka czuje, czy żyje.....
Już niczego nie jestem pewna, widzisz jak jest z tymi kotkami, dzisiaj dobrze, jutro tragedia.
Frocia też do czasu czuła się dobrze, już była wyleczona, miała być niedługo szczepiona. Ostatnie dwa dni były tragiczne i już nie było ratunku.
Targają mną wątpliwości, czy oby na pewno dobrze postąpiłam, może trzeba było jej dać szansę, może zbyt pochopnie zdecydowałam. Chociaż jak wspomnę wczorajszy dzień, widzę jej rozpalone ciałko, półprzytomne oczka, szybki ciężki oddech, cała ledwo trzymająca się na łapkach, widzę, że nie było innej możliwości, cierpiała już bardzo. W ciągu tego miesiąca, kiedy była u mnie to drugi nawrót ostrych objawów. Ale może mogłam jeszcze poczekać, licząc na cud.


Iwonko...dokładnie czujesz to samo co ja czulam po odejsciu Tigry:(....a to ze podałam jej 2 surowice, ze ja zostawilam w szpitaliku, ze jej nie uspiłam jak juz widziałam ze jest krytycznie ....tego zaluje najbardziej chyba...bo po co męczyła sie umierajac???mogłam jej w tym pomoc:(...
ale z drugiej strony gdybym ja uspiła wyrzucałabym sobie ze nie dałam jej szansy,a moze zdarzyłby sie cud i by przezyła....
nie ma wyjscia z takich sutuacji...zawsze bedą Ci w głowie krazyc mysli ze mozna było zrobic lepiej....Ty wiesz jkaka jest białaczka ...wiesz jak wyglada ostry przebieg i ze nie ma szans na wyleczenie...ona dodatkowo miała osłabiona odpornosc...ciągle dopadajace ja chorubska...pomysl jakim stresem były dla niej wizyty u weta ...ona sie męczyla...nie mogła oddychac ...dusiła się...może czuła ból??? ...ULŻYŁAŚ JEJ ....
zrobiłas wszystko co mozna było zrobic...ja mysle ze postapiłas słusznie...po za tym jest jeszcze Łatka ,ktora również dzielnie walczy o życie....wiesz ze białaczka kocia to wirus..ona mogła sie równiez zarazic... ma osłabiona odpornosc ..moze złapac wszystko....

mówiłam Ci kiedys o rozumowaniu wetki ,ktora powiedziala ze w iwekszym skupisku zwierzat - schroniska, DT, organizacje - jak sie ma przypadek pp , innych wirusowych chorób ,gdzie szanse przezycia sa nikłe powinno sie podjac decyzje o eutanazji:(:( nie moglam tego pojac :cry: kazde zwierze musi miec dana szanse...ale z drugiej strony obowiązek chronienia zwierzat zdrowych spoczywa na nas..ludziach....nie mozna jednego ratowac i narazac na smierc kilka innych...to jest również niehumanitarne...

NATOMIAST TWOJE DZIALANIA -DECYZJA O EUTANAZJI UCHRONIŁY JA PRZED CIERPIENIEM - I POZOSTALE KOTY PRZED TYM WSTRETNYM CHORUBSKIEM...


Jeszcze zadzwoniłam do innej takiej zaprzyjaźnionej wetki. Opowiedziałam jej wszystko o Froci, szukając jakby potwierdzenia słuszności mojej decyzji. Powiedziała mi, że to była w jej przypadku jedyna słuszna decyzja, że naraziłabym ją na nieustające nawroty, które i tak prowadziłyby do jednego. Skróciłam jej cierpienie i tam, gdzie jest teraz, jest jej lepiej.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Wto gru 11, 2012 20:59 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

Iwoo1 robisz kawał dobrej roboty :ok: a wiemy że nie zawsze jest tak jak bysmy chciały .....Jesteś wielka.

lidka02

 
Posty: 15916
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Wto gru 11, 2012 21:18 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

agula76 pisze:chcialam bardzo podziękowac CatAngel- Gosiu Twoje domki od razu u kociaków wywołały poruszenie i zaineteresowanie...jeszcze raz bardzo, ale to bardzo Ci dziękuję....

Iwonko-Pani karmiecielka załatwiła dodatkowy steropian około 10 cm...gruby budowlany...domki ustawione na steropianie ,jeden obok drugiego, ma jeszcze załatwic i obije domki od góry i po bokach ....

Chorzutki dzis brykał...:):):) podszedł w bezpieczna odległosc ..oczka ładne ...nie prychaja i nie kaszlą...codziennie dostaja ciepła miske jedzenia...poprosiłam ze jak tylko by bylo gorzej zauwazy ze cos nie tak ma sie szybko skontaktowac wtedy bedziemy myslec...

jest problem bo 1 Pani karmicielka na swieta wyjezdza...na pomoc sasiadów nie moze liczyc bo sa przeciwni kociakom...pani 2 karmicielka ma mala emeryture daje im tylko jedna mała puszke na cały dzien na 4 kociaki:(....obiecałam ze podjade i nakarmie ...córka tez dałaby rade podejsc???

kociaki na wiosne beda wykastrowane ...dziewczyna załtwi sterylki w katowicach :)

juz mi lżej na sercu


Ja również chcę dołączyć się do podziękowań CatAngel :1luvu:
Agnieszko, jak to wszystko by zorganizować - chciałabym je odrobaczyć koniecznie i odpchlić. W niedalekiej przyszłości zaszczepić. Zorganizuję jakoś kasę na to, tylko jak to wykonać. Kupiłabym Advokat, byłyby załatwione robale, pchły i nawet świerzbowiec. Potem spokojnie wyłapywać na samo szczepienie.
Wtedy byłabym o nie spokojna.
A z tym jedzeniem, może by zawieźć tej Pani jedzonko dla nich, gdyby chciała te 2 razy dziennie podac mokre i nasypać sporo suchej karmy, aby sobie podjadały. Byłoby to najprostsze rozwiązanie. Ja dałabym dobrą karmę, żeby im nic nie brakowało.
Jeszcze co do budek - jeśli będzie na górze dodatkowy styropian, dobrze byłoby go przykryć choćby starym gumolitem czy czymś, co nie przepuszcza wody, aby było i cieplej i sucho.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Wto gru 11, 2012 21:31 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

iwoo1 pisze:
agula76 pisze:chcialam bardzo podziękowac CatAngel- Gosiu Twoje domki od razu u kociaków wywołały poruszenie i zaineteresowanie...jeszcze raz bardzo, ale to bardzo Ci dziękuję....

Iwonko-Pani karmiecielka załatwiła dodatkowy steropian około 10 cm...gruby budowlany...domki ustawione na steropianie ,jeden obok drugiego, ma jeszcze załatwic i obije domki od góry i po bokach ....

Chorzutki dzis brykał...:):):) podszedł w bezpieczna odległosc ..oczka ładne ...nie prychaja i nie kaszlą...codziennie dostaja ciepła miske jedzenia...poprosiłam ze jak tylko by bylo gorzej zauwazy ze cos nie tak ma sie szybko skontaktowac wtedy bedziemy myslec...

jest problem bo 1 Pani karmicielka na swieta wyjezdza...na pomoc sasiadów nie moze liczyc bo sa przeciwni kociakom...pani 2 karmicielka ma mala emeryture daje im tylko jedna mała puszke na cały dzien na 4 kociaki:(....obiecałam ze podjade i nakarmie ...córka tez dałaby rade podejsc???

kociaki na wiosne beda wykastrowane ...dziewczyna załtwi sterylki w katowicach :)

juz mi lżej na sercu


Ja również chcę dołączyć się do podziękowań CatAngel :1luvu:
Agnieszko, jak to wszystko by zorganizować - chciałabym je odrobaczyć koniecznie i odpchlić. W niedalekiej przyszłości zaszczepić. Zorganizuję jakoś kasę na to, tylko jak to wykonać. Kupiłabym Advokat, byłyby załatwione robale, pchły i nawet świerzbowiec. Potem spokojnie wyłapywać na samo szczepienie.
Wtedy byłabym o nie spokojna.
A z tym jedzeniem, może by zawieźć tej Pani jedzonko dla nich, gdyby chciała te 2 razy dziennie podac mokre i nasypać sporo suchej karmy, aby sobie podjadały. Byłoby to najprostsze rozwiązanie. Ja dałabym dobrą karmę, żeby im nic nie brakowało.
Jeszcze co do budek - jeśli będzie na górze dodatkowy styropian, dobrze byłoby go przykryć choćby starym gumolitem czy czymś, co nie przepuszcza wody, aby było i cieplej i sucho.


Iwonko ale jak podawac im ten Advokat...musiałaby ta pani dopilnowac zeby kazde miało jedzenie w osobnej miseczce i przy niej zjadały...do niej juz podchodza...choc biała jak mnie dzis zobaczyła ...prysła :mrgreen: wcale jej sie nie dziwie :D

suche nie zamarznie na mrozie??? ja tez nagotuje zarcia i jej zawioze ....w swieta niestety jej nie bedzie ...nie wiem czy dam rade codziennie tam podjechac...
ze szczepieniem to juz bardziej skomplikowane...bo trzeba by je wziasc na kilka dni na obserwacje co sie wiaze ze stresem i spadkiem odpornosci....a przy sterylce nie mozna zalatwic szcepienia??? za jednym zamachem???
agula76
 

Post » Śro gru 12, 2012 10:02 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

Nie ma za co :) a z czasem będe robić lepsze budki 8) tylko też czasu tak nie ma :( ino w weekendy.
Miło było poznać :D

CatAngel

Avatar użytkownika
 
Posty: 16425
Od: Pt cze 04, 2010 10:22
Lokalizacja: Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 28 gości