Nie wierzę w pecha, nie wierzę więc z zapeszanie, napiszę zatem drukiem normalnym, a nie maczkiem.
NIE MA WPADEK, od kiedy postawiłam odkrytą kuwetę. Co więcej, mam wrażenie, że sika częściej a mniejszymi porcjami, tak, jakby nie trzymał do ostatniej chwili. Oczywiście mogło się na to złożyć wiele czynników, ale widzę, że nowa-stara kuweta jest chyba najlepszym lekarstwem...co nie oznacza, że już po wszystkim, bo pragnę zauważyć, że podczas naszych wyjazdów, kiedy zaczynały się hece z sikaniem, była dostępna również kuweta odkryta. Oczywiście kontynuuję krople, bo mam wewnętrzne wrażenie, że jest to niezbędne w tym przypadku. Generalnie, odetchnęłam lekko...na razie...natłok spraw codziennych nie pozawala mi się ciszyć zbyt mocno...cóż jeszcze tylko jutro sesja, a w sobotę bieg na czas tym razem, bo sztafeta ma swój limit. Musimy przebiec 42, 195 km w czasie 4,5 godziny...powiem szczerze, jak nam się uda, to będzie sukces, najlepsi robią to w dwie godziny

Poza tym, jestem śpiąca...strasznie śpiąca...przesilenie?