Moje koty XVI. Ignaś, jest pomysł, ale sposoby tylko doraźne

Z efektem placebo to też śmiesznie jest.
Kiedyś ze zdziwieniem dowiedziałam się, że lek przeciwbólowy jest zatwierdzany jako faktycznie działający, jeśli w badaniach klinicznych jego skutki są lepsze od placebo raptem o 15%.

Wydaje się, że niewiele

No moim zdaniem też. Spodziewałam się raczej wyniku w okolicach 30%.
Zwłaszcza, że nie chodzi o całkowite zniesienie bólu, a tylko o subiektywnie odczuwane efekty, bo przecież nie ma sposobu, żeby to obiektywnie zweryfikować.

Czyli wiara w lekarstwo jest tak ogromna, że niweluje uczucie fizycznego bólu?
No i znowu ta "wiara".

Niekoniecznie wiara. Raczej oczekiwanie, że podany lek pomoże.
Wszak łykając tabletkę na ogół spodziewamy się, że zadziała.

A moja znajoma, jak ma łyknąć tabletkę czyta skutki uboczne, łyka i ma wszystkie skutki uboczne. To więc woli w ogóle nie łykać... Ignaś, chłopaku :ok:

bo co ja mogę więcej...

A cóż to innego niż wiara? W tym przypadku wiara w lek i jego skuteczność, w ustąpienie bólu.

Józefina1970, to też wiara, a może autosugestia raczej. Jednak to wszystko są odcienie tego samego zjawiska, moim zdaniem

casica pisze:a może autosugestia raczej. Jednak to wszystko są odcienie tego samego zjawiska, moim zdaniem

Dokładnie. Ona wie, że będzie miała wszystkie skutki uboczne. I ma. Regularne, włącznie z fizjologicznymi typu walenie serca, ciśnienie itd.

Ignaś w zasadzie współpracuje, tylko czemu laktuloza jest o smaku pomarańczowym?

Swoją drogą Dżygit, stanowczo nienormalny ten kotek, w nocy pożerał ze mną pomarańcze. Jak się okazało uwielbia cytrusy

jozefina1970 pisze:
casica pisze:a może autosugestia raczej. Jednak to wszystko są odcienie tego samego zjawiska, moim zdaniem

Dokładnie. Ona wie, że będzie miała wszystkie skutki uboczne. I ma. Regularne, włącznie z fizjologicznymi typu walenie serca, ciśnienie itd.

To faktycznie powinna bardzo dokładnie czytać ulotki, żeby uniknąć tych najgorszych opisanych skutków ubocznych. Albo z założenia nie czytać ulotek

casica pisze:Swoją drogą Dżygit, stanowczo nienormalny ten kotek, w nocy pożerał ze mną pomarańcze. Jak się okazało uwielbia cytrusy

Podobno odstraszają ale jak widać nie Dżygita i nie Mru bo tez bardzo lubi wąchać skórki, którymi próbowałam ją kiedyś od czegoś odstraszać
Edit: Czyta ulotki i nie łyka już

Można dostać też taką bezsmakową.
Moja pierwsza kotka jadła pomarańcze. Tylko trzeba jej było obrać z tej przezroczystej błonki

Ja sobie z tej błonki obieram, więc nie wiem co na jej temat sądzi Dżygit.
Ale Dżygit, zabiedzony i zagłodzony, zeżre wszystko, żadnych granic nie ma ten kotek - chran też mu nie przeszkadza

No proszę, Mru koneserka

casica pisze:No proszę, Mru koneserka

Raczej niuchaczka ;-)

Ćpunka?

Moje koty XVI. Ignaś, jest pomysł, ale sposoby tylko doraźne

Kto przegląda forum