izka53 pisze:Przepraszam za niebytność na własnym wątku![]()
![]()
ale....w czwartek/piątek przygotowywałam się do sabaciku, chciałam jeszcze wejść przed wyjazdem się pożegnać .
Tylko w nocy z piątku na sobotę zmarła moja sąsiadka- właścicielkaMimo mojej ręki pomagałam Jej córce w opiece, była ciut więcej dla mnie niż tylko sąsiadką. Zaprzyjaźniłyśmy się. Ta śmierć trzepła mną równo - mnie - niskociśnieniowej wyskoczyło 180/130 z tętnem na zmianę 57 do 115 w trzech pomiarach w ciągu pół godz, pomoc doraźna, środki na uspokojenie....
![]()
Wyjazd na sabat był zbawieniem, inaczej siedziałabym i nakręcała, że mogłam zrobić więcej, że ...![]()
![]()
![]()
Mogłam - mogłam w piątek wezwać pogotowie, kiedy widziałam, że robi się popielata. Może przedłużyli by Jej życie - o miesiac, dwa, pół roku....w cierpieniu...jeszcze nie zdążyła nabawić się odleżyn, leżała tylko dwa tyg, ale przy wadze ponad 120 kg to była tylko kwestia paru następnych dni...
Ona była pół roku młodsza ode mnie...
Przepraszam za OT na własnym wątku![]()
![]()
zastanawiałam się nawet gdzie zniknęłaś
