No nie wiem Ewuniu, czy może ja faktycznie po dziwnych wydarzeniach "łażę"...
Niewiele z fejsbuka rozumiem, jak mnie ktoś zaprasza na wydarzenie, to orientuję się po dwóch dniach, a i to nie do końca łapię, jak to się dzieje.
Jako i Patmol - jestem tam tylko kocio-psio-konio-ogólnie zwierzęca.
Nie mam ani kawałka znajomego "z podwórka" - w sensie takiego z poza grona zwierzolubów.
A z rodziny to już w ogóle.
Ja wiem, że tam jest duży potencjał - tak, jak mówi izka53.
Bo dla wiarygodnych fundacji i ludzi, którzy naprawdę robią coś dobrego - to jest świetne miejsce.
Obserwuję i widzę, że dzięki fb dużo zwierząt otrzymało realną pomoc.
Na ten przykład Pani z Dąbrowy, która chciała adoptować naszą Czikitę (ta, u której Alienor była na PA) znalazła dzięki fejsbukowi sunię dla siebie. Puściłam informację, że fajny dom szuka suni takiej, a takiej i zaraz była odpowiedź.
Półtora tygodnia później przyjechała ze mną z Warszawy suńka, którą Pani odebrała ode mnie. Pani przemiła, wspaniała, psina takoż (chociaż sierść jej do tej pory zalega mi na tylnym siedzeniu, bo mi się odkurzać nie chce).
Sunia czekała ponad rok w schronisku na swojego człowieka.
Zobaczcie ją jaka cudowna. W samochodzie, a na drugim zdjęciu u mnie w domu szaleje z woreczkiem kocimiętki.

Wiem i rozumiem, że jest to miejsce, w którym jest ogromna moc (i tu widzę mojego syna wymachującego świecącym mieczem w kierunku Lorda Vadera).
Ale jakoś tak.... no klimat jest czasem ciężki.
Ze spraw doczesnych: persidło miało dzisiaj operację (albo i zabieg, bo ja nigdy różnicy nie widzę). Wetki nacięły dziąsło, żeby wydłubać przegnitego zęba.
Pacjentka w domu, po wyjściu z transportera zaczęła na mnie drzeć japę, że jest oburzona, albowiem dzisiaj nie otrzymała posiłku żadnego.
W końcu dotarła do mnie przesyłka z efa ollie, więc jutro rano już podam i zaczynamy na poważnie pracować nad futrem.
Poza tym jestem wzburzona ogromnie, gdyż zooplus nie ma w ofercie grzebienia godnego persa.
Przejdę się jutro do mojego ulubionego pana z zoologicznego, albowiem miewa Ci on czasem schowane na zapleczu rzeczy magiczne, a nie wzbudzające w przeciętnym kliencie zachwytu.
Może i grzebień znajdę?
Księżnej jest jednakowoż wszystko jedno...







ale pies w samochodzie powinien być w pasach

