pozytywka pisze:i tak z jej podjęciem zostaje się samemu
Tak właśnie.
Zostaje się też zazwyczaj samą z konsekwencjami swojej decyzji.
Tylko ocena decyzji i dyskusja nad konsekwencjami bywają głośne, zajadłe i pełne świętych słów oburzenia.
Żeby zakończyć temat: Myślę, że to co zrobiłam kosztuje mnie zbyt dużo zdrowia, mnóstwo pieniędzy i ważnego dla mnie czasu. Martwi mnie los kociaków (bo wypatruję objawów świerzbu, kataru, grzyba, bo małych będzie zaraz na kopy na portalach ogłoszeniowych), bardzo martwi mnie los Leny ( bo jest dorosła, bo nie mogę jej zostawić, bo wymaga jeszcze pomocy weterynaryjnej przez kilka miesięcy, bo )...blebleble....myślę teraz często, że powinnam zaryzykować i zmusić wetów do zabiegu.
Nie mogłam tego zrobić. KONIEC.