Powiem Wam, że bardzo wzruszyła mnie dziś ta nasza Lili ... Zauważyłam, od jakiegoś czasu, że ona jest bardzo czujna, jak np. Zołi albo Joś tak sobie zapłacze (nawołuje). Zaraz się ożywia, leci w to miejsce, skąd dobiega głos... Bo Lili miała kiedyś siostrę. Zostały znalezione w kartonie, w zimę, przed blokiem, jako małe kocięta. I Lili była bardzo z tą siostrą zżyta - do tego stopnia, że zdecydowano się je rozłączyć (bo Lili stroniła od ludzi, a dwie było ciężko wyadoptować - mam nadzieję, że nic nie pokręciłam). Potem już było lepiej, jesli chodzi o ludzi. Bardzo zaufała swojej Pani. U nas najbardziej ufa Misi, która ją przywiozła...
I tak chodzi po mieszkaniu ta Lili, ociera się o meble, tańczy wokół stołu, jakby czegoś chciała, ale wciąż nam jednak nie do końca ufa...
Ale dziś stwierdziłam, że ma bardzo dobre serduszko ta nasza Lili
