CoolCaty pisze:Inga! Dawaj te saketki do mnie! Ja teraz robię zabawki ze skarpetek - niedługo się pojawią na bazarku. Zabawkę z Twoich osobistych sprzedamy za podwójna cenę

kiedy Wiesiek je ufarbował na brudny róż, co przy ich swoistych cętkach nie zrobiło im dobrze na wizerunek
już pisałam dziś o tym, ale nie u siebie. Więc się powtórzę i proszę się nade mną poużalać

najpierw rano chciałam otworzyć szafę. Podchodzę do niej, a tam jakieś takie kleiste dźwięki spod stóp mi dochodzą. Plask, plask, śśśśślip. Podłoga mokra, ktoś się zlał.

lecę po ręczniczki papierzane i mokrą ścierę. Jakoś niewiele tych sików jak na Lolę, ale zasadniczo mi ta ilość nie przeszkadza
Wyjęłam sobie bluzeczkę zaplanowaną na dzisiejszą kreację pracową. Ubieram się, zakładam jeansy - coś nie tak. Mokre na tyłku. Leżały na krześle... zdejmuję, poddaję badaniom organoleptycznym - wonieją moczem. Lolka raczej nie wspina się na krzesło, żeby z góry olać cały dom. Znaczy - któryś z kotów. Spodnie do pralki, wyciągam inne. Zakładam bluzkę. Co to jest to na przodzie? Siki z pewnością nie, bo primo bluzka była w szafie, secundo prosto po praniu, tertio nie śmierdzi. Oookeeej, posiadam jeszcze inne bluzki.
Kuchnia, śniadanko. Podgrzałam mleko w garnku, nasypałam sobie na talerz
plewki , zalałam. Dobrze, że nie poszłam z tym talerzem do pokoju... pierwsza łyżka i odruch wymiotny. Cholerne mleko skisło. Czemu? jak? przecież to uhate, ma termin do za sto lat! Śniadanie ląduje w muszli klozetowej.
Co ja będę jeść? wyciągnęłam sobie z lodówki serek homo, otworzyłam, postawiłam na stole, a łyżeczka? jak wróciłam do pokoju dzierżąc łyżeczkę Georg już upaciany na waniliowo zlizywał serek z narzuty na kanapie
Przed samym wyjściem do pracy Gabryś strzelił serię kichów. Przy ostatnim strzale wykichnął gluta. Przeziębił się pewnie.
Siedzę w pracy i boję się iść do domu. A jeszcze dziś Stasio do weta
