Po wczorajszych wydarzeniach stwierdziłam, że chyba lepiej będzie jak kota doprowadzę do stanu używalności, wysterylizuję tak szybko jak się da i poszukam jej normalnego domu

Bo jezeli tu jest podejście, że nic innego niż Kitekat nie dostanie, bo za drogo - to o czym tu mówić. Mnie na karmienie drugiego kota nie stać (tzn gdyby ten kot był domowy, nie wychodzący to by było inaczej, ale do pokoju go wziąć nie mogę). Na razie karmię go ja, mają zapowiedziane, żeby żadnego śmiecia kotu nie dawać - ale jak znam zycie to ja sobie mogę pogadać. A później zaczniemy się rozglądać za domem niewychodzącym, oczywiście w tajemnicy (kotek przypadkiem zniknie z podwórka

W końcu sam przyszedł to i sam mógł sobie pójść

). Zwłaszcza, że nie zamierzamy tu za długo mieszkać - i co wtedy z kotem

Po dobroci nikt mi go nie pozwoli zabrać ze sobą
Wczoraj usłyszałam najprostszą metodę pokazania kotu, że piwnica to jego miejsce

"No, pokażesz jej jak wejść do piwnicy przez okienko i już"
