Jechalem w delegacje sluzbowa (2 dni) bez Mopika, choc wyraznie dawal sygnaly, ze tez chcialby.
W ramach odwetu naszczal nastepnego dnia....................................do szafy. A konkretnie to tak osikal jej drzwi ze sporo szczochow wlalo sie do dolnej szuflady, gdzie na szczescie byly tylko niepotrzebne klamoty, typu "sloiki, bo moze bede robic ogorki kiszone" itd.
co za kot.

Btw: na podworku mamy taka kicie, ktora niestety nie daje sie zlapac, choc wiele razy probowalismy, a zachodzi w ciaze tak 3x w roku, z czego jeszcze nigdy nic sie jej nie odchowalo. To znaczy ostatnio jednego maluszka wyprowadzila. I tego 7 tygodniowego malentasa udalo sie nam zlapac. Na razie jest na tymczasie u tesciowej (rano zawieziony, caly dzien przesiedzial w wersalce, teraz zrobil szybki spacer po pokoju, zajrzal do kuwety i znowu wlazl do wersalki - bo ich poprzednia kicia wydrapala od tylu takie wejscie w materiale). Jak sie okaze zdrowy itd. to chyba sprobujemy dokocic Mopika, choc po cichu licze ze tesciowa, ktora w 2 lata stracila dwie 16-letnie kocice (mame i corke, te druga miesiac-dwa temu) nie bedzie chcialo go oddac po tygodniu/dwu.
A mamuska znowu zaokraglona juz.

A zonie serce peka, bo wyraznie szukala malucha.