Nuta pisze:ja też czytam od pierwszego wątku.W drugiej chyba cześci próbowałam coś doradzić, a teraz tylko zaglądam ze zgrozą. Chciałabym pomóc ale to jest sytuacja beznadziejna. Mogę tylko prosić: Vailet- daj sobie pomóc i przekaż kota innej osobie, po to aby odpocząć. Może ktoś z rodziny Wioli ogląda to forum, może lekarz, który przewija się przez watek spojrzy na objawy Bejbi innymi oczami, może ktoś spróbuje pomóc Vailet i jej kotu?
Bo nie ma co kryć- powołony już wielokrotnie Zespół Münchhausena jest tutaj dośc prawdopodobny. Te zwoty akcji, natychmiast gdy istnieje realna szansa, że ktoś chce zabrać kota i podjac się leczenia-następowały już wielokrotnie. Przecież umeczona wielomiesieczną bezskuteczną walką osoba , która sama jest chora- w normalnej sytuacji zgadza się z radością na takie rozwiązanie. I nie wymysla powodów aby tak sie nie stało.
Ja straciłam cierpliwość kiedy Vailet histeryzowała, że nie bedzie Bejbi leczyć metronidazolem , kiedy wykryto lamblie ( moim zdaniem nadal nie są wyleczone). Pisałam, że metronidazol nie jest sennym koszmarem, bo stosowałam i wyleczyłam dwa młode koty. Ale Vailet postawiła na rzadziej stosowany Fenbendazol, którego dawkowania nawet jej wet precyzyjnie nie wyliczył bo nie stoswał dotad na lamblie i lek wyżarł kotce jelita, bo był stosowany długo.Czy ktos jeszcze pamieta,od czego (nie licząć zjedzonego naroznika) Bejbi ma kłopoty jelitowe?
Dziewczyny, które tutaj sympatyzujecie z biedną Vailet- nikt tutaj nie ma przyjemności z dogryzania Wioli. Tylko dla średnio przytomnego uczestnika forum jest oczywiste , że w postach Vailet jest coś niepokojącego. Może jej choroba (????) może leki, które zażywa czasem ją oszałamiają, ale cos tutaj nie gra i nie przykrywajcie tego giftami.
Ja sie boję myśleć przez co musiałaby przejść kotka gdyby właścicielka miała finanse na wszystkie badania, które przyszłyby jej do głowy..
Vailet ja Ci zyczę zdrówka z całego serca. Daj sobie pomóc- udowodnij, że nie mamy racji i oddaj kota komuś innemu.
Ja proponuje nadal ,ze wezme kota. Jezeli Vailet zdecyduje sie na leczenie samej siebie i bedzie ok, to zdrowy kot do niej wroci. Jezeli nie ,zostanie u mnie.
To tyle. Nie bede konsultowac mailowo, czy w jakikolwiek inny sposob wynikow, obrazkow, kupek z moim wetem, bo dr Ola jest powaznym wetem i nie bedzie leczyc kota przez net. Sorry.
Wiec to jest moja propozycja celowej pomocy zarowno Tobie jak i kotu. Co wiecej kota mozesz odstawic do mnie sama i zobaczyc jak mieszkam i jak sie maja moje koty.
I z mojej strony to wszystko. Jednoczesnie uczulam wszystkich ktorzy chca pomoc kotu,aby nie wspierali finansowo dzialan Vailet, bo zapewniajac jej srodki ,mozecie skrzywdzic kota.
Ja wiem ,ze to mocne stwierdzenia, ale bardzo mnie ten watek niepokoi.