Czulam caly czas Wasza obecnosc i dziekuje pieknie, ze mni w ten sposob pomagacie. Zamiast smiechu mialam lezki w oczach kuzyneczko, bo czuje sie u Was jakos kochana.
Tak, maraton to mam niezly za soba. W srode padlam juz plackiem, bo wszystkie worki z sypialni przenosilam do duzego pokoju i do kuchni. W czwartek rano mamam mnie wyciagnela do miasta, bo sklep z butami po przebudowie mial otwarcie i kupilam sobie na szybkiego buty do roboty. Potem rozbieralam komputer, telewizor i trzymalam nerwy pod Nerwosolem. Okolo 14:30 jechalismy po transporter i brat mi potem rozebral biurko i zaczelismy juz z sasiadka znosic na dol i pakowac. Dolaczyli do nas pomocniki z malym opoznieniem, ale i tak mieli co do noszenia. Ze mna razem bylismy w szesciu i krotko po 18-tej skonczylismy. Spac nie moglam, bo caly czas sie balam, zeby mi ktos transportera z pod domu nie ukradl, wiec noc nerwowa. U nas niestety duzo kradziezy jest, wiec naprawde sie balam.
W piatek ruszylismy bardzo wczesnie, jak Vil pisala i brat stwierdzil, ze nasz transporter jest przy 90 km/h zablokowany i tak zesmy tukali po autostradzie i sie wkurzali rowno. Jazda po gorach z tak zaladowanym autem byla koszmarna i lepiej nie powiem, ze maly wlos bym siknela w majtki. Ale dojechalismy okolo 13:30 i po krotkiej przerwie do roboty. Teraz bylismy juz tylko w trzech i roboty kupe. Nikt nam nie pomogl... Wnoszenie i skladanie szafy nam zeszlo do 18:30 i chlopaki stwierdzili, ze chca jednak jechac z powrotem do domu. Brat byl strasznie zmeczony, bo jako jedyny jechal to auto. Staralam sie nie zasypiac, ale gdzies 150 km od domu mi sie kiwnelo i dobrze, ze moj sasiad byl fit i brata zagadywal i glupoty gadali. Mozecie sobie przedstawic ile teori chlopy moga wywiazac w tylu godzinach jak przescignac ciezarowke mogac jechac tylko 90 km/h???????? Ja teraz wiem, bo non stop ten sam temat. Nawet ciezarowki nas wymijaly i trabili na nas. W sobote sie potem dowiedzielismy, ze te zablokowanie to byl przypadek i tak nie mialo byc, ale nam to juz nie pomoglo, bo i tak czasu wiele przez to stracilismy.
Nadal jestem padnieta a we wtorek musze jechac znowu ta sama droge. Wszystko mnie boli. Nie ma miejsca, ktore bym nie czula. Magnesium i duzo tabletek przeciwbolowych, bo nie wyrobie. Spie dalej na podlodze i to tez nie pomocne. Kotki strasznie przezyli puste mieszkanie. Najgodzej Lilly placze i szuka wszedzie. Echo ogromne i nie ma sie gdzie schowac, chociaz pare rzeczy jeszcze tu zostawilam. Trudno, jeszcze tylko jutro.
Kupilam im takie maciupkie pigulki na uspokojenie. Gibutek, jak bede miala znowu siec, to Ci dla Twoich nazwe napisze na jazde. To nie jest chemia, tylko takie mineraly.
Teraz jestem jeszcze u rodzicow na obiedzie, ale zaraz umowiona z aniolkiem i jego rodzina, bo tez chca sie ode mnie porzegnac.
Nie bede mogla napewno zaraz Waszych odpowiedzi przeczytac, ale dam we wtorek znac do Vil, jak dojechalam i czy z futrami wszystko ok. Moze do tej pory tez kasa z nieba spadnie, bo jestem oplukana do reszty...
Usciskam Was wszystkie i zycze milego czasu. Bede tez z myslami u Was, zeby ten czas jakos mi latwiej splynal.

Do milego...